poniedziałek, 2 grudnia 2013

Film: Linsanity


Film dokumentalny pt. „Linsanity” nie jest wyłącznie obowiązkową pozycją dla każdego sympatyka koszykówki. Moim zdaniem jest to ciekawa opcja na jesienno-zimowy wieczór dla każdego, ponieważ większość z nas uwielbia historię – Kopciuszka, a takie początki na parkietach NBA miał Jeremy Lin. Tajwańczyk urodzony i wychowany w USA, to doskonały przykład na to, że niezależnie co by się działo, warto walczyć o własne marzenia.

Nie chciałbym zbytnio zdradzać, co w filmie można zobaczyć, bo to nie o to chodzi. Pomimo, iż znam historię Lina od podszewki, to wiele momentów zawartych w filmie wywarło na mnie duże wrażenie. Szczególnie bardzo dobrze ukazane są początki zawodnika z koszykówką, które momentami były bardzo wzruszające. Najważniejsze jest jednak to, że jest to dokument, w którym nic nie jest podkoloryzowane, ani nie występują w nim żadne przekłamania. Osobiście mnie ten film utwierdził w przekonaniu, że do NBA nie trafiają przypadkowe osoby, a droga do najlepszej ligi na świecie często jest bardzo kręta i wyboista. Mimo, iż obserwowałem początki Lina, kiedy podpisał pierwszy kontrakt z Golden State Warriors, to mnie również zaskoczył tak wielką eksplozją talentu.




O ile jest to wręcz obowiązkowy film dla fanów basketu, to moim zdaniem wywrze on największe wrażenie na ludziach, którzy nie znali, bądź tylko słyszeli o fenomenie – Linsanity. Jest to piękna historia o spełnianiu własnych marzeń. Serdecznie polecam! 


Cały film dostępny jest - tutaj

W obecnym sezonie w barwach Houston Rockets Jeremy Lin notuje średnie na poziomie: 15.3 punktu, 4.5 asysty oraz 2.6 zbiórki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz