Już w sobotę do rywalizacji w
fazie Playoffs stanie 16 najlepszych drużyn ligi NBA i z tego powodu postanowiłem
napisać krótką analizę wszystkich par pierwszej rundy oraz przedstawić moje końcowe
typy.
WSCHÓD
Miami Heat – Milwaukee Bucks
Para Heat – Bucks może okazać się
najbardziej jednostronną parą całych play-offs. Obrońcy tytułu to zdecydowanie
najlepsza drużyna po sezonie zasadniczym i powinni dość gładko rozprawić się z
dużo słabszym rywalem. Jednak za Bucks nie przemawia zbyt wiele atutów. Drużyna
Jimi Boylana jest jedynym zespołem w tych play-offs, który przystępuje z
ujemnym bilansem (38-44), co niezwykle rzadko się zdarza. Mimo to kozły nie
pozostają całkowicie bez szans, ich ogromną siłą jest walka na tablicach oraz
bardzo przyzwoita obrona. Dzięki swoim podkoszowym zostali piątym najlepiej
zbierającym zespołem całej ligi. Duża w tym zasługa Larry Sandersa, który
notuje średnio 9.8 punktów, 9.5 zbiórek oraz 2.8 bloków na mecz, co stawia go w
gronie kandydatów do nagrody Defensive Player of the Year. Niestety atak ósmej
drużyny wschodu oparty jest tylko i wyłącznie na dwóch zawodnikach. Monte Ellis
(19.2 pkt.) i Brandon Jennings (17.5) to zdecydowanie za mało dla tak
znakomicie zbilansowanej drużyny jaką jest Heat. Dlatego uważam, że Lebron
James, Dwayne Wade oraz Chris Bosh i
spółka nie oddadzą nawet meczu.
Typ - 4:0. W sezonie zasadniczym
3:1 dla Heat.
New York Knicks – Boston Celtics
Mimo, iż spotykają się druga z
siódmą siłą konferencji wschodniej to wydaje mi się, że właśnie ta para będzie
najbardziej zacięta i wyrównana po tej stronie Stanów Zjednoczonych. Knicks
mają za sobą rewelacyjny sezon i duża w tym zasługa pierwszego strzelca NBA –
Carmelo Anthonego (28.7 pkt.) , który również może spodziewać się nominacji do
nagrody MVP sezonu zasadniczego. Bardzo dobrze swojego lidera wspiera rodzimy
nowojorczyk J.R. Smith (18.1 pkt.), który jest głównym faworytem w wyścigu po
nagrodę - Sixth Men of the Year. O dziwo ekipa z „wielkiego jabłka”
prezentowała się nad zwyczaj dobrze bez jednego ze swoich liderów, czyli wiecznie
kontuzjowanego – Amr’e Stoudemire. Jak do tej pory zaskoczeniem dla swoich
rywali były zawodnicy: Chris Copeland oraz Pablo Prigioni, którzy są jednymi z
ważniejszych postaci w tali trenera Mike Woodson’a. Pomimo to Knicks mogą mieć
bardzo trudną przeprawę w pierwszej rundzie play-off, ponieważ trafiają na
zeszłorocznych finalistów konferencji. Drużyna Celtics to niezwykle wyrównany i
doświadczony zespół. Dla takich weteranów jak Paul Pierce oraz Kavin Garnett to
być może ostatnia szansa na zaistnienie i na pewno tej szansy nie zaprzepaszczą.
Już rok temu w serii z Heat pokazali, że mimo upływu lat nadal ich na wiele
stać. Jednak do najważniejszego etapu sezonu przystępują bez swojego
rozgrywającego – Rajona Rondo, który nadal jest kontuzjowany. Mimo to tercet:
Terry – Bradley – Crawford powinien w znaczącym stopniu zniwelować brak lidera
ekipy z Bostonu, co sprawi, że ta seria może być niezwykle wyrównana. Celtics
szczególnie groźni są we własnej hali, gdzie w fazie play-off nie zwykli
przegrywać. Tak naprawdę awans do drugiej rundy
Celtics nie będzie wielkim zaskoczeniem.
Typ – 4:3 dla Knicks. W sezonie
zasadniczym 3:1 dla Knicks
Indiana Pacers – Atlanta Hawks
Wielu ekspertów uważa, że w tej
serii dojdzie do co najmniej sześciu meczów, a ja osobiście uważam, że Hawks
stać na co najwyżej jedno zwycięstwo w tej rywalizacji. Głównym powodem jest defensywa
zespołu z Indianapolis, która jest drugą siłą całej ligi. Drugim aspektem są
zbiórki, a w tym zakresie Pacers jest pierwszą siłą NBA. Potencjał jaki drzemie
w zespole Franka Vogela jest olbrzymi, zarówno w obronie jak i w ataku. Liderem
Pacers pod nieobecność Danny Granger’a został niezwykle utalentowany – Paul George
(17.4 pkt), który również jest kandydatem do nagrody MIP. Po za 22 – latkiem,
aż trzech jego kolegów z zespołu notuje średnio podwójne zdobycze punktowe w
tym sezonie, są nimi: David West (17.1), George Hill (14.2) oraz Roy Hibbert
(11.9). Natomiast ich rywale w pierwszej rundzie ekipa Hawks to również bardzo
dobrze zbilansowany zespół. Drużyna Larry Drew prezentuje w tym sezonie
niezwykle zespołową koszykówkę, dzięki czemu jest drugim zespołem w lidze pod
względem ilości asyst. Jednak pomimo to Josh Smith, Al Horford i spółka maja
znikome szanse na awans do drugiej rundy. Po utracie przed sezonem Joe Johnsona
na rzecz Brooklyn Nets stracili ogromną siłę rażenia z obwodu, a przy tak dobrej
defensywie jaką prezentuje ekipa Pacers może być to istotny aspekt tej
rywalizacji.
Typ - 4:2 dla Pacers. W sezonie
zasadniczym 2:2.
Brooklyn Nets – Chicago Bulls
Drużyna Brooklyn Nets do pierwszej rundy play-offs przystępuje w roli
wyżej rozstawionej drużyny i jako teoretyczny faworyt do awansu. Jednak myślę,
że minimalnym faworytem tej rywalizacji jest drużyna Chicago Bulls. Ekipa z
wietrznego miasta do tegorocznych play-offs przystępuje w całkiem innych nastrojach w porównaniu do poprzedniego
sezonu. Po 82 meczach sezonu zasadniczego bez swojego lidera bezsprzecznie są
gotowi na grę w najważniejszej fazie rozgrywek bez Rose’a. Utrata swojej gwiazdy
rok temu wcale nie osłabiła ekipy byków, wręcz przeciwnie. Sprawiło, że teraz
są dużo bardziej wszechstronnym i co najważniejsze bardziej zbilansowanym zespołem.
Głowna zasługa takiej postaci rzeczy to geniusz trenera Tom’a Thibodeau, który
znalazł zastępstwo w innych zawodnikach. Niewątpliwie swego rodzaju odrodzenie
zanotował w tym sezonie: Nate Robinson (13.1 pkt. 4.4 as.) oraz Kirk Hinrich
(7.7 pkt. 5.2 as.). Nie zapominajmy również o młodym niezwykle wszechstronnym -
Jimmy Butler (8.6 pkt. 4.0 zb) oraz znakomitym strzelcy Włochu – Marco Belinelli
(9.6 pkt.). Ci wszyscy zawodnicy rewelacyjnie uzupełniają lukę po Derrick’u, a
nawet dają nowe wcześniej nieznane rozwiązania dla drużyny Bulls. Natomiast nad
ekipą Nets po przeprowadzce do Brooklyn’u wisi ogromna presja, zarówno
właściciela jak i kibiców. Z taką sytuacją średnio radzą sobie skrzydłowi: Gerald
Wallace oraz Kris Humphries, którzy zdecydowanie zawodzą. Awans do play-offs to
głównie zasługa duetu: Brook Lopez (19.4 pkt. 6.9 zb) i Deron Williams (18.9
pkt. 7.7 as). Szczególnie ten pierwszy notuje rewelacyjny sezon i dość niespodziewanie
jest pierwszym strzelcem swojego zespołu. Ogromne wyzwanie stoi również przed
trenerem - P.J. Carlesimo dla którego są to pierwsze play-offs w roli
pierwszego szkoleniowca. Kolejne wątpliwości po stronie Nets mimo, iż będą
dysponować przewagą parkiety sprawiają, że to jednak Bulls są faworytem tej
rywalizacji.
Typ – 4:3 dla Bulls. W sezonie
zasadniczym 3:1 dla Bulls.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz