piątek, 19 kwietnia 2013

Przed Playoffs NBA - Zachód




ZACHÓD


Oklahoma City Thunder – Houston Rockets
W ostatnich tygodniach jestem pod ogromnym wrażeniem gry Thunder. Stąpają od zwycięstwa do zwycięstwa, tylko jeszcze do niedawna się zastanawiałem, czy to do końca rozważna taktyka, ponieważ będąc pierwszą siła konferencji Zachodniej narażali siebie na ewentualną potyczkę w pierwszej rundzie z Los Angeles Lakers. Mimo to nieustępliwie ścigali San Antonio Spurs, którzy chyba sami chcieli spaść na drugie miejsce, właśnie by uniknąć Lakers. I po raz kolejny uczciwa rywalizacja się opłaciła, ponieważ Rockets przegrali swój ostatni mecz w sezonie regularnym właśnie z ekipą z L.A. i spadli na ósme miejsce, tym samym dużo bardziej ułatwiając drużynie Scotta Brooksa ewentualny awans do kolejnej fazy play-offs. Jednak dla jednego z zawodników Rakiet będzie to szczególnie ważna rywalizacja. Oczywiście mowa tu o James’e Hardenie, który na pewno już specjalnie się mobilizuje przed tą serią. Popularny Broda po niezwykle udanym poprzednim sezonie (mimo, iż przegrali finał z Heat) musiał opuścić Oklahomę, ponieważ w klubowej kasie zabrakło pieniędzy na jego nowy wysoki kontrakt. Z otwartym rękoma przyjęła go ekipa z Teksasu, w której stał się super gwiazdą niemal od pierwszego meczu. Pod względem indywidualnym Harden notuje najlepszy sezon od kiedy pojawił się w NBA ze średnimi 25.9 punktów, 4.9 zbiórek, 5.8 asysty oraz 1.8 przechwytu w 78 meczach stał się mega gwiazdą nie tylko Rockets, ale i całej ligi. Niestety pomimo, że gra w jednym zespole z takimi zawodnikami jak: Jeremy Lin (13.4 pkt. 6.1 as), Chandler Parsons (15.5 pkt. 5.3 zb.) oraz Omer Asik (10.1 pkt. 11.7 zb.) to ich forma jest wielką niewiadomą, ponieważ żaden z nich nie ma wielkiego doświadczenia w play-offs, co wydaje się być decydującym aspektem w tej rywalizacji. W Thunder w porównaniu do poprzedniego sezonu niewiele się zmieniło. Liderami zespołu nadal są: Kavin Durant (28.1 pkt.) i Russell Westbrook (23.2 pkt.). Jednak to nie oni poczynili największy postęp, bowiem rewelacyjne rozgrywki notuje ich kolega - Sergi Ibaka, który średnio zapisuje na swoim koncie 13.2 punktu i 7.7 zbiórek oraz ponad 3 bloki, co sprawia, że jest liderem w tej klasyfikacji w całej NBA. Serię tą opisał bym jako pojedynek Thunder vs. James Harden, w której prawdopodobnie lepsi okażą się ci pierwsi.

Typ – 4:2 Thunder. W sezonie zasadniczym 2:1 dla Thunder.


San Antonio Spurs – Los Angeles Lakers
Gdyby nie fatalna kontuzja Kobe Bryanta, który przez większość sezonu samotnie walczył z przeciwnikami, niczym Michael Jordan to każdy fan koszykówki dostawał by palpitacji serca na samą myśl o rywalizacji Spurs – Lakers. Niestety tak się nie stanie i obawiam się, że cała seria pozostanie bez większej historii. Oczywiście w barwach Jeziorowców nadal grają tacy zawodnicy jak: Dwight Howard (17.1 pkt. 12.4 zb), Pau Gasol (13.7 pkt.) oraz Steve Nash (12.7 pkt.) to ich postawa nadal pozostawia wiele do życzenia. Może statystyki Howarda wyglądają nadal bardzo przyzwoicie to pamiętajmy, że ogromna w tym zasługa Bryanta. Przez większość sezonu zasadniczego po za Black Mambą najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem była postać – Earla Clarka, który w wielu meczach był drugim, a nawet czasem pierwszym strzelcem swojego zespołu. Natomiast San Antonio Spurs tradycyjnie już odpuścili końcówkę sezonu regularnego nie zważając na utratę pierwszego miejsca. Ekipa Gregga Popovicha to zdecydowanie najbardziej doświadczona i zbilansowana drużyna w tegorocznych play-offs. Zespół z Teksasu po tylu latach nadal potrafi prezentować niezwykle zespołową koszykówkę, dzięki czemu są liderem całej ligi pod względem asyst. Kolejną młodość przeżywa - Tim Duncan, który jak do tej pory notuje średnie na poziomie 17.8 punktów, 9.9 zbiórek i 2.7 asysty w każdym meczu. Przez większość sezonu regularnego kandydatem do nagrody MVP był Francus – Tony Parker (20.3 pkt. 7.6 as.), którego z wyścigu po tą nagrodę wyeliminował kontuzja. Jednak na najważniejszą część sezonu filigranowy rozgrywający jest w pełni gotowy. Dodając do tej dwójki takich zawodników jak: Leonard, Ginobili, Green, Splitter, Neal, sprawia to, że Spurs są murowanym kandydatem do awansu do kolejnej rundy.

Typ – 4:1 dla Spurs. W sezonie zasadniczym 2:1 dla Spurs.


Denver Nuggets – Golden State Warriors
Dość niespodziewanie, ale para Nuggets – Warriors może okazać się najbardziej wyrównana ze wszystkich par play-offs. Mimo, iż zdecydowanym faworytem jest drużyna z Denver to ich rywale z pierwszej rudzie już nie raz pokazywali, że są bardzo nie przyjemnym rywalem dla każdego. Trzecia drużyna konferencji Zachodniej ma za sobą niesamowity sezon zasadniczy, o czym świadczą takie fakty jak: są pierwszą drużyną ligi pod względem ilości zdobywanych punktów w meczu, drugą siłą jeśli chodzi o zbiórki oraz trzecią jeśli chodzi o asysty. Szczególnie ten ostatni aspekt odzwierciedla jak zespołową drużyną jest ekipa George’a Karla. O dziwo zespół ten jest pozbawiony liderów, ponieważ aż dziewięciu zawodników notuje średnie punktowe powyżej ośmiu punktów na mecz. Wyrównany i szeroki skład Nuggets jest ich największym atutem. Ich rywale to również bardzo interesujący zestaw nazwisk. Jednak tu już jest zdecydowany lider grupy, którym jest młody, ale niesamowicie utalentowany – Sthephen Curry. Absolwent uczelni Davidson to talenty czystej krwi, który w tym sezonie notuje przeciętne na poziomie 22.9 punktów, 6.9 asysty oraz 4.0 zbiórki. O tym jaki sezon zasadniczy ma za sobą najlepiej świadczy fakt, że pobił rekord samego Raya Allen’a w celnych „trójkach” w jednym sezonie, ponieważ zaliczył ich aż 272 przy 269 Sugar Raya. Rozgrywający może liczyć również na wsparcie doświadczonych zawodników takich jak: David Lee (18.5 pkt. 11.2 as.) oraz Jarrett Jack (12.9 pkt.). Zarówno jeden jak i drugi zespół prezentuje niezwykle efektowną i co za tym idzie widowiskową koszykówkę. Tym samym każdy fan NBA nie powinien przegapić żadnego meczu z tej serii. Uważam, że dojdzie tu do boju siedmio meczowego i górą z tej rywalizacji wyjdzie ekipa Nuggets, która ma w swoim składzie zawodników obytych z  play-off.

Typ – 4:3 dla Nuggets. W sezonie zasadniczym 3:1 dla Nuggets.


Los Angeles Clippers – Memphis Grizzlies
Teoretycznie pojedynek czwartej z piątą siłą konferencji Zachodniej powinien być tym najbardziej wyrównanym. Całkiem możliwe, że jeszcze rok temu by tak było, jednak po utracie Rudy Gay’a Niedźwiadki nie są już tym samym zespołem. Ekipa z Memphis ma raczej znikome szanse na awans do kolejnej rundy, ponieważ trafiają na zespół o ogromnym potencjale ofensywnym. Drużyna Clippers nie raz w tym sezonie udowadniała, że stać ich na finał konferencji, a może nawet na finał całych rozgrywek. Zespół Vinny Del Negro to swego rodzaju Dream Team. Postaciami pierwszoplanowymi oczywiście są: Chris Paul (16.9 pkt. 9.7 as.), Blake Griffin (18.8 pkt. 8.3 zb.) oraz kandydat do nagrody Sixth Player of the Year – Jamal Crawford (16.5 pkt.). Zważywszy, że skład drużyny ze słonecznej Kalifornii uzupełniają tacy zawodnicy jak: Lamar Odom, Caron Butler, Matt Barnes, DeAndre Jordan, czy Chauncey Billups sprawia, że są zdecydowanym faworytem nie tylko tej rywalizacji, ale i całej konferencji. Jednak jest jeden istotny atrybut po stronie Grizzlies, który może przysporzyć ich rywalom sporo problemów. Jest to obrona, która jest najlepsza w całej lidze, a nie od dziś wiadomo, że mecze w play-offs wygrywa się defensywą. Istotnym aspektem całej rywalizacji będzie forma liderów ekipy z Memphis, czyli takich zawodników jak: Zach Randolph (15.4 pkt. 11.2 as.), Marc Gasol (14.1 pkt.) oraz niezwykle istotnego w układance trenera Lionela Hollinsa rozgrywającego - Mike Conley’a (14.6 pkt.). Słabsza dyspozycja któregoś z tej trójki może oznaczać przy tak wąskim składzie sromotną porażkę Niedźwiadków.

Typ – 4:1 dla Clippers. W sezonie zasadniczym 3:1 dla Clippers.
            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz