sobota, 16 lutego 2013

ASW: Rising Stars / Celebrity Game


I zaczęło się wielkie koszykarskie szaleństwo, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jak co roku pierwsi na parkiet wybiegli Ci najmłodsi, by zmierzyć się w pojedynku Rising Stars. We wcześniej wybranych zespołach Shaquille’a O’Neala i Charlesa Barkley’a zagrali najlepsi pierwszoroczniacy i drugoroczniacy NBA.
Team Shaq

Damian Lillard (Portland)
Kyrie Irving (Cleveland)
Andrew Nicholson (Orlando)
Klay Thompson (Golden State)
Harrison Barnes (Golden State)
Chandler Parsons (Houston)
Dion Waiters (Cleveland)
Michael Kidd-Gilchrist (Charlotte)
Tyler Zeller (Cleveland)
Kemba Walker (Charlotte)
Andrew Nicholson (Orlando)

Team Chuck

Anthony Davis (New Orleans)
Kenneth Faried (Denver)
Kawhi Leonard (San Antonio)
Bradley Beal (Washington)
Ricky Rubio (Minnesota)
Tristan Thompson (Cleveland)
Nikola Vucevic (Orlando)
Brandon Knight (Detroit)
Isaiah Thomas (Sacramento)
Alexey Shved (Minnesota)


Jak wcześniej można było się spodziewać emocji nie zabrakło i oba zespoły w całym meczu rzuciły łącznie 298 punktów w zaledwie 40 minut gry, ponieważ mecze te są rozgrywane w podobnym zasadach co mecze akademickiej ligi NCAA, czyli dwie połowy po 20 minut. Ostatecznie lepszy okazał się zespół Chucka pokonując swoich przeciwników 163:135. Jednak nie wynik w tych spotkaniach jest najważniejszy, a sama istota meczu, który ma być niezwykłym widowiskiem dla wszystkich kibiców. Mnie osobiście mecz nie zawiódł, trochę brakowało mi prawdziwej obrony ale efektowne akcje w ataku znakomicie to rekompensowały. MVP został wybrany skrzydłowy Denver Nuggets - Kenneth Faried, który zakończył to spotkanie z dorobkiem 40 punktów i 10 zbiórek. W drużynie Barkleya wyróżniali się jeszcze Tristan Thompson - 20 punktów, 10 zbiórek oraz Kawi Leonard - 20 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty. Jeśli chodzi o MVP to Faried zdecydowanie zasłużył na te wyróżnienie, ponieważ przez większość spotkania grał po prostu rewelacyjnie.


Dla Shaquille’a O’Neala najwięcej punktów zdobył tegoroczny All-Star Kyrie Irving. Rozgrywający z 20 rzutów trafił 14 i miał 32 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst. Jego kolega z ekipy Cavaliers - Dion Waiters również rozegrał ciekawy mecz, kończąc go z dorobkiem 23 punktów i niemal 100% skutecznością (11/12 FG). Ozdobą spotkania był pojedynek na zwody dwóch rozgrywających Kyrie Irving'a i Brandona Knight'a. Nie oficjalnie mogę powiedzieć, że lepszy okazał się rozgrywający Cleveland Cavaliers. Zwieńczeniem tak fantastycznego widowiska były efektowne wsady obu drużyn, w których dość niespodziewanie błyszczał Rosjanin Alexey Shved.



 Tradycyjnie All Star Weekend zapoczątkował mecz Celebrity Game. Oba zespoły poprowadziły aktualnie gwiazdy NBA odpowiednio James Harden i Russell Westbrook, a na parkiecie zagrały gwiazdy filmu, muzyki i sportu. Ostatecznie lepsza okazała się ekipa Zachodu prowadzona przez gwiazdę Houston Rockets, którzy pokonali Wschód 58:38. W tym roku na parkiecie zagrali: Kevin Hart ("Real Husbands of Hollywood"), Ne-Yo (R&B/pop); Nick Cannon ("Real Husbands of Hollywood"); Josh Hutcherson (The Hunger Games); Trey Songz (R&B piosenkarz/aktor); Usain Bolt (złoty medalista olimpijski w sprincie); Arne Duncan (Sekretarz Edukacji); Terrence Jenkins ("E! News," Anchor); Common (raper/aktor); John Schriffen (korespondent telewizji ABC); Ryen Russillo (ESPN); Dikembe Mutombo (8-krotny NBA All-Star), Clyde Drexler (10-krotny NBA All-Star), Sean Elliott (2-krotny NBA All-Star), Bruce Bowen (legenda NBA); Tamika Catchings (gwiazda WNBA), Maya Moore (gwiazda WNBA).
Dużą niespodzianką było pojawienie się na parkiecie złotego medalisty olimpijskiego - Usiana Bolta, który pokazał, że całkiem dobrze sobie radzi w innej dyscyplinie. Oczywiście podobnie jak przed rokiem MVP spotkania uznany został filigranowy komik - Kevin Hart, który nawet w przerwie meczu zmierzył się w biegu sprinterskim z samym Boltem. 


  

wtorek, 5 lutego 2013

Kobiecy basket też jest fajny!




Nigdy nie przepadałem za koszykówką w wykonaniu kobiet i jak byście się mnie spytali jeszcze dwa tygodnie temu czy warto oglądać tą dyscyplinę w wykonaniu płci pięknej odpowiedziałbym stanowczo NIE! Jednak z różnych powodów większość poprzedniego tygodnia spędziłem na oglądaniu, a raczej jak się później okazało podziwianiu kobiecego basketu. Wszystko za sprawą mistrzostw Polski U-20 w Gdyni. Z racji bliskiej lokalizacji oraz spraw służbowych byłem obecny na turnieju w hali GOSIR’u. Szczerze przyznam jadąc na pierwszy mecz, który dano było mi obejrzeć nastawiałem się, że będzie to dla mnie wręcz traumatyczne doświadczenie. Oczywiście nie mam żadnych obiekcji do dyscyplin uprawianych przez kobiety np. siatkówka czy piłka ręczna, ale od początku tak delikatne osoby nie pasowały mi do gry, która jest aż tak fizyczna. Pierwszym spotkaniem jakie miałem okazje oglądać był pojedynek gospodyń turnieju VBW GTK Gdynia z drużyną Basket 25 Bydgoszcz. Oczywiście moja pewność siebie oraz przekonanie, że już wszystko widziałem jeśli chodzi o koszykówkę po raz kolejny mnie zawiodła. Sytuacja ta sprawiła, że o dziwo pojechałem tam zupełnie nie przygotowany. Wiem jest to nie profesjonalnie, ale w końcu to tylko Kobiecy Basket, ale jest jedna zaleta tej postaci rzeczy. Gdybym pojechał przygotowany wiedziałbym kogo warto obserwować kto jest faworytem itd. Dzięki mojemu aroganckiemu zachowaniu doznałem wręcz olśnienia i szoku od pierwszych minut spotkania. Pomyślałem sobie -To jest całkiem niezłe! Byłem pewny, że nic mnie tam nie zaskoczy, ale szybko okazało się, że się myliłem. Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie obrona zespołu z Bydgoszczy, który bronił obroną strefową 1-3-1. Ten rodzaj obrony jest strasznie rzadko stosowany i większość trenerów preferuje strefy 3-2 bądź 2-3 z jednego protego powodu są prostsze do opanowania. I w tym miejscu należą się wielkie słowna uznania trenerowi  Piotrowi Kulpekszy, który znakomicie przygotował swój zespół do pierwszego spotkania. Oczywiście z tak dobrą obroną nie mogła się równać drużyna z Gdyni, która dość łatwo przegrała to spotkanie, a ja zostałem oficjalnym fanem ekipy Basketu 25 Bydgoszcz. Kto by się spodziewał? Koszykarki z Bydgoszczy skradły moje serce i naturalnie starałem się nie ominąć żadnego ich meczu. Niestety w decydujących meczach zabrakło im sił i ostatecznie skończyły na czwartym miejscu, ale tu rodzi się kolejny fenomen tego turnieju. Prawdziwy kopciuszek zespół KS JAS-FBG Sosnowiec trenera Jacka Dyja, który  kilka lat temu pracował z pierwszym zespołem jeszcze wtedy Lotosu Gdynia. Koszykarki ze śląska sprawiły ogromną niespodziankę dochodząc, aż do finału turnieju. Jednak zdecydowanie najlepszym zespołem mistrzostw była ekipa INEA AZS Poznań, która wygrała dość pewnie wszystkie spotkania. Drużyna z wielkopolski była wyraźnie najlepszym zespołem, jednak w całym turnieju nie miała okazji zmierzyć się z Basketem 25 Bydgoszcz, który był chyba jedynym zespołem, który mógł je pokonać.

Kogo warto obserwować ?
Kinga Woźniak
Zacznijmy więc do zwycięzców na pewno MVP turnieju środkową Weronikę Telenga, która zagrała bardzo dobry i równy turniej znacznie przyczyniając się do ich końcowego zwycięstwa. Cała ekipa z Poznania to wyrównany zespół wiec trudno kogoś wyróżnić, ale spore wrażenie zrobiła na mnie rozgrywająca z wielkopolski Kinga Woźniak. Grała jak by urodziła się na parkiecie dawno nie widziałem tak dobrego rozgrywającego jeszcze tym bardziej, że jest nim kobieta. Znakomicie dyrygowała swoim zespołem zarówno w ataku jak i w obronie. Klasyczny rozgrywający w trudnych momentach potrafi zarówno kreować swoje koleżanki jak i zdobywać punkty. Jeśli nadal będzie się tak rozwijać wróże jej sporą karierę, obym się nie mylił. Bardzo szanuję zespół z Sosnowca za to co osiągnął jednak żadnej z zawodniczek nie wróże dużej kariery i szczerze mam nadzieje, że w tym wypadku się mylę. W drużynie brązowych medalistów, czyli  VBW GTK Gdynia zadziwiała mnie najmłodsza (urodzona w 1995 r.)wyróżniona zawodnicza kolejna rozgrywająca Julia Drop. Z całego zespołu gospodyń, który miał w zloty i upadki podczas mistrzostw to ona grała najrówniej. Wcale nie było po niej widać termy rywalizowania z czasem dwa lata starszymi zawodniczkami. Bardzo dobrze wyszkolona technicznie oraz co najważniejsze nie sprawiało jej kłopotu gra na pozycji rzucającego obrońcy. Śmiało mogę przyznać, że gdyby nie postawa Juli zespół z Gdyni nie miał by co liczyć na awans do najlepszej czwórki. Mam nadzieję, że ogromny talent młodej koszykarki nadal będzie się tak rozwijał i kiedyś ujrzę ją na parkietach PLKK czy Euroligi. W ekipie Basketu 25 Bydgoszcz chciałbym wyróżnić aż trzy zawodniczki. Pierwszą, a za razem największym zaskoczeniem według mnie była postać Moniki Skrzecz. Filigranowa rozgrywająca zrobiła na mnie ogromnie wrażenie szczególnie w pierwszym meczu, który zakończyła z dorobkiem 16 punktów, 9 asyst oraz 8 zbiórek. Jak na zawodniczkę mierzącą raptem 160 cm to osiągnięcie warte podkreślenia. Niestety wydaje się, że największą przeszkodą na zrobienie zawodowej kariery jest czynnik niezależny od niej, czyli wzrost. Jednak mimo to z nadziejami patrzę w przyszłość tej rozgrywającej, że jeszcze nie raz ujrzę ją na parkiecie PLKK. Środkowa z Bydgoszczy Dominika Miłoszewska to chyba jedyna w tym gronie zawodniczka, która już praktycznie jest gotowa na rywalizację na najwyższym poziomie. Odpowiednio prowadzona może okazać się skarbem PLKK i reprezentacji. Na wyróżnienie zasługuje również obwodowa Karina Szybała, która na tle swoich wyżej wymienionych koleżanek nie wypadała tak dobrze, ale mimo to nie zmienia faktu, że dżemie w niej duży potencjał. Ostatnią zawodniczką na którą warto zwrócić uwagę jest wysoka  UKS Gimbasket Białystok Karolina Sulima, która mimo iż była młodsza od swoich przeciwniczek (rocznik 1995) prezentowała się na ich tle naprawdę nieźle. Jak na tak wysoką zawodniczkę bardzo dobrze gra na dystansie jak i na półdystansie. Jedyne co musi poprawić to gra tyłem do kosza oraz walka na tablicach. Niestety bardzo często uciekała od kontaktu. Najlepszym przykładem jej dobrej gry jest ostatni mecz w turnieju ,w którym zdobyła 34 punkty oraz zebrał 16 piłek.
Julia Drop i Monika Skrzecz