środa, 30 września 2015

Ranking Konferencji Wschodniej NBA





1. Cleveland Cavaliers

Pomimo przegranych ostatnich finałów NBA, ekipa Cavs wciąż wydaje się najsilniejszą drużyną w Konferencji Wschodniej. A to wszystko za sprawą tego, że do nowych rozgrywek przystąpi w praktycznie niezmienionym składzie. Wciąż największą gwiazdą będzie Lebron James, którego wspierać mają już zdrowi Kevin Love oraz Kyrie Irving. W dodatku do Cleveland powrócił Mo Williams. Natomiast strefę podkoszową ma uzupełnić jeden z ulubieńców Davida Blatta – Sasha Kaun, który w końcu dał się namówić na grę w najlepszej lidze na świecie. Oczywiście sporym niesmakiem dla kibiców Kawalerzystów jest sytuacja związana z Tristanem Thompsonem. Ale mimo to nie mają oni większych powodów do zmartwień. Ponieważ ich ulubieńcy do nowego sezonu przystąpią jeszcze silniejsi.

2. Miami Heat

W minione lato na Florydzie zrobiono wszystko, by nie pozbawić Heat szansy na walkę z najlepszymi w NBA. Dlatego też główny architekt tego projektu – Pat Riley zrobił wszystko, co w jego mocy, by Heat znowu liczyli się w rywalizacji o najwyższe cele na wschodzie. I trzeba obiektywnie przyznać, że Riley kolejny raz całkiem nieźle wywiązał się ze swojego zadania. Po pierwsze zatrzymał Gorana Dragica, który nie pokazał jeszcze całej krasy swoich umiejętności w Miami i będzie tylko lepszy. Ponadto przechwycił w drafcie jednego z najlepszych niskich skrzydłowych – Justin Winslow oraz za śmieszne pieniądze pozyskał bardzo dobrych rezerwowych – Amar’e Stoudemire i Geralda Greena. Jedynym niepowodzeniem Riley’ego to zatrzymanie Mario Chalmersa, ale niestety nawet on nie potrafił dobrze zareklamować jego umiejętności innym generalnym menadżerom.

3. Chicago Bulls

Po sporym rozczarowaniu poprzednim sezonem w Wietrznym mieście postanowiono dokonać małej rewolucji na ławce trenerskiej. Stery nad Bykami objął Fred Hoiberg, który ma wprowadzić nową jakość do zespołu. Oczywiście ponownie centralną postacią drużyny będzie Derrick Rose, ale teraz ma mieć dużo lepsze wsparcie. Część presji z gwiazdora Bulls ma ściągnąć Jimmy Butler, który tego lata związał się nowym, potężnym kontraktem z klubem. Zaś ogrom doświadczenia ma wprowadzić świeżo upieczony mistrz Europy i MVP turnieju – Pau Gasol. Nadchodzący sezon może być przełomowy dla samego klubu, jak i Derricka Rose’a. Jeśli z nim w składzie Bulls nie uda się wspiąć na wyżyny ligi, to całkiem możliwe, że ich lider pożegna się z United Center.

4. Atlanta Hawks

W poprzednim sezonie zdecydowanie największym zaskoczeniem w Konferencji Wschodniej była właśnie ekipa Hawks, która nieoczekiwanie zakończyła sezon na pierwszym miejscu. Jednak faza Playoffs już dotkliwie zweryfikowała prawdziwą wartość drużyny z Atlanty. I przed zbliżającymi się rozgrywkami Mike Budenholzer ma spory orzech do zgryzienia. Ponieważ jego etatowa pierwsza piątka została dość poważnie naruszona. Strata DeMarre Carroll może być naprawdę bardzo dotkliwa, bowiem to właśnie on w ostatnim rewelacyjnym sezonie był drugim najlepszym strzelcem Hawks. Mimo to kibice Jastrzębi z optymizmem patrzą w przyszłość. Gdyż wciąż w barwach ich klubu będzie występował Paul Millsap, który w ramach nowego kontraktu zgarnie aż 58 milionów dolarów. W dodatku na ostatnio zakończonym EuroBaskiecie świetnie prezentował się Dennis Schroder, dla którego nowy sezon może okazać się tym przełomowym.

5. Toronto Raptors

Na północy nadal starają się systematycznie wzmacniać tamtejszych Raptors. Doprawdy stracili oni najlepszego rezerwowego poprzedniego sezonu – Lou Williamsa oraz solidnego rozgrywającego – Greivisa Vasqueza. Ale za to przedłużono kontrakt z Jonasem Valanciunasem i pozyskano DeMarre Carroll. Warto również pamiętać, że z roku na rok coraz lepiej prezentuje się trio: Lowry – DeRozan – Ross. Bardzo dobrym ruchem działaczy z Kanady było również zakontraktowanie takich zawodników jak: Luis Scola i Corey Joseph oraz w końcu rozsądny wybór w drafcie. Delon Wright to wysoki i niezwykle utalentowany rozgrywający, który może skutecznie załatać lukę po utracie Vasqueza. Druga runda Playoffs to absolutne minimum dla Raptors.

6. Milwaukee Bucks

Wielu w to nie dowierza, ale nowy sezon naprawdę może należeć do Bucks. Z czego doskonale zdają sobie sprawę władze klubu, które zrobiły wszystko, by tak właśnie się stało. Nowi zawodnicy, nowe kontrakty, a nawet nowe logo i stroje. W Milwaukee oczekują na sukces, który wreszcie pchnie klub do przodu. Dlatego też postanowiono zainwestować w nowych zawodników. Bardzo ciekawym ruchem Kozłów jest zakontraktowanie za naprawdę bardzo duże pieniądze Grega Monroe oraz Greivisa Vasqueza. Na hojność klubu narzekać nie może także Khris Middleton, który otrzymał potężną podwyżkę. A pamiętajmy, że w swoim składzie Jason Kidd ma jeszcze takich zawodników jak: Michael Carter-Williams, Giannis Antetokounmpo czy główny gry Jabari Parker. Bucks mają wszystko, co potrzeba by stać się rewelacją zbliżającego się sezonu na wschodzie NBA.

7. Washington Wizards

W stolicy Stanów Zjednoczonych w minione wakacje nie nastąpiły wielkie zmiany. Jednak kibice lokalnych Wizards musieli pogodzić się z jedną dość bolesną stratą. Ponieważ Waszyngton na Los Angeles postanowił zamienić Paul Pierce, który był jednym z bohaterów tegorocznych Playoffs. Lukę po doświadczonym skrzydłowym mają wspólnie zapełnić Otto Porter oraz wybrany w tegorocznym drafcie Kelly Oubre. Lecz czy ci dwaj młodzieńcy podołają? To pytanie wydaje się być kluczowe dla sympatyków zespołu, w którym występuje Marcin Gortat.

8. Boston Celtics

Jedno jest pewnie – w Bostonie minionego lata nie próżnowali. Pozyskanie Davida Lee naprawdę może okazać się kluczowe dla rozwoju całego klubu. Aktualny mistrz NBA idealnie pasuje do samej organizacji, jak i do samego zespołu. Wspólnie z Kelly Olynykiem może stworzyć świetny, oldschoolowy duet. W dodatku pozyskano nieobliczalnego Amira Johnsona. A w drafcie wybrano kolejnego utalentowanego rozgrywającego – Terry Roziera. Dlatego też bardzo trudno wyobrazić sobie przyszłoroczne Playoffs bez Celtów.

9. Charlotte Hornets

Hornets to kolejny klub na wschodzie, który robił co w jego mocy, by wzmocnić swoją rotację. Michael Jordan i spółka m.in. wyciągnęli za bezcen z Portland Trail Blazers Nicolasa Batuma oraz wybrali w drafcie świetnie wyszkolonego technicznie podkoszowego – Franka Kaminsky’ego. Natomiast kolejną szansę na zabłyśnięcie na parkietach NBA w Południowej Karolinie dostali tacy gracze jak: Jeremy Lin, Spencer Hawes, Tyler Hansbrough i Jeremy Lamb. MJ dokonał również niemożliwego i naprawił swój błąd sprzed roku i pozbył się Lance’a Stephensona, którego wysłał do L.A.

10. Brooklyn Nets

W dzielnicy Nowego Jorku w końcu zrozumieli, że zbudowanie mistrzowskiego zespołu wymaga sporo czasu. Dlatego też, Nets postanowili przeprowadzić małą rewolucję w swoim składzie i pozbyli się zawodników, którzy zawodzili w poprzednich latach. Takim oto sposobem z Brooklynem pożegnał się m.in. Deron Williams oraz Kevin Garnett. A nowy zespół ma być budowany w oparciu o Brooka Lopeza, który o cztery lata przedłużył swoją umowę z klubem.

11. Indiana Pacers

W szansę Pacers w zbliżającym się sezonie zwątpił nawet ich dotychczasowy kapitan – David West, który postanowił poszukać mistrzowskiego pierścienia w Teksasie. Lecz wciąż nadziei - co zrozumiałe - nie tracą Larry Bird i Frank Vogel, którzy z niecierpliwością czekają na wielki comeback Paula George’a. W raz z jego powrotem taktyka Pacers ma się diametralnie zmienić. Odejście Westa oraz Hibberta sprawiło, że w przyszłym sezonie Pacers mają znacznie częściej grać small ball. Rolę super strzelca na obwodzie ma pełnić nowo pozyskany, Monta Ellis. Natomiast pod koszem duetem startowym ma być Paul George wspólnie z wybranym w tegorocznym drafcie Mylesem Turnerem. Jednak czy ten eksperyment wyjdzie na dobre ekipie z Indianapolis? Tego już nie jest taki pewny trener Vogel…

12. Detroit Pistons

Stan Van Gundy na tegorocznym rynku transferowym działał wyjątkowo cicho i rozważnie. Charyzmatyczny trener oraz generalny menadżer w jednej osobie skupiał się raczej na pozyskaniu solidnych zmienników, niż na wzmocnieniu swojego zespołu jakimś wielkim nazwiskiem. Tym samym dość szybko odpuścił temat Grega Monroe i przystąpił do innych zadań. Przedłużył kontrakt z Reggie Jacksonem i zaczął kompletować resztę składu. Z ekipą z Detroit związali się m.in. tacy zawodnicy jak: Ersan Ilyasova, Steve Blake, Aaron Baynes, Marcus Morris czy Danny Granger. Jednak kibice Tłoków najwięcej spodziewają się po ich tegorocznym wyborze w drafcie. 19-letni Stanley Johnson już w pierwszym sezonie ma być czołowym zawodnikiem ekipy z Motor City.

13. Orlando Magic

Budowanie nowej drużyny w Orlando wciąż trwa. A kolejną ważną częścią tej układanki ma być Mario Hezonja, który już teraz jest porównywany od najlepszych graczy europejskich jacy biegali po parkietach NBA. Jednak wciąż liderami Magic są sami młodzieńcy. Victor Oladipo, Tobias Harris, Nikola Vucevic – wszyscy oni nie skończyli jeszcze nawet 25. roku życia. Ale z drugiej strony wydaje się, że władze klubu obrały jak najbardziej właściwy kierunek, opierając swoją przyszłość na młodych, utalentowanych zawodnikach. Zaś kolejne dobre wybory w drafcie powinny odbić się na lepszej dyspozycji Magic w kolejnych latach. Jednak nie jeszcze teraz.

14. New York Knicks

W ostatnie wakacje Phil Jackson zakasał rękawy i w składzie Knicks przeprowadził prawdziwą rewolucję. Skład ekipy z rejonu Wielkiego Jabłka wzmocnili m.in.: Arron Afflalo, Robin Lopez, Derrick Williams, Kevin Seraphin, DeJuan Summers, Thanasis Antetokounmpo czy też Sasha Vujacic, który ma pomóc wdrożyć system oparty na trójkątach. No i oczywiście czwarty numer tegorocznego draftu – Kristaps Porzingis oraz niewiele gorszy Jerion Grant. Ale czy nowe transfery wpłyną na lepszą grę Knicks? Tego nie są pewni nawet najbardziej zagorzali kibice Knicks.

15. Philadelphia 76ers


W tegorocznym drafcie NBA Sixers mieli aż pięć wyborów. A mimo to ich skład wzmocniło ledwie dwóch zawodników. Ogromny podkoszowy talent – Jahlili Okafor oraz wszędobylski obwodowy – J.P. Tokoto. Na odbudowanie swojej formy w Filadelfii liczy także Nic Stauskas, który nie najlepiej poradził sobie w debiutanckim sezonie w barwach Sacramento Kings. Natomiast prawdziwą tajemnicą poliszynela jest forma, a raczej stan zdrowia Joela Embiida. 

1 komentarz:

  1. Washington 7? Detroit 12?? Zdziwicie się Washington skonczy w top 5 a pistons powalczy o play-offs ...

    OdpowiedzUsuń