Wczoraj pierwsze poważne
ostrzeżenie dostał Mike Taylor. Możliwe, że dwupunktowa porażka z Austrią nie
będzie miała aż tak tragicznych skutków. Jednak trener naszej reprezentacji z
pewnością wykorzystał już swój limit wpadek w tegorocznych eliminacjach. Najgorsze,
że sam Taylor nie zawiódł siebie, koszykarzy, czy władze PZKOSZ, a wszystkich
fanów koszykówki w naszym kraju.
Bowiem w dniu wczorajszym nie
byłym dziennikarzem, a zwykłym kibicem koszykówki. Po tym jak jednak nie
zdecydowałem się na podróż do Austrii, zasiadłem w niedzielny wieczór w fotelu
jako zwykły fan. Niestety, ale już pierwsza akcja, w której „niesfornej” piłki
nie mógł opanować Robert Skibniewski prognozowała dość słabe widowisko. Przez
większość meczu po prostu nie dało się tego oglądać, a dużo większe emocje były
na Twitterze niż na parkiecie w Schwechat.
Od pierwszych minut naszą
największą bolączką była obrona. W naszym polu trzech sekund robił co chciał –
Rahid Mahalbasic, który nie mógł nas niczym zaskoczyć. W pierwszej kwarcie
utrzymywaliśmy się w grze tylko dzięki dobrej dyspozycji rzutowej zza łuku.
Jednak po przerwie wyglądało to dużo gorzej. Mnie osobiście bardzo dziwiło, to
że mimo tragicznej dyspozycji cały czas na parkiecie przebywał – Przemek Zamojski.
Liderem nie był również Adam Waczyński, który zupełnie przeszedł obok meczu.
Przy słabej dyspozycji Zamojskiego i Waczyńskiego nasuwa się jedno oczywiste
pytanie – dlaczego swojej szansy nie dostał Michał Michalak? Ponoć Michalak słabą
postawą na turnieju w Toruniu przekreślił swoje szanse u Taylora. Ale co złego
zrobił Kamil Łączyński? Robert Skibniewski kolejny raz miał ogromnie problemy z
rozgrywaniem, zaś eksperyment „Waczyński na jedynce” zupełnie nie wypalił. Więc oczywistym rozwiązaniem wydaje się być
rozgrywający Rosy Radom, który w Toruniu dawał świetne zmiany!
Myślę, że gdzieś w połowie tego
meczu Mike Taylor zupełnie się pogubił. Przestał szukać innych,
niekonwencjonalnych rozwiązań, a co najgorsze nie potrafił wpłynąć na swój
zespół. Kolejne przerwy na żądanie w niczym nie pomagały. Natomiast na przestrzeni
całego spotkania nie było widać żadnego pomysły na grę. Wszyscy wiedzieliśmy,
że Mahalbasic to ich siła podkoszowa, zaś na obwodzie niezwykle groźny jest
Enis Murati. Mimo, to robili oni z naszymi obrońcami co chcieli. W całym
spotkaniu odnotowaliśmy aż 19 strat i to prostych strat. Zupełnie nie
wykorzystaliśmy naszego najbardziej doświadczonego zawodnika – Szymona Szewczyka.
Gracze obwodowi grali bardzo przewidywalną koszykówkę. A rozgrywanie? Jakie
rozgrywanie… Natomiast idealnym zwieńczeniem naszej tragicznej dyspozycji była
ostatnia nasza akcja w ataku, kiedy stratę po wejściu pod kosz zanotował
Mateusz Ponitka. Mateusz zagrał zdecydowanie najlepszy mecz w naszym zespole,
jednak trzecia kolejna - tak prosta - akcja po prostu nie miała szans
powodzenia.
Mike Taylor to naprawdę świetny
człowiek, który zaraża swoim pozytywnym nastawieniem wszystkich dokoła. A mi
osobiście – jako wielkiemu sympatykowi NBA – szczególnie zaimponował sposobem
wypowiedzi oraz profesjonalizmem rodem z najlepsze ligi na świecie. Jednak jak
na razie pod względem sportowym mocno mnie rozczarował, lecz nadal mam złudne
nadzieje, że do końca tegorocznych eliminacji zauważę jakikolwiek pomysł na
naszą reprezentację.
Rozczarowała mnie również postawa
aktualnych oraz byłych reprezentantów Polski. Chyba nie potrzebnie na siłę
szukamy taniej sensacji. Czy jest flaga? Czy jej nie ma? Czy ucięta? Czy
przypalona? Rozumiem, że wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy
patriotami. Ale czy nie lepiej owy patriotyzm spożytkować na parkiecie? Pokazać
swoją ogromną determinację, walkę, ambicję, by po meczu móc sobie nawzajem
spojrzeć w oczy.
Polska flaga przerobiona z AUSTRIACKIEJ ! PRZYCIĘTA i PODPALONA ! Szacunek za szacunek, a za takie coś ? Bójcie się ! pic.twitter.com/bvYh9Ko3JP
— Adam Waczynski (@awaczynski) sierpień 15, 2014
Mocno poirytowała mnie także
twitterowa reakcja Marcina Gortat. Samego Gortata ogromnie szanuje jako
człowieka oraz sportowca. Ale czy nie lepiej, by było jakby pomógł naszemu
zespołowi na parkiecie? Niż spekulując czy powinien być faul techniczny, czy
nie. Jeśli nie może pogodzić się z tą porażką, to równie dobrze mógł wzmocnić
naszą kadrę i sam zadbać o zwycięstwo reprezentacji Polski.
To jest faul techniczny!!! Panowie sędziowie chyba nie chcą sie wychylac!!!
— Marcin Gortat (@MGortat) sierpień 17, 2014
Zdjęcie koszulki automatycznie kwalifikuje sie na DACHA!!!
— Marcin Gortat (@MGortat) sierpień 17, 2014
Wczoraj wcieliłem się w rolę
zwykłego „niedzielnego” kibica i z pełną świadomością muszę przyznać, że wyżej
wymienione reakcje oraz słaba gra tylko odstraszają przeciętnego fana sportu.
Gdy tylko nadarzy się okazja narzekamy na spadek popularności koszykówki w
naszym kraju. Jednak jak ma być inaczej, jak nawet naszą reprezentację chwilami
nie da się oglądać…
foto: Andrzej Romański
foto: Andrzej Romański
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz