poniedziałek, 26 stycznia 2015

Legendarne hale NBA

W starożytności – rzymskie Koloseum, w piłkarskim świecie – Maracana oraz Wembley, w tenisie - piękny Wimbledon, w baseballu – historyczne Yankee Stadium. Natomiast w koszykówce? Jakie miejsce na koszykarskiej mapie zasłużyło na miano mekki koszykówki?

Magiczny ogród Celtów

W 1928 roku w Bostonie powstał nowy futurystyczny i niezwykle nowoczesny obiekt nazwany Boston Garden, a głównym twórcom tego super budynku był architekt – Tex Rickard. Hala początkowo mogła pomieścić 14 tysięcy ludzi, co – nawet na współczesne czasy – jest okazałym wynikiem. Wraz z powstaniem Boston Celtics w 1946 roku hala stała się ich nowym domem, w którym występowali nieprzerwanie do 1995 roku. Ponieważ od 1995 roku starą, ale nadzwyczaj zasłużoną Boston Garden zastąpił jego młodszy brat - TD Garden.  


Dla Celtics, Boston Garden było niezwykle szczęśliwym miejscem, bowiem to właśnie tam święcili swoje największe sukcesy. W owej hali Celtowie zdobyli aż 16 tytułów mistrzów NBA. Tym samym stając się najbardziej utytułowanym klubem ligi. To właśnie tam największe sukcesy święcił legendarny trener – Red Auerbach, który osobiście dobierał szatnie swoim rywalom, w zależności jak silny przeciwnik czekał na Celtics. Do historii przeszło wiele anegdot na temat szatni gości w hali Boston Garden. Auerbach bardzo często umieszczał swoich największych wrogów w małych, ciasnych szatniach. Dodatkowo podkręcając im ogrzewanie do maksimum. Jednak cały obiekt zyskał swoją niezwykłą popularność dzięki niesamowitym spektaklom koszykarskim. Kibice w Boston Garden mogli obserwować w akcji m.in. takich zawodników jak: Bill Russell, Bob Cousy, John Havlicek, Bob McAdoo czy Larry Bird. Jednakże wielkie mecze rozgrywali tam nie tylko gracze Celtics. Bowiem,to właśnie w Boston Garden 20 kwietnia 1986 roku Michael Jordan pobił swój rekord zdobywając 63 punkty. Zaś tuż po spotkaniu sam Bird na konferencji prasowej przyznał, że dziś na parkiecie w Boston Garden widział Boga w ciele Michaela Jordana.

Bez wątpienia Boston Garden było miejscem legendarnym. Bowiem to właśnie tam przez blisko 50 lat odbywało się całe mnóstwo wręcz historycznych pojedynków, nie tylko z udziałem Celtics. Zaś niesamowita rywalizacja pomiędzy Boston Celtics, a Los Angeles Lakers z pewnością nie byłaby tym samym gdyby nie Boston Garden.


Ukochany dom Jordana

Przez wiele lat Chicago Stadium było zwykłą halą jakich wiele w Stanach Zjednoczonych. Wzniesiona w 1929 roku przez miasto, dla którego projekt wykonało biuro architektoniczne – Hall, Lawrance & Ratcliffe. Momentami w obiekcie mogło zasiąść nawet 18 tysięcy ludzi, co powodowało, że był to najnowocześniejszy kompleks sportowy w USA. Początkowo występowali w nim tylko i wyłącznie hokeiści Chicago Blackhawks, a Wietrzne Miasto dość długo musiało czekać na swój klub w NBA.


W 1967 roku w Chicago Stadium zamieszkał długo wyczekiwany twór pod nazwą Chicago Bulls, który przez ładnych kilka lat rozgrywał swoje mecze absolutnie w cieniu Blackhawks. Dopóki klub nie wybrał w drafcie pewnego młodzieńca. To właśnie Michael Jordan sprawił, że koszykarscy kibice coraz częściej zaczynali zaglądać do Chicago Stadium. W latach 1990-1993 hala był tak oblegana, że zdobycie biletu na pojedynczy mecz było równie prawdopodobne co trafienie szóstki w totka. Natomiast sam MJ tak dobrze zadomowił się w tym obiekcie, że po trzech kolejnych tytułach mistrzowskich z żalem przenosił się do nowiutkiej United Center.

O ogromnej popularności Chicago Stadium świadczą nie tylko sukcesy Bulls, czy Blackhawks, ale również to, że przez lata był to jeden z ulubionych domów najpopularniejszych artystów muzycznych. W 1976 roku gościł w niej Elvis Presley, który później wydał nawet album koncertowy pt. „Chicago Stadium”. Po latach kibice sportu wciąż z sentymentem wspominają ten legendarny obiekt, w którym narodził się Bóg koszykówki – Michael Jordan.

Forum wielkich sukcesów Jeziorowców

Jeśli kiedyś będziecie mieli okazje być w słonecznym Los Angeles, to waszym pierwszym przystankiem wcale nie powinien być napis Hollywood, a właśnie wciąż istniejąca hala The Forum. The Forum, to zdecydowanie najbardziej niedoceniany obiekt w całym L.A. Jednak dla każdego fana koszykówki powinien być mekką wielkich sukcesów legendarnych Lakers. Bowiem to właśnie tam swego czasu występował jeden z najwybitniejszych duetów w historii NBA: Kareem Abdul Jabbar – Magic Johnson.


The Forum powstało w 1967 roku, a głównym wykonawcom tego projektu była firma Charles Luckman Associetes. Sama hala swoim wyglądem miała przypominać legendarne greckie oraz rzymskie budowle epoki starożytności. Cała elewacja wykonana jest z szeregu kolumn, które oddzielają szyby, co nawet teraz wygląda bardzo oryginalnie. Na meczach koszykówki mogło zasiąść tu nawet 17 tysięcy widzów. The Forum było domem Lakers od 1967 do 1999 roku, kiedy to ekscentryczny miliarder, magnat nieruchomości oraz właściciel Jeziorowców – Jerry Buss postanowił przenieść ich do nowo wybudowanej przez jego firmę Staples Center. 


Pierwszym zawodnikiem, któremu przyszło rywalizować w tej hali był słynny Walt Chamberlain. Popularny „Szczudło” zakończył sportową karierę właśnie w The Forum w 1973 roku. Godnymi następcami legendarnego podkoszowego okazali się później wcześniej wspomniani Kareem Abdul-Jabbar oraz Magic Johnson. To właśnie pod ich wodzami Lakers wrócili na sam szczyt ligi, zaś ich duet do dziś uznawany jest za jeden z najlepszych – jak nie najlepszy – w historii NBA. Do 1999 roku występowali tam tacy zawodnicy jak: James Worthy, Jerry West, Shaquillie O’Neal, czy Kobe Bryant. Natomiast pod dowództwem Magica oraz trenera Pata Riley’a narodziły się tam czasy „Show Time”. Jeziorowscy ze swoich 16 tytułów mistrzów NBA aż sześć zdobyli w The Forum.

W latach 2012-13 hala przeszła głęboka modernizację i nadal cieszy oczy setki kibiców sportowych.



Koszykarskie Koloseum

Jeśli mowa o legendarnych i zasłużonych halach NBA, to z pewnością w tym zestawieniu nie może zabraknąć nowojorskiej Madison Square Garden. MSG znajduje się w samym sercu Nowego Jorku, czyli na Manhattanie między siódmą a ósmą aleją. Twórcom projektu tego obiektu – podobnie jak wcześniejsze The Forum – była firma Charles Luckman Associates. Budowa zakończyła się w 1968 roku i pochłonęła 123 miliony dolarów, co jak na tamte czasy było iście kosmiczną sumą. Natomiast na trybunach podczas meczów koszykówki mogło zasiąść łącznie aż 19 tysięcy kibiców.


Madison Square Garden bardzo szybko okazał się szczęśliwa dla New York Knicks, którzy już w 1970 roku zdobyli pierwsze mistrzostwo NBA. A do tego sukcesu, jak i tego późniejszego w 1973 roku Knickerbockers poprowadził legendarny trener – William „Red” Holzman. Po błyszczącym parkiecie MSG w barwach Knicks biegali m.in. tacy zawodnicy jak: Walt Frazier, Phil Jackson, Carmelo Anthony, Patrick Ewing, Stephon Marbury, Edd Curry, Allan Houston. Mimo to, nowojorczycy w swojej bogatej historii tylko dwukrotnie sięgali po mistrzostwo.

Jednak MSG swoją sławę zyskała nie tylko niesamowitymi meczami koszykówki. Wstępują tam również hokeiści New York Rangers oraz New York Islanders. A w przeszłości walczyli tam wszyscy najwybitniejsi pięściarze. Do historii sportu przeszły już takie pojedynki jak: Muhammad Ali – Joe Frazier, Wladimir Klitschko– Calvin Brock, czy Andrzej Gołota – Riddick Bowie. Wielokrotnie odbywały się tam także mitingi lekkoatletyczne oraz niezwykle popularne w Stanach Zjednoczonych gale wrestlingu. Oprócz tego w Madison Square Garden w przeszłości działy się także różnorakie wydarzenia kulturowe. W 1979 roku MSG odwiedził m.in. Jan Paweł II. Zaś koncerty dawali tam wszyscy wielcy muzyki, a lista wykonawców na przestrzeni tych lat nie ma końca.

W latach 2011-13 hala Madison Square Garden przeszła gruntowną renowację, co zaowocowało przyznaniem mu zbliżającego się All-Star Weekend NBA.



Cztery wyżej wymienione hale z pewnością mogą ubiegać się o miano mekki koszykówki. Ale która ostatecznie, by wygrała? To już pozostawiam waszej ocenie. Dla mnie osobiście zawsze to będzie nowojorska Madison Square Garden, do której mam olbrzymi sentyment. 

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Marcin Gortat #NBABallot




Zostały już tylko godziny, więc nie ma czasu do stracenia. Klikamy, głosujemy, udostępniamy - to jest nasz obywatelski obowiązek! 

KLIK 

czwartek, 15 stycznia 2015

Transferowe szaleństwo w Tauron Basket Lidze




Anwil Włocławek

Do końca roku Andrea Crosariol mógł jeszcze poszukać sobie nowego miejsca, by dograć obecny sezon. Jednak Włoch na to się nie zdecydował i rozgrywki prawdopodobnie dokończy we Włocławku. Tym samym Anwil zakończył budowę swojego składu.

Asseco Gdynia

Jedynym zawodnikiem, który mógł opuścić Trójmiasto był Lazar Radosavljević. Bowiem nie jest wielką tajemnicą, że Serb niezbyt dobrze odnajduje się taktyce Davida Dedka – gdzie nie ma „świętych krów” i każdy musi dawać z siebie 100% zarówno w defensywie jak i ofensywie. Wydaje się jednak, że obwodowemu postanowiono dać kolejną szansę.


AZS Koszalin

Jedna z plotek twierdzi, że Akademicy byli bardzo poważnie zainteresowani Łukaszem Wiśniewskim. Ponoć ekipa z Koszalina zdecydowana była nawet pozbyć się Gorana Vrbanca, by pozyskać popularnego „Wiśnię”. Jednak nikt tych spekulacji nie potwierdził, a ja osobiście wątpię by nowy dyrektor sportowy AZS-u chciał cokolwiek zmienić w tak dobrze funkcjonującym zespole.

Energa Czarni Słupsk

Od dawna spodziewano się zmiany na funkcji pierwszego szkoleniowca Czarnych. Schedę po Mijatoviću przejął duet Mirosław Lisztwan – Rafał Frank, który zanotował pięć kolejnych zwycięstw. Mimo to, władze Czarnych nie pozwoliły dokończyć sezonu Lisztwanowi, który zdążył już nawet uzyskać licencję A. I nowym szkoleniowcem został Donaldas Kairys. 38-letni Litwin w przeszłości m.in. „parzył kawę” w San Antonio Spurs oraz CSKA Moskwa. Ciekawe, czy zanotuje równie udany debiut, co jego aktualni asystenci.

Jezioro Tarnobrzeg

Brak finansów, to brak wzmocnień. Jedynym ruchem kadrowym jaki przeprowadziła drużyna Jeziora w ostatnich tygodniach, to zastąpienie kontuzjowanego Kacpra Młynarskiego dobrze znanym w Tarnobrzegu – Danielem Wallem.

King Wilki Morskie Szczecin 

Oj w Szczecinie sporo się ostatnio działo! Tryout – Killiana Larson, pozyskanie z PGE Turowa Zgorzelec Urosa Nikolića – na nic się zdały. Ponieważ Wilki wciąż przegrywały. Ostatecznie w końcu z posady zrezygnował Krzysztof Koziorowicz, który pozostał w klubie w roli dyrektora sportowego. Natomiast z pracą i klubem pożegnał się jego asystent – Tadeusz Aleksandrowicz. Nowym szkoleniowcem ma zostać obcokrajowiec. Mówi się od trzech nazwiskach, ale wszyscy doskonale wiemy, że nowym trenerem Wilków zostanie Mihailo Uvalin. Tymczasem w cieniu pozyskania nowego szkoleniowca pracę stracił wcześniej wspomniany Larson, który przegrał rywalizację o miejsce w składzie i został odesłany do domu. A tak naprawdę Wilków nie było stać na kolejnego centra, po pozyskaniu Nikolića. Mimo to, nadal poszukują oni wartościowych zawodników obwodowych z polskim paszportem. Szkoda, że ze Szczecinem pożegnał się Marcin Sroka – jeden z ulubieńców Uvalina.

MKS Dąbrowa Górnicza

Myles McKay po przyjściu Kena Browna znacznie spuścił z tonu, ale pozyskanie Browna sprawiło, że MKS w końcu zaczął zagrażać wszystkim w naszej lidze. Więc bardzo mało prawdopodobne, że sytuacja kadrowa  w Dąbrowie Górniczej ulegnie zmianie.

PGE Turów Zgorzelec

W Zgorzelcu ponownie coś zazgrzytało. Tym razem wynikła nie mała afera, w której w roli głównej wystąpił Łukasz Wiśniewski. Wiśnia mocno posprzeczał się z trenerem, a władzom klubu zarzucił niewypłacalność. Klub zareagował bardzo szybko – zawieszając samego zainteresowanego oraz szantażując go niewydaniem listu czystości. W przygranicznym mieście pozbyto się również za drogiego – Urosa Nikolića, którego wysłano do Szczecina. Pozyskano natomiast – dość nieoczekiwanie – Olka Czyża, który w pewnym sensie w składzie ma zastąpić oby Panów.

Polfarmex Kutno

W Kutnie mogli w końcu pozbyć się „zbędnego balastu”. Klub opuścił przeciętny Słowak – Michal Batka, którego zastąpił 34-letni Kevin Fletcher, który kilka lat temu reprezentował barwy Astorii Bydgoszcz oraz Śląska Wrocław. Mi osobiści bardzo przypadł do gustu ten transfer, ponieważ pamiętam go jako bardzo pracowitego i przydatnego podkoszowego. A zawodników, którzy w swoim CV mają ligę włoską, rosyjską, turecką, czy grecką życzyłbym sobie więcej w Tauron Basket Lidze. Z Polfarmexem pożegnał się także Jakub Dłuski oraz Hubert Pabian. Dłuski powrócił na zaplecze ekstraklasy do Krosna, zaś Pabian wciąż szuka nowego klubu. Wcześniej mówiło się również o odejściu Krzysztofa Jakóbczyka, ale w obecnej sytuacji kadrowej raczej mało jest to prawdopodobne.

Polpharma Starogard Gdański

Farmaceuci raczej już zakończyli budowanie składu na obecny sezon. Tym bardziej, że bardzo udanie w nowy zespół wkomponowali się Anthony Miles oraz Mateusz Jarmakowicz. A jedyna zmiana kadrowa, która może nastąpić w nadchodzących dniach to na stanowisku trenera.

Polski Cukier Toruń

William Franklin miał sprawić, że Twarde Pierniki w końcu będą zespołem, ale coś średnio mu to wychodzi. W Toruniu nie szukają już na siłę kolejnych wzmocnień, ale wciąż nie wykluczone, że ktoś w najbliższym czasie nie wzmocni Twardych Pierników.

Rosa Radom

W Radomiu cisza. Władze Rosy dobrze odrobiły swoje lekcje latem, więc teraz spokojnie mogą patrzeć na zmieniającą się sytuację kadrową ich rywali.

Stelmet Zielona Góra

Stelmet w końcu gra jak Stelmet. Saso Filipovski obnażył wszystkie błędy – szczególnie w defensywie – swojego poprzednika Andrzeja Adamka. W kilka tygodni odbudowując formę ekipy z Zielonej Góry. Natomiast swój 10-dniowy tryout niesamowitym meczem z Turowem przypieczętował Russell Robinson, który  następnego dnia podpisał już normalny długoterminowy kontrakt. W Zielonej Górze wciąż starają się pozbyć Daniela Johnsona. Jednak sytuację Australijczyka mocno komplikuje jego dwuletni kontrakt i prawdopodobnie dokończy sezon w Stelmecie.

Trefl Sopot

Trefl Sopot był mocno zainteresowany pozyskaniem Łukasza Wiśniewskiego, który miał w składzie zastąpić Willie Kempa. Ale nieoczekiwanie Amerykanin ostatnio „zaskoczył” i chyba pozostanie do końca sezonu w Trójmieście.

Wikana Start Lublin

W Lublinie władze Startu wciąż nieudolnie starają się wzmocnić swój zespół. Z drużyną zdążyli się już pożegnać Amerykanie: Derek Billing i Vance Cooksey oraz Marcel Wilczek. Tymczasem klub wzmocnił wychowanek miejscowego Novum Lublin – Bartosz Ciechociński. Zaś na testy zaproszony został anonimowy – Isaac Wells, który ostatnio występował w Algierii oraz na Cyprze. Czy włodarze oraz sztab szkoleniowy Startu naprawdę wierzą, że to oni odmienią grę ich drużyny?!

WKS Śląsk Wrocław

Łukasz Wiśniewski ponoć jest już dogadany ze Śląskiem Wrocław, a jedyne co go jeszcze trzyma w Zgorzelcu to list czystości, który w tym wypadku okazuje się na wagę złota. Tymczasem bardzo ciekawie w zespół wkomponował się Vuk Radivojević, który już niedługo może stać się pierwszym rozgrywającym trójkolorowych. Ponieważ niezbyt zadowolony z dyspozycji Roberta Skibniewskiego jest Emil Rajković. Jednak wydaje się, że popularny Skiba we Wrocławiu jest nie do ruszenia. Za to na wypożyczenie do ligi czeskiej powędrował Murphy Burnatowski. Klub niezwłocznie poszukuje także klubu dla Mantasa Cesnauskisa, którego odejście zrobiłoby miejsce w składzie dla jeszcze jednego centra.  
     
   

   

niedziela, 4 stycznia 2015

Ranking Debiutantów NBA - Grudzień


Niestety, ale kontuzje zdziesiątkowały tak świetnie zapowiadający się rocznik 2014. Z pierwszych dziesięciu numerów w tegorocznym drafcie, aż połowa aktualnie leczy urazy. Pech nie ominął także zwycięzcy poprzedniego rankingu – Jabari Parkera, który niestety przedwcześnie musiał zakończyć swój debiutancki sezon. Mimo to, w grudniu kilku “rookie” całkiem nieźle sobie poczynało.

10. Tarik Black (Houston Rockets/Los Angeles Lakers)

Zawodnik od czarnej roboty, który swego czasu był bardzo chwalony za zastępowanie w pierwszej piątce Rockets samego Dwighta Howarda. Jednak z pewnością nigdy nie będzie wielką gwiazdą NBA, o czym najlepiej świadczy jego rychłe zwolnienie po pozyskaniu Josha Smitha przez ekipę z Tekasu. Mimo to, zbyt długo nie musiał czekać na nowy klub, a po wszechstronnego i walecznego podkoszowego szybko zgłosili się Los Angeles Lakers, którzy po utracie Randla szukali właśnie tego typu zawodnika.

Statystyki: 4.0 punktu, 4.9 zbiórki

9. Rodney Hood (Utah Jazz)

Miał być solidnym rezerwowym strzelcem… i tym właśnie jest. Hood może nie jest drugim Burksem, ale trzeba przyznać, że całkiem nieźle sobie radzi w zastępowaniu swojego starszego kolegę. Wciąż brakuje mu pewności siebie i momentami gra dość chaotyczną koszykówkę. Jednak w Salt Lake City bardzo na niego liczą, tym bardziej, że na cały sezon stracili podstawowego rzucającego obrońcę – Alec’a Burksa.

Statystyki: 6.0 punktu, 1.9 zbiórki, 1.4 asyty

8. Marcus Smart (Boston Celtics)

W Bostonie tak bardzo wierzą w talent Smarta, że postanowili w końcu pozbyć się Rajona Rondo, który od miesięcy prosił o transfer. Być może Marcus utwierdził władze Celtics w tej decyzji swoim niesamowitym występem przeciwko Washington Wizards, kiedy zdobył aż 23 punkty. Jednak jak mawia przysłowie - „jedna jaskółka wiosny nie czyni”. Ponieważ młody rozgrywający Celtów wciąż ma ogromne problemy z ustabilizowaniem swojej formy.



Statystyki: 5.3 punktu, 2.6 asysty, 2.4 zbiórki

7. Elfrid Payton (Orlando Magic)

Ledwie 20-letni rozgrywający Orlando Magic ma za sobą kolejny bardzo udany miesiąc. Payton z tygodnia na tydzień udowadnia wszystkim swoim krytykom, że w przyszłości może stać się bardzo wszechstronnym zawodnikiem, który notorycznie będzie notował double-double, a może i nawet triple-double. Tak wszechstronnie uzdolnionego obwodowego zawodnika w Orlando nie było bardzo długo i działacze oraz trenerzy powinni zrobić wszystko, by dać mu jak najlepsze warunki do sportowego rozwoju.


Statystyki: 6.7 punktu, 5.6 asysty, 3.1 zbiórki, 1.4 przechwytu

6. Nerlens Noel (Philadelphia 76ers)

Mimo wszystko chyba znacznie więcej oczekiwaliśmy od Noela w jego debiutanckim sezonie, tym bardziej, że występuje w aktualnie najgorszym zespole na parkietach NBA. Nowy podkoszowy 76ers długo kazał na siebie czekać, a powrocie wcale nie zadziwia. Oczywiście w obronie momentami jest wręcz nie do przejścia. Jednak w ataku ma widoczne braki, które mają znaczący wpływ na postawę jego drużyny.

Statystyki: 7.7 punktu, 7.7 zbiórki, 1.8 asysty, 1.9 bloku

5. K.J. McDaniels (Philadelphia 76ers)

Okazuje się, że pierwszy znakomity miesiąc K.J. wcale nie był przypadkowy i następnych tygodniach wcale nie zwalniał tempa. McDaniel, to olbrzymi ładunek pozytywnej energii na parkiecie. Biega, skacze, blokuje, rzuca, zbiera, przechwytuje – momentami po prostu jest wszędzie. Szkoda jednak trochę, że występuje w bardzo słabym zespole i nie wiadomo do końca na co go tak naprawdę stać.


Statystyki: 8.2 punktu, 4.2 zbiórki, 2.0 bloku, 1.3 asysty

4. Jusuf Nurkic (Denver Nuggets)

Młody Bośniak w końcu odnalazł odpowiednie miejsce w rotacji Denver Nuggets. W połowie grudnia stał się nawet jednym z kluczowych zawodników Baryłek. Kto wie, może w najbliższej przyszłości Nurkic stanie się podstawowym centrem Nuggets. Jak na razie rywalizuje jak równy z równym o miejsce w wyjściowej piątce z Timofey’em Mozgovem.

Statystyki: 7.5 punktu, 5.5 zbiórki

3. Zach LaVine (Minnesota Timberwolvers)

Chyba nikt się nie spodziewał, że tak dobrze na swojej nienaturalnej pozycji będzie sobie radził Zach LaVine. Z meczu na mecz nowy rozgrywający Wilków odnotowuje coraz to lepsze występy, dwukrotnie zaliczając m.in. double-double w postaci 22 punktów i 10 asyst oraz 12 punktów i 14 zbiórek. Zach wciąż musi popracować na odpowiednim widzeniem gry, ale wydaje się, że z kolejnymi tygodniami powinno być tylko lepiej.


Statystyki: 10.2 punktu, 5.0 asysty, 2.9 zbiórki

2. Nikola Mirotić (Chicago Bulls)

Jeszcze miesiąc temu ledwo załapał się do rankingu, by w obecnym wywindować swoją pozycje na wysokie drugie miejsce. Aktualnie Hiszpan jest podstawowym zawodnikiem silnych Bulls i z każdym kolejnym meczem przypomina gracza, który spędziły całą swoją karierę na parkietach NBA. Zaś Byki jego pozyskaniem udowodnili, że warto zaglądać na europejskie parkiety i namawiać tamtejsze gwiazdy do gry w najlepszej lidze na świecie.


Statystyki: 9.9 punktu, 5.7 zbiórki, 1.7 asyst

1. Andrew Wiggins (Minnesota Timberwolvers)

Po kontuzji Jabari Parkera, Andrew Wiggins nie powinien mieć raczej większych problemów w wyścigu po nagrodę Rookie of the Year. Chyba, że i jemu przytrafi się jakaś przykra kontuzja, czego osobiści mu nie życzę. W innym wypadku Adam Silver może już się szykować na lot do Minnesoty i uhonorowanie nowego debiutanta roku. Szkoda jednak, że za kolejnymi świetnymi występami Wigginsa nie stoją zwycięstwa jego zespołu… ale to taki mały szkopuł.  


Statystyki: 14.6 punktu, 4.1 zbiórki, 1.8 asysty 


Zobacz także: