Grupa
A
Tuż po losowaniu
grupowym wydawało się, że zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w
grupie A będzie aktualnym mistrz Euroligi – Real Madryt. Jednak
już pierwsze mecze pokazały, że nawet tak doskonałemu zespołowi
jak Real przydarzają się gorsze momenty. Co więcej – bardzo
długo awans Realu do TOP 16 był zagrożony. Dopiero znakomita
końcówka i trzy kolejne zwycięstwa zapewniły promocję do
kolejnej rundy Królewskim.
Problemy mistrzów za
to świetnie wykorzystał charyzmatyczny i niezwykle doświadczony
Zeljko Obradović. Wprowadzając Fenerbahce Stambuł do TOP 16 z
pierwszego miejsca w grupie z imponującym bilansem 8-2. Z drugiej
strony jednak, trzeba przyznać, że nie było tak jakieś bardzo
trudne zadanie. Ponieważ kadra ekipy ze Stambułu w tym sezonie
przedstawia się naprawdę imponująco. Luigi Datome, Pero Antić,
Jan Vesely, Bobby Dixon, Bogdan Bogdanovic czy Ekpe Udoh w mniejszy
lub większym stopniu stanową o sile Fenerbahce. I ich awans do
kolejnej fazy nie jest żadnym wielkim zaskoczeniem.
Gwiazdorski skład w
tym sezonie skompletowały także Khimki Moskwa. Pod stolicą Rosji
występują m.in.: Alexey Shved, Zoran Dragić, Tyrese Rice, Petteri
Koponen, Tyler Honeycutt oraz Egor Vyaltsev - czyli cała plejada
znakomitych graczy obwodowych. Gorzej niestety wgląda to pod koszem.
Zestawienie: Paul Davis, James Augustine, Sergey Monia i Marko
Todorović w zupełności wystarczyło na fazę grupową, ale czy na
TOP 16? Można mieć do tego wątpliwości. Tym bardziej, że już
przegrane mecze z Fenerbahce czy Crveną Zvezdą obnażyły braki
podkoszowe ekipy z Rosji. A pamiętajmy, że ambicje bogatych
włodarzy Khimek są naprawdę spore. Czy podołają temu gracze oraz
trener Kurtinaitis? Przekonamy się w kolejnej fazie.
Drużyny z Bałkanów,
a zwłaszcza z Serbii od zawsze są nieprzyjemnym przeciwnikiem dla
wszystkich na parkietach Euroligi. W niedalekiej przeszłości
dochodziły nawet do Final Four Euroligi (Partizan Belgrad w 2010
roku). Lecz w silnym zestawieniu grupy A raczej mało kto się
spodziewał, że do kolejnej rundy awansuje właśnie Crvena Zvezda
Belgrad. Tym bardziej, że ich główny rywal do awansu – Bayern
Monachium dysponował znacznie większym budżetem. Jednak koszykarze
z Belgradu kolejny raz udowodnili, że w sporcie nie są
najważniejsze pieniądze, a hart ducha oraz serce do gry. Co więcej
– ich awans nie jest wcale przypadkowych. Bowiem mistrzowie Serbii
aż dwukrotnie pokonali zespół z Bawarii (79:90, 85:76). Tym samym
nie pozostawiając złudzeń, kto jest lepszy w tej parze. Smaczku
ich awansu dodaje fakt, że czołowym zawodnikiem Crveny Zvezdy jest
Niemiec – Mik Zirbes (16.3 punktu i 6.3 zbiórki). Nieoceniony
wkład w sukces „Red Stars” miał także były gracz Denver
Nuggets i Detroit Pistons – Quincy Miler (16.1 punktu i 7.5
zbiórki) oraz niesamowity Stefan Jović, który w dwóch pojedynkach
z Bayernem zanotował łącznie aż 32 asysty!
Bayern Monachium w
koszykarskiej lidze mistrzów debiutował dwa lata temu. I od samego
początku ambicje włodarzy klubu z Bawarii były bardzo wysokie. W
tym sezonie faza Playoff była absolutnym minimum dla Svetislava
Pesica i jego zawodników. Niestety, ale ponownie ich przygoda z
Euroligą skończyła się na fazie grupowej, co jest olbrzymim
ciosem dla kibiców tego klubu. Nie pomogły nawet olbrzymie
pieniądze wpompowane w ten zespół. I tak naprawdę znowu nie
wiadomo dlaczego ich plan spalił na panewce już na jego pierwszym
etapie. Jedno jest pewne – te ruchy kadrowe co lato nie pomagają
temu zespołowi. I chyba najwyższy czas wdrożyć plan długofalowy
oraz cierpliwie budować drużynę, która za kilka lat sięgnie po
tytuł klubowych mistrzów Europy.
Vincent Collet jednak
nie jest cudotwórcą. Po sukcesach z reprezentacją Francji wciąż
czeka na zaistnienie na klubowych parkietach. A jego Strasburg z nim.
O ile na krajowym podwórku Strasburg nie ma większych problemów,
to w Eurolidze najczęściej występuje w roli outsidera. I tym razem
nie było inaczej. Wicemistrzom Francji nie pomogły nawet bardzo
dobre ruchy transferowe przed startem sezonu. Zespół wzmocnił
m.in.: były gracz Dallas Mavercks – Rodrigue Beaubois, gwiazda
naszej ligi – Mardy Collins czy były gracz Unicaja Malaga –
Vladimir Golubovic. Wystarczyło to na trzy zwycięstwa, ale nie na
awans i ponownie Strasburg oraz Vincent Collet żegnają się z
Euroligą.
Tabela
- Fenerbahce Ulker Stambuł 8-2
- Khimki Moskwa 5-5
- Crvena Zvezda Telekom Belgrad 5-5
- Real Madryt 5-5
- Bayern Monachium 4-5
- Strasburg 3-6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz