piątek, 6 grudnia 2013

Polska Liga w końcu dla Polaków!

Od kilku lat w PLK, a od niedawna w Tauron Basket Lidze można zaobserwować pewną prawidłowość. Gwiazdami całej organizacji nie są Polacy, a zawodnicy zagraniczni, którzy przyjeżdżają do naszego kraju się wypromować. Donatas Motejunas, Thomas Kelati, David Logan, Qyntel Woods, Jerel Bassingame, Quinton Hosley, czy też Walter Hodge to tylko mały procent zawodników, którzy zawdzięczają karierę PLK. A ilu w tym czasie Polaków znalazło zatrudnienie w dobrych ligach zagranicznych?  Na szczęście w obecnych rozgrywkach jest (o dziwo) zupełnie inaczej, co niezmiernie mnie cieszy. Na trzech pierwszych miejscach w klasyfikacji średniej zdobyczy punktowej, są zawodnicy urodzeni i koszykarsko wychowani w naszym kraju.

Kazus Dłoniaka

Jakub Dłoniak – większości kibicom koszykówki w naszym kraju jeszcze dwa lata temu to nazwisko nic nie mówiło. Jednak pochodzący z Gorzowa zawodnik poprzednimi rozgrywkami udowodnił, że Polak potrafi i to jak. Z gracza, który przez większość kariery miał przyszytą łatkę „zapchaj dziury” w składzie każdego kolejnego klubu PLK. Nagle stał się pierwszoplanową postacią naszej ligi. Były już zawodnik Jeziora Tarnobrzeg oczarowywał wszystkich w kolejnych spotkaniach. Jakub po prostu pozbył się kompleksów i wykorzystał szansę jaką dał mu los. Efektem takiej postaci rzeczy był tytuł króla strzelców Tauron Basket Ligi, nominacja do Meczu Gwiazd oraz powołanie do reprezentacji Polski. Kazus Dłoniaka jest idealnym przykładem i dowodem na to, że warto stawiać na zawodników: utalentowanych, a co najważniejsze urodzonych w naszym kraju. Jaki jest sens wydawania pieniędzy na licencje, bilety lotnicze itp. skoro jeszcze dokładnie nie zbadaliśmy naszego rynku? Jestem przekonany, że gdzieś w 1, 2, a może nawet 3 lidze biega po boisku drugi Dłoniak. Na szczęście większość z naszych klubów TBL poszło po rozum do głowy i w obecnych rozgrywkach postanowili śmielej postawić na Polaków.

Zmiana warty

Adam Waczyński w pojedynku z Kacprem Borowskim
Oczywiście w naszej lidze ostatnio były, bądź nadal są uznane jednostki, jak: Łukasz Koszarek, Filip Dylewicz, czy grający aktualnie w lidze ukraińskiej Krzysztof Szubarga. To trudno było szukać ich następców. Jednak z roku na rok coraz śmielej do elity przedzierały się kolejne nazwiska. Jedną z gwiazd Tauron Basket Ligi jest już teraz Adam Waczyński, który znakomicie zastąpił w roli lidera Dylewicza. 24-letni obrońca jest aktualnie ze średnią 18.1 punktu najlepszym strzelcem naszej ligi, co doskonale obrazuje jak wielki postęp poczynił w ostatnich latach Waczyński. O niewiele ustępuje mu Przemysław Zamojski, który zajmuje fotel wicelidera ze średnią 17.6 punktu. Zamojski przybył do Stelmetu Zielona Góra w roli solidnego ligowca, a stał się pierwszym strzelcem mistrza Polski. Pochodzący z Elbląga obwodowy znakomicie prezentuje się również w rozgrywkach Euroligowych, gdzie notuje średnie na poziomie: 13.8 punktu w 6 spotkaniach. O ile dyspozycja Waczyńskiego i Zamojskiego nie jest tak dużym zaskoczeniem, to rewelacyjna forma Damiana Kuliga jest nie małą niespodzianką. Skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec notuje najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Damian jest trzecim strzelcem naszej ligi ze średnią 16.4 punktu i czołowym zawodnikiem wicemistrza Polski, a jego rewelacyjny występ (28 punktów, 10/18 z gry, 10 zbiórek) przeciwko zespołowi Energa Czarni Słupsk mówi sam za siebie.
Damian Kulig odbierający nagrodę dla zawodnika miesiąca 


Nadchodzi młodzież

Warto spytać – Co  dalej? Czy widać następców Zamojskiego, Waczyńskiego, czy Kuliga? Z pełną świadomością i satysfakcją muszę przyznać – TAK! Już teraz solidnymi ligowcami w silnych zespołach są: Michał Michalak i Michał Sokołowski, którzy z roku na rok wyglądając coraz lepiej. Swoją szansę na parkietach ekstraklasy otrzymał w końcu Filip Matczak, który wraz z Sebastianem Kowalczykiem są ważnymi postaciami Asseco Gdynia. Coraz więcej minut otrzymuje również w barwach Polpharmy Starogard Gdański – Kacper Radwański, który wyrasta na prawdziwego specjalistę od obrony. W tym sezonie nie zabrakło również debiutantów, co bardzo cieszy. Pierwsze szlify na parkiecie TBL zbierają: Mikołaj Witliński (Anwil Włocławek), Kacper Borowski (Energa Czarni Słupsk), Paweł Dzierżak (Trefl Sopot) oraz Przemysław Żołnierewicz (Asseco Gdynia). Więc jak widać sytuacja nie ma się najgorzej, a nawet można powiedzieć, że jak na Polskie warunki wygląda rewelacyjnie, ponieważ w końcu widać perspektywy na przyszłość.
Mikołaj Witliński

Warto zadać sobie pytanie, czy taka postać rzeczy jest zasługą feralnego przepisu o dwóch Polakach na parkiecie? Moim zdaniem, ów przepis nie pomógł, ani nie przeszkodził w rozwoju naszych koszykarzy. Jedyne, co sprawił to, to, że włodarze klubów TBL zmuszeni byli przeszukiwać Polski rynek, by uzupełnić tę lukę. A wcześniej wspomniany Waczyński, Dłoniak, Zamojski oraz Kulig po prostu wykorzystali swoją szansę i udowodnili, że warto stawiać na Polaków. Wielu ekspertów uważa również, że przez to, obniża się poziom naszej ekstraklasy. Może i tak, ale czy nie lepiej, by gwiazdami oraz idolami młodych adeptów koszykówki byli Polacy? Przecież znacznie lepiej można się z nimi identyfikować i utożsamiać, co moim zdaniem znacznie bardziej promuję tą dyscyplinę. Ja osobiście wolę podziwiać zawodników, którzy koszykarsko dorastali w naszym kraju oraz z sezonu na sezon obserwować ich postępy. Jaki jest sens promowania gwiazdy jednego sezonu typu – Donatas Motejunas? Zainwestujmy w nasz rodzimy produkt, którzy również możemy z powodzeniem eksportować. Mateusz Ponitka jest tu idealnym przykładem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz