Turniej Mistrzostw Polski do lat
20 już za nami, więc warto pochylić się na tym, dla kogo te mistrzostwa
szczególnie były udane, oraz jacy zawodnicy wyróżniali się na tle swoich
kolegów.
KS Rosa Sport Radom
Faworyt oraz gospodarz turnieju,
który nie zawiódł wszystkich działaczy i kibiców Rosy. W Radomiu powstaje naprawdę
bardzo silny ośrodek szkoleniowy, dla którego ten złoty medal jest niezwykle
cenny. Po czwartym miejscu na zeszłorocznym turnieju, Rosa Radom znacząco się
wzmocniła. Przed sezonem kontrakt z ekstraklasowym zespołem podpisał Damian
Jeszcze, a w trakcie sezonu do drużyny dołączył Daniel Szymkiewicz. I trzeba
przyznać, że bez tej dwójki Rosie byłoby bardzo trudno sięgnąć po złoty medal.
A na pewno rozmiary ich sukcesu nie byłyby aż tak kolosalne.
Zasłużonym, bądź mniej
zasłużonym, ale MVP mistrzostw Polski okrzyknięty został Daniel Szymkiewicz, który świetnie zaprezentował się po kontuzji. Szczególnie
dobrze zagrał w pojedynku półfinałowym, w którym zdobył aż 20 „oczek”. Tym
turniejem Szymkiewicz udowodnił, że nadal jest jednym z najlepszych, jak nie
najlepszym koszykarzem z rocznika 1994 w naszym kraju.
Damian Jeszke może nie był wielką gwiazdą tych mistrzostw, ale
wykonał kawał dobrej roboty. Były zawodnik SMS’u Cetniewo, to niezwykle
wszechstronny skrzydłowy, który znakomicie radzi sobie zarówno na obwodzie, jak
i pod koszem. Jest doskonałym przykładem nowoczesnego koszykarza, który potrafi
powalczyć pod tablicami, a chwilę później trafić niezwykle cenną „trójkę”.
Jeśli nadal będzie się tak rozwijał to w przyszłości może być znaczącym
wzmocnieniem pierwszego zespołu Rosy.
Znakomicie zaprezentował się
również Jakub Schenk, który sam
przyznawał, że ten turniej jest dla niego najważniejszym turniejem w życiu.
Rozgrywający udowodnił wszystkim, że dobrze sobie radzi w grze pod presją. A w silnym
zespole Rosy zdecydowanie się wyróżniał. Tymi mistrzostwami dość pewnie zapukał
do drzwi Kadry Polski do lat 20.
Swoim świetnym występem w finale
(14 punktów) swój turniej życia zwieńczył Filip
Zegzuła, który przed własną publicznością prezentował się wręcz
fenomenalnie. A w układance trenera Karola Gutkowskiego był niezwykle ważnym
ogniwem.
SKM Zastal Zielona Góra
Zastal na turniej finałowy
wybierał się już mocno osłabiony, ponieważ w ich barwach brakowało m. in. braci
Zywert, którzy nadal leczą kontuzję kolana. Jednakże mimo to, trener Bogusław
Onufrowicz do Radomia zabrał całkiem niezły zespół. A ekipa z Zielonej Góry była
uznawana ze jednego z faworytów do gry o medale. Młodsi koledzy aktualnego
mistrza Polski nie zawiedli oraz z Radomia wywożą bezcenny srebrny medal, co
mimo wszystko jest sporym osiągnięciem dla tego klubu. Jednak pewien niesmak
pozostaje. Ponieważ ich finałowa porażka 82:35 w niczym nie odzwierciedla siły
całej drużyny. Na przestrzeni całego turnieju drużyna Zastalu naprawdę prezentowała
się całkiem nieźle. A „Wielkim Finale” po prostu zabrakło im odrobinę więcej
szczęścia, bowiem nie wiadomo jakby się potoczył ten pojedynek, jeśli parkietu
już w pierwszej kwarcie nie musiał opuszczać duet obwodowy Sirijatowicz-Ponitka.
Zdecydowanym liderem zespołu na
boisku był Nikodem Sirijatowicz,
który przez większość turnieju doskonale prowadził swoją drużynę. Wychowanek
Zastalu w swojej grze łudząco przypomina Krzysztofa Szubargę. Świetnie gra na
koźle oraz w akcjach „pick and roll”. Jak na rozgrywającego jest również silny
fizycznie, co pozwoliło mu dominować nad słabszymi rywalami. Musi jednak
poprawić swój rzut z dystansu, ponieważ na turnieju prezentował fatalną
skuteczność w tym aspekcie.
Prawdziwym objawieniem turnieju był
Marcel Ponitka. Ledwie 16-letni
zawodnik w swojej grze imponował niezwykłym opanowaniem. Marcel jest trochę
innego typu graczem, niż jego brat, ponieważ w swojej grze opiera się głównie
na swoim znakomitym wyszkoleniu technicznym, a nie tak jak Mateusz na swojej
motoryce. Jednak, gdy z czasem nabierz większej masy mięśniowej, może okazać się
zawodnikiem formatu nawet NBA. Jak na razie widać, że jest to niezwykle
utalentowany chłopak o wielkim potencjale.
Najlepszym strzelcem Zastalu był Radosław Turbacz, który jednak w
najważniejszych momentach turnieju prezentował dużo poniżej oczekiwań.
Szczególnie blado wypadł w finale, a drużyna Rosy obnażyła jego wszystkie
słabości. Przeciętnie zaprezentowali się również Paweł Jasnos oraz Adrian
Krawczyk, którzy mięli być liczącymi się postaciami Zastalu. To wszystko
sprawia wrażenie, że dla ekipy z Zielonej Góry srebrny medal to ogromny sukces.
Trefl Sopot
Sopocianie na turniej do Radomia
przybyli z bardzo ambitnym celem, a mianowicie ich początkowym założeniem było
zdobycie medalu. Jednak pech prześladował Trefl już od pierwszego meczu.
Kontuzja i choroba wyeliminowała odpowiednio Wojciecha Majchrzaka oraz Michała
Kolendę, co spowodowało, że przez większość turnieju trener Marcina Kloziński
był zmuszony znacznie uszczuplić swoją rotację. Sił koszykarzom z nad morza
zdecydowanie brakowało w grupowym pojedynku z Basketem Poznań oraz w
półfinałowym spotkaniu z Rosą Radom. Oba te mecze przegrali i zważywszy na
wcześniejszą dość szczęśliwą wygraną nad SKS Starogard Gdański, można śmiało stwierdzić,
że trenerzy oraz zawodnicy z Sopotu wykrzesali maksymalny wynik zdobywając
brązowe krążki.
Trefl na przestrzeni całego turnieju
prezentował miłą dla oka zespołową koszykówkę i raczej trudno w ich szeregach doszukiwać
się zdecydowanych liderów. Systematycznie z meczu na mecz rozkręcał się Paweł Dzierżak, który kolejnymi udanymi
występami udowadniał, że jest niezwykle wszechstronnym rozgrywającym. 18-letni
zawodnik był pierwszym asystującym mistrzostw ze średnią 5,0 na mecz.
Doskonale zaprezentował się Grzegorz Kulka, który był prawdziwą
siłą podkoszową swojego zespołu. Grzegorz to bardzo nowoczesny zawodnik, który
mimo swojego wzrostu (203 cm) dobrze czuje się w grze zarówno przodem, jak i
tyłem do kosza. Dzięki jego niecodziennej mobilności jest również niezwykle
aktywny na tablicach. Kulka ze średnią 13 zbiórek na mecz został najlepszym
zbierającym turnieju. O ile świetna dyspozycja Dzierżaka oraz Kulki nikogo nie
zaskoczyła, to prawdziwym objawieniem w barwach Trefla była gra Wojciecha Czerlonko oraz Artura Włodarczyka. Pierwszy w
wyjściowej piątce znakomicie zastąpił kontuzjowanego Majchrzaka, natomiast
Włodarczyk perfekcyjnie odciążał od rozgrywania akcji Pawła Dzierżaka.
Biofarm Basket Junior Poznań
Najbardziej pechowy zespół
Mistrzostw. Ekipa z Poznania rozpoczęła turniej wręcz fenomenalnie, ponieważ od
trzech pewnych zwycięstw. Jednak w dwóch kolejnych meczach wyglądali jakby im
ktoś odciął prąd. Basket ewidentnie nie wytrzymał tego turnieju pod względem
kondycyjnym, ale i również mentalnym. Możliwość zdobycia nawet srebrnego medalu
trochę ich chyba przerosła. Nie pomogła nawet obecność na ławce w ostatnim
meczu Eugeniusza Kijewskiego. Patrząc na przebieg całego turnieju trochę żal
koszykarzy z Wielkopolski, ponieważ potencjał tej drużyny był naprawdę wysoki.
Basket podobnie, jak Trefl to
bardzo dobrze zbilansowany zespół, w który nie ma zdecydowanych liderów,
dlatego trudno jest wyróżnić pojedyncze jednostki. Jednak jest kilku
zawodników, którzy mogą zaliczyć ten turniej do udanych. Jednym z nich jest Jakub Fiszer, który przeplatał te dobre
mecze z tymi słabszymi. Rzucający obrońca Basketu szczególnie wyróżniał się ogromną
wolą walki. Jako jeden z niewielu pojedynek o trzecie miejsce może uznać za
udany. W swojej grze opiera się głównie na szybkości oraz zwinności. Posiada
również całkiem przyzwoity rzut dystansowy.
Bardzo przyzwoicie zaprezentował
się również Michał Wielechowski,
który praktycznie w każdym spotkaniu grał na swoim dobrym poziomie. Znakomicie
mistrzostwa rozpoczął Filip Prufer,
który przeciwko drużynie SKS Starogard Gdański zdobył 20 punktów i 11 zbiórek.
Jednak w kolejnych meczach center Basketu nie grał już tak dobrze. W swojej
grze nadal jest trochę „ciapowaty”, ale trzeba przyznać, że z roku na rok robi
coraz większe postępy. Natomiast zdecydowanie zawiódł Damian Szymczak, którego z pierwszej piątki wygryzł Piotr Wieloch. Szymczak jak na
reprezentanta Polski do lat 18 prezentował się dużo poniżej oczekiwań i jeśli
nadal marzy o karierze w Kadrze już do lat 20, to musi się zabrać ostro do
pracy.
Zawodnicy, którzy wyróżniali się w pozostałych zespołach:
Kacper Radwański (SKS Starogard Gdański) – Kacper tym turniejem
udowodnił, że doświadczenie zebrane z parkietów Tauron Basket Ligi jest
bezcenne. Był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Mistrzostw na swojej pozycji.
Wychowanek klubu ze Starogardu Gdańskiego, to doskonały przykład klasycznego
strzelca, który dobrze operuje piłką. A punkty potrafi zdobywać zarówno po
penetracji, jak i po rzucie z dystansu. Trudno na ten moment wyobrazić sobie
Kadrę Polski U-20 bez Radwańskiego.
Dawid Morawiec (ŁKS SMS MG13 Łódź) – Bardzo wszechstronny
rozgrywający, który był zdecydowanie najlepszym koszykarzem w swoim zespole.
Praktycznie w pojedynkę zapewnił ekipie z Łodzi piąte miejsce. Ponieważ w meczu
przeciwko SKS Starogard Gdański zagrał rewelacyjnie zdobywając 33 punkty, 11
zbiórek, 5 przechwytów oraz 2 asysty. Jednak nadal, jak na rozgrywającego w
jego grze mocno kuleje stosunek asyst do strat.
Filip Struski (SKS Starogard Gdański) – Wraz z Radwańskim tworzyli
iść zabójczy duet, ale w swojej grze byli trochę osamotnieni. Jednak mimo to
zasługuje on na wyróżnienie, ponieważ wręcz notorycznie notował double-double.
Bardzo dobry w grze przodem do kosza oraz w walce na atakowanej tablicy. Jednak
w swojej grze musi poprawić grę tyłem do kosza oraz wzmocnić się fizycznie.
Piotr Stępak (AZS AGH Alstom Kraków) – Król strzelców całego
turnieju oraz najlepszy zawodnik pod względem wskaźnika Eval. Rzucający
obrońca, który uwielbia rzucać, co czasem nie przekłada się na wynik całego
zespołu. Jednak bezsprzecznie jedyna jasna postać swojej drużyny.