środa, 7 maja 2014

Mistrz NBA za niecałe 10 milionów?

926,500 dolarów – tyle za sezon Houston Rockets płacą jednemu ze swoich zawodników pierwszej piątki. W porównaniu Dwight Howard oraz James Harden otrzymują odpowiednio 20,513,137 i 13,701,250. Jednak najciekawsze w tym wszystkim jest to, że koszykarz ten notuje średnie na poziomie: 16.6 punktu, 5.5 zbiórki oraz 4.0 asysty i jest jedną z głównych sił ofensywnych Rakiet. A kim jest ów „szczęśliwiec”? To oczywiście Chandler Parsons – podstawowy niski skrzydłowy ekipy z Teksasu. Ale co ciekawe, takich perełek, które nie dobiły nawet do miliona dolarów jest znacznie więcej w tegorocznym playoffs NBA, a co więcej, można z nich nawet sklecić bardzo przyzwoity zespół.

W zestawieniu występują wyłącznie zawodnicy, którzy w swoich aktualnych klubach zarabiają poniżej 1 miliona dolarów za sezon oraz grają, bądź grali w tegorocznym NBA Playoffs.

PG – Shaun Livingston (Brooklyn Nets)

Wielu fanów NBA ma dość mylną opinię o zespole Nets. Tak, rzeczywiście są oni aktualnie najdroższa drużyną w całym NBA, ale głównie za sprawą „ciężkich” kontraktów swoich największych gwiazd. Np. ich podstawowy rozgrywający zarabia minimalną pensję, jak na warunki NBA. Oczywiście Livingston przed sezonem był kontraktowany w całkiem innym celu, jednak kontuzja Derona Williamsa sprawiła, że został podstawowym zawodnikiem Nets. I z pełną świadomością trzeba przyznać, że ze swojej roli znakomicie się wywiązuje, nawet po powrocie D-Willa. Mnie osobiście bardzo cieszy doskonała forma Shauna, bowiem dobrze pamiętam jego fatalną kontuzję kilka lat temu.  Uważam również, że wydanie niecałych 900 tyś dolarów na Livingstona, to jedna z lepszych inwestycji Michaiła Prochorowa.

A skoro jesteśmy już przy ekipie Brooklyn Nets, to warto zauważyć jedną ciekawą rzecz. Najlepiej zarabiających zawodnikiem jest Joe Johnson, który w tym roku zgranie 21,433,718 dolarów. Tymczasem najgorzej opłacanym jest zatrudniony w trakcie sezonu Meksykanin – Jorge Gutierrez, który zarobi ledwie 54,785 tyś. Natomiast smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że pochodzi on z Meksyku. Jak dla mnie te rozbieżności finansowe są zbyt duże  

Brutto: 884,293$ Netto: 778,117$ około 2 334,533 zł

PG/SG – D.J. Augustin (Chicago Bulls)

Zawodnika z aktualnymi statystykami na poziomie: 13.1 punktu, 4.4 asysty oraz 1.8 zbiórki za ledwie 650 tyś dolarów po prostu nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. D.J. przez cztery sezonu był podstawowym rozgrywającym Charlotte Bobcats, kiedy nagle Michael Jordan postanowił przestać inwestować w jego talent. I właśnie wtedy zaczęła się tułaczka Augustina po klubach NBA. Na szczęście dla niego, jak i dla Bulls bezpieczną przystań znalazł w Chicago. W wietrznym mieście odbudował swoją formę, a z meczu na mecz spłacał swój dług zaufania u działaczy Byków. Co więcej, jego doskonała dyspozycja spowodowała, że fani Bulls nie rozpaczali już tak bardzo po utracie Derricka Rose’a, ponieważ pod jego wodzą ekipa z Chicago pięła się w górę ligowej tabeli.

Brutto: 650,215$ Netto: 572,189$ około 1 716,567 zł

SF – Chandler Parsons (Houston Rockets)  


Parsons w 2011 roku z numerem 38 został wybrany, przez Houston Rockets, i chyba nikt się nie spodziewał, że przez trzy kolejne lata jego talent tak eksploduje, a wcześniej wspomniane statystyki są doskonałym tego odzwierciedleniem. Skrzydłowy Rakiet mozolnie pracował na nowy potężny kontrakt i wszystko wskazuje na to, że się doczeka. Jeśli nie w Houston, to na pewno stanie się bardzo łakomym kąskiem dla innych klubów NBA.

Brutto: 926,500$ Netto: 815,32$ około 2 445,930 zł

SF/PF – Draymond Green (Golden State Warriors)

Z pozycjami podkoszowymi jest już dużo trudniej, ponieważ wysocy zawodnicy zarabiają dużo lepiej, a czasem nawet są widocznie przepłacani. W mojej pierwszej piątce postawiłem więc na Draymonda Greena, który ma za sobą przełomowy sezon. Po trudnych początkach na parkietach NBA, w końcu zyskał zaufanie w oczach Marka Jacksona, który cenni go za jego wszechstronność. Green jest wręcz idealnym uzupełnieniem dla takich zawodników jak: David Lee, Stephen Curry, czy Klay Thompson, którzy są widocznie lepsi w ofensywie niż w defensywie. Natomiast Green to typowy „role player”, który potrafi poświęcić się dla zespołu, przy tym nie obciążając budżetu klubu (875,500 tyś).

Brutto: 875,500$ Netto: 770,440$ około 2 311,320 zł

PF/C – Glen Davis (Los Angeles Clippers)


Glen Davis jest już na takim etapie swojej kariery, że z pewnością na jego koncie osobisty widnieje dużo większa suma niż 338,594 tyś dolarów, którą otrzyma za obecny sezon od Clippers, a dokładniej za te kilka miesięcy. Jednak trzeba przyznać, że władze klubu z Los Angeles zrobiły całkiem niezły interes. Ponieważ za „grosze” zakontraktowali zawodnika, który przychodził do nich ze średnimi na poziomie: 12.1 punktu, 6.3 zbiórki oraz 1.6 asysty. Big Baby Davis jest idealnym przykładem zawodnika z „promocji”, którego do klubu przyciągnęły możliwe sukcesy sportowe, a nie wielkie pieniądze. Spory wpływ na jego decyzję miała również postać Doc’a Riversa, który wprowadzał go na zawodowe parkiety w barwach Boston Celtics.

Brutto: 338,594$ Netto: 297,962 około 893,888 zł

Rezerwowi: Patrick Beverley (Houston Rockets – 788,872$), Devin Harris (Dallas Mavericks – 884,293$), Chris Douglas-Roberts (Charlotte Bobcats – 660,619$), Mike Scott (Atlanta Hawks – 788,872$), DeJuan Blair (Dallas Mavericks – 884,293$), Shelvin Mack (Atlanta Hawks – 884,293$), Greg Oden (Miami Heat – 884,293$)

Oczywiście taki skład jest czyście iluzoryczny, ponieważ jak w każdej profesjonalnej drużynie sportowej, w składzie znajdują się: gwiazdy, podstawowi zawodnicy, rezerwowi, czy tzn. zadaniowcy, co sprawia, że rozbieżności finansowe są dość duże. Jednak tworzenie owego zestawiania miało tylko i wyłącznie na celu pokazanie, że czasem warto trochę szerzej przeszukać rynek zawodników i wcale nie trzeba łasić się na największe gwiazdy NBA. Zespoły takie jak: Atlanta Hawks, Charlotte Bobcats, czy chociażby Golden State Warriors udowodniają, że pomimo gorszych warunków finansowych z powodzeniem mogą walczyć o fazę play-off, czy już w samych playoffs.
  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz