926,500 dolarów – tyle za sezon
Houston Rockets płacą jednemu ze swoich zawodników pierwszej piątki. W
porównaniu Dwight Howard oraz James Harden otrzymują odpowiednio 20,513,137 i
13,701,250. Jednak najciekawsze w tym wszystkim jest to, że koszykarz ten
notuje średnie na poziomie: 16.6 punktu, 5.5 zbiórki oraz 4.0 asysty i jest
jedną z głównych sił ofensywnych Rakiet. A kim jest ów „szczęśliwiec”? To
oczywiście Chandler Parsons – podstawowy niski skrzydłowy ekipy z Teksasu. Ale
co ciekawe, takich perełek, które nie dobiły nawet do miliona dolarów jest
znacznie więcej w tegorocznym playoffs NBA, a co więcej, można z nich nawet sklecić
bardzo przyzwoity zespół.
W zestawieniu występują wyłącznie zawodnicy, którzy w swoich aktualnych
klubach zarabiają poniżej 1 miliona dolarów za sezon oraz grają, bądź grali w
tegorocznym NBA Playoffs.
PG – Shaun Livingston (Brooklyn Nets)
Wielu fanów NBA ma dość mylną
opinię o zespole Nets. Tak, rzeczywiście są oni aktualnie najdroższa drużyną w
całym NBA, ale głównie za sprawą „ciężkich” kontraktów swoich największych
gwiazd. Np. ich podstawowy rozgrywający zarabia minimalną pensję, jak na
warunki NBA. Oczywiście Livingston przed sezonem był kontraktowany w całkiem innym
celu, jednak kontuzja Derona Williamsa sprawiła, że został podstawowym
zawodnikiem Nets. I z pełną świadomością trzeba przyznać, że ze swojej roli
znakomicie się wywiązuje, nawet po powrocie D-Willa. Mnie osobiście bardzo
cieszy doskonała forma Shauna, bowiem dobrze pamiętam jego fatalną kontuzję
kilka lat temu. Uważam również, że
wydanie niecałych 900 tyś dolarów na Livingstona, to jedna z lepszych
inwestycji Michaiła Prochorowa.
A skoro jesteśmy już przy ekipie
Brooklyn Nets, to warto zauważyć jedną ciekawą rzecz. Najlepiej zarabiających
zawodnikiem jest Joe Johnson, który w tym roku zgranie 21,433,718 dolarów. Tymczasem najgorzej opłacanym jest zatrudniony
w trakcie sezonu Meksykanin – Jorge Gutierrez, który zarobi ledwie 54,785 tyś. Natomiast smaczku całej
sytuacji dodaje fakt, że pochodzi on z Meksyku. Jak dla mnie te rozbieżności
finansowe są zbyt duże
Brutto: 884,293$
Netto: 778,117$ około
2 334,533 zł
PG/SG – D.J. Augustin (Chicago Bulls)
Zawodnika z aktualnymi
statystykami na poziomie: 13.1 punktu, 4.4 asysty oraz 1.8 zbiórki za ledwie
650 tyś dolarów po prostu nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. D.J. przez
cztery sezonu był podstawowym rozgrywającym Charlotte Bobcats, kiedy nagle Michael
Jordan postanowił przestać inwestować w jego talent. I właśnie wtedy zaczęła
się tułaczka Augustina po klubach NBA. Na szczęście dla niego, jak i dla Bulls
bezpieczną przystań znalazł w Chicago. W wietrznym mieście odbudował swoją
formę, a z meczu na mecz spłacał swój dług zaufania u działaczy Byków. Co
więcej, jego doskonała dyspozycja spowodowała, że fani Bulls nie rozpaczali już
tak bardzo po utracie Derricka Rose’a, ponieważ pod jego wodzą ekipa z Chicago
pięła się w górę ligowej tabeli.
Brutto: 650,215$
Netto: 572,189$ około
1 716,567 zł
SF – Chandler Parsons (Houston Rockets)
Parsons w 2011 roku z numerem 38
został wybrany, przez Houston Rockets, i chyba nikt się nie spodziewał, że
przez trzy kolejne lata jego talent tak eksploduje, a wcześniej wspomniane
statystyki są doskonałym tego odzwierciedleniem. Skrzydłowy Rakiet mozolnie
pracował na nowy potężny kontrakt i wszystko wskazuje na to, że się doczeka.
Jeśli nie w Houston, to na pewno stanie się bardzo łakomym kąskiem dla innych
klubów NBA.
Brutto: 926,500$
Netto: 815,32$ około 2 445,930 zł
SF/PF – Draymond Green (Golden State Warriors)
Z pozycjami podkoszowymi jest już
dużo trudniej, ponieważ wysocy zawodnicy zarabiają dużo lepiej, a czasem nawet
są widocznie przepłacani. W mojej pierwszej piątce postawiłem więc na Draymonda
Greena, który ma za sobą przełomowy sezon. Po trudnych początkach na parkietach
NBA, w końcu zyskał zaufanie w oczach Marka Jacksona, który cenni go za jego
wszechstronność. Green jest wręcz idealnym uzupełnieniem dla takich zawodników
jak: David Lee, Stephen Curry, czy Klay Thompson, którzy są widocznie lepsi w
ofensywie niż w defensywie. Natomiast Green to typowy „role player”, który
potrafi poświęcić się dla zespołu, przy tym nie obciążając budżetu klubu
(875,500 tyś).
Brutto: 875,500$
Netto: 770,440$ około
2 311,320 zł
PF/C – Glen Davis (Los Angeles Clippers)
Glen Davis jest już na takim
etapie swojej kariery, że z pewnością na jego koncie osobisty widnieje dużo
większa suma niż 338,594 tyś dolarów, którą otrzyma za obecny sezon od
Clippers, a dokładniej za te kilka miesięcy. Jednak trzeba przyznać, że władze
klubu z Los Angeles zrobiły całkiem niezły interes. Ponieważ za „grosze”
zakontraktowali zawodnika, który przychodził do nich ze średnimi na poziomie: 12.1
punktu, 6.3 zbiórki oraz 1.6 asysty. Big Baby Davis jest idealnym przykładem
zawodnika z „promocji”, którego do klubu przyciągnęły możliwe sukcesy sportowe,
a nie wielkie pieniądze. Spory wpływ na jego decyzję miała również postać Doc’a
Riversa, który wprowadzał go na zawodowe parkiety w barwach Boston Celtics.
Brutto: 338,594$
Netto: 297,962 około 893,888 zł
Rezerwowi: Patrick Beverley (Houston Rockets – 788,872$), Devin
Harris (Dallas Mavericks – 884,293$), Chris Douglas-Roberts (Charlotte
Bobcats – 660,619$), Mike Scott (Atlanta Hawks – 788,872$),
DeJuan Blair (Dallas Mavericks – 884,293$), Shelvin
Mack (Atlanta Hawks – 884,293$), Greg Oden (Miami Heat – 884,293$)
Oczywiście taki skład jest
czyście iluzoryczny, ponieważ jak w każdej profesjonalnej drużynie sportowej, w
składzie znajdują się: gwiazdy, podstawowi zawodnicy, rezerwowi, czy tzn.
zadaniowcy, co sprawia, że rozbieżności finansowe są dość duże. Jednak
tworzenie owego zestawiania miało tylko i wyłącznie na celu pokazanie, że
czasem warto trochę szerzej przeszukać rynek zawodników i wcale nie trzeba
łasić się na największe gwiazdy NBA. Zespoły takie jak: Atlanta Hawks,
Charlotte Bobcats, czy chociażby Golden State Warriors udowodniają, że pomimo
gorszych warunków finansowych z powodzeniem mogą walczyć o fazę play-off, czy
już w samych playoffs.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz