środa, 15 lipca 2015

Frederic Weis - gigant, który nie radził sobie z życiem

Dla wielu kibiców koszykówki w naszym kraju postać Frederica Weisa jest zupełnie anonimowa. Nigdy nie grał w naszej ekstraklasie, ani przeciwko naszym zespołom. Jednak jego historia życiowa jest przestrogą dla wszystkich młodych adeptów koszykówki.

Nieliczni mogą go pamiętać z wstępów w reprezentacji Francji oraz z legendarnego zagrania Vinca Cartera podczas Igrzysk Olimpijskich w 2000 roku w Sydney, kiedy zupełnie ośmieszył francuskiego giganta.

Owa akcja chluby Wiesowi nie przyniosła. Ale tak naprawdę był to jego najmniejszy problem na krętej życiowej drodze.


Niechciany Knickerbockers

Mierzący 218 cm wzrostu Weis pierwsze koszykarskie szlify zbierał w CSP Limoges. Jego niezwykłe warunki fizyczne szybko przykuły uwagę scoutów zza oceanu. W 1999 roku za namową swojego agenta postanowił zgłosić się do draftu NBA. Nieoczkowanie z 15 numerem w pierwszej rundzie wybrali go działacze New York Knicks. A sam Wiese przez fanów szybko został okrzyknięty najgorszym wyborem w drafcie w historii klubu. Kibice Knicks nie kryli swojego niezadowolenia. Wielu z nich domagało się Rona Artesta, który pochodził z Queens. Francuz był dla nich anonimowym gigantem z Europy. Co więcej – obecny trener Knicks – Jeff Van Gundy publiczne przyznał, że faktycznie go nie chciał. Mimo to, ówczesny generalny menadżer NYK – Ed Tapscott promował jego osobę.

Sam Weise z ogromną krytyką oraz nienawiścią musiał zmierzyć się dopiero kilka tygodni po drafcie. Wcześniej był zupełnie nieświadomy sytuacji jaka panuje w rejonie Wielkiego Jabłka. Podczas draftu przebywał w Paryżu na zgrupowaniu reprezentacji Francji. A jego agent Didier Rose zapewniał go, że w Nowym Jorku wszyscy cieszą się, że dołączy do Knicks – „Fred masz wszystko, czego chciałeś”. Jednak rzeczywistość była zupełnie inna...

Kiedy Frederic przybył na krótkie zgrupowanie do Nowego Jorku, szybko przekonał się jak niezadowoleni oraz wściekli są fani Knicks. Swojego oburzenia nie kryli także niektórzy pracownicy klubu - „ Naprawdę nie jesteś zawodnikiem, którego chcieliśmy wybrać w drafcie. Fani nie będą szczęśliwi”. Pomimo tego Wies był bardzo podekscytowany okazją gry w NBA, a samego podkoszowego wciąż wspierał GM Tapscott.

Lecz liga letnia NBA okazała się dla niego prawdziwą drogą przez mękę. Od samego początku Jeff Van Gundy postawił swoje warunki. W stosunkach do Francuza był oschły, obojętny oraz niezwykle wymagający. Wies, by grać musiał być kilka razy lepszy od swoich amerykańskich kolegów. A sam Van Gundy niezadowolony jego wyborem, nie zamierzał promować jego osoby podczas ligi letniej. Nie planował także w jakikolwiek sposób dotrzeć do młodego podkoszowego. W jednym z wywiadów były trener Knicks przyznał, że pod względem koszykarskim zbytnio go nie pamięta. Jedynie co może o nim powiedzieć to to, że był miłym i słodkim facetem.

Po fatalnych występach w lidze letniej Knicks zaproponowali mu kontrakt, ale Wies z niego zrezygnował. Zdając sobie sprawę z niechęć fanów i trenera do swojej osoby oraz za namowami agenta, postanowił wrócić do Francji. Po latach przyznaje, że była to zła decyzja i za bardzo wtedy ufał swojemu agentowi. Didier Rose był jednym z udziałowców ówczesnego pracodawcy Frederica – CSP Limoges, co ostatecznie pogrążyło byłego agenta Weisa, który został skazany za nieprawidłowości finansowe oraz konflikt interesów.

Jak później się okazało była to ostatnia przygoda Frederica Wiesa z NBA. A jego marzenia o domu nad morzem oraz gry w najlepszej lidze na świecie prysły w kilka tygodni. Oczywiście przedstawiciele Knicks nadal obserwowali jego poczynania w Europie. W latach 1997-2000 wybierany był do Meczu Gwiazd ligi francuskiej. W 2000 roku na pamiętnych Igrzyskach Olimpijskich zdobył srebrny medal z reprezentacją Francji. Ale po zwolnieniu Tapscotta i zatrudnieni na stanowisku generalnego menadżera Scott Layden jego szanse na grę chociażby w lidze letniej zmalały do zera. „Wiedział, że to biznes, ale to było coś czego bardzo chciał. Jednak prawda jest taka, że to wszystko nie miało nic wspólnego z tym, co stało się z nim później” - przyznaje jego żona, Celia.

Na życiowym zakręcie

Trzy lata po feralnym drafcie NBA, w którym został wybrany. W 2002 roku Frederic spełnił jedno ze swoich największych marzeń – został ojcem.

Jednak z jego synem Enzo było coś nie tak. Pod względem fizycznym chłopak był okazem zdrowia. Rozwijał się bez większych zastrzeżeń. Lecz po roku okazało się, że chłopiec ma coraz to większe problemy z komunikowaniem się. Nie potrafił skupić się na niczym. Podczas uroczystych kolacji nie potrafił zachować spokoju – krzyczał i potrząsał czym tylko się dało. Te wszystkie niepojące zdarzenia miały miejsce podczas gry Wiesa w Hiszpanii. Jeden z tamtejszych lekarzy nie miał wątpliwości – Enzo cierpi na autyzm.

Dla Frederica i jego żony była to szokująca wiadomość, z którą szczególnie nie mógł się pogodzić łagodny gigant. Wies coraz częściej zaczął odwiedzać przydrożne puby oraz bary. Podczas gry w Bilbao bardzo często balował do samego rana. Jego kłopoty z alkoholem sprawiły, że w 2004 roku Celi postanowiła się z nim rozwieźć i przenieść się z Enzo do Francji, co jeszcze bardziej pogłębiło jego problem.

Po za parkietem był bardzo nieodpowiedzialny. Jak sam przyznaje – Interesowały mnie wszystkie złe rzeczy. Takie rozwiązłe życie znacząco odbiło się także na jego karierze. W sezonie 2004-05 notował on ledwie średnio 3.0 punktu, spędzają na boisku średnio 16 minut. Mimo to postanowił walczyć o swoją rodzinę. Starał się spędzać jak najwięcej czasu blisko Celi i Enzo, ale choroba syna strasznie go przygnębiała. Irytowały go podstawowe sprawy. Bolało go, że nie może obejrzeć z synem spokojnie filmu, pograć w gry planszowe, odrobić lekcje, już nie mówiąc o grze w kosza. Pomimo, że jego syn jest wielkim fanem tej dyscypliny.

W 2008 roku Frederic Wies sięgnął dna. Tuż po nowym roku pogrążony w depresji zdecydował się na bardzo drastyczny ruch. Otworzył fiolkę z tabletkami nasennymi i połknął wszystkie, po czym zatelefonował do Celi. Celia była w ogromnym szoku, ale zareagował błyskawicznie ratując życie Frederica.

Po nieudanej próbie samobójczej Wies powoli stawał na nogi. Dzięki wsparciu Celi poszedł na odwyk i przestał pić. Wznowił karierę i rozegrał jeszcze kilka sezonów w Hiszpanii oraz we Francji. A co chyba najważniejsze – ponownie tworzył rodzinę z Celią oraz Enzo.

Aktualnie z Celią prowadzą sklep z tytoniem oraz bar w Limoges. Enzo jest dobrze rozwijającym się 13-latkiem. A sam Frederic jest szczęśliwym człowiekiem i wciąż marzy o domu nad brzegiem morza.




Rafał Paczoska                                                                                                                       źródło: New York Times

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz