Tegoroczne turnieje Mistrzostw
Europy dywizji B okazały się niezwykle udane dla naszych reprezentacji z
kategorii U 20 oraz U 18. O ile awans tej pierwszej grupy nie był większym
zaskoczenie, a raczej wykonaniem planu minimum to sukces ich młodszych kolegów
jest małą niespodzianką. Wszem i wobec pojawiają się opinię, że słabo szkolimy
młodzież, skoro tak, to skąd te sukcesy? Owszem może awans do dywizji A nie
jest wielkim osiągnięciem, ale sam nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatnio mieliśmy reprezentacje młodzieżowe wszystkich trzech grup wśród najlepszych w
Europie.
Długo oczekiwany awans
Reprezentacja naszego kraju w
kategorii U 20 od wielu lat jest swego rodzaju „oczkiem w głowie” Polskiego
Związku Koszykówki, co łączyło się z ogromną presją nakładaną na tych chłopaków.
Ogromnych oczekiwań nie wytrzymywały drużyny złożone z takich zawodników jak
m.in. Adam Waczyński, Dardan Berisha, czy Olek Czyż. Związek z wielką
niecierpliwością czekał na „chłopaków Szambelana”, którzy w przeszłości
zdobywali wicemistrzostwo Świata do lat 17. Postanowiono, więc postawić na
rocznik ’93, praktycznie zapominając o zawodnikach z rocznika ’92 (jedyny
Michał Sokołowski znalazł się w kadrze). Taki ruch miał dać upragniony awans i
możliwość dalszych sukcesów rok później, ale już w dywizji A. Niestety zabrakło
niewiele i trzeba było zapomnieć o ambitnych planach. Do tegorocznej
rywalizacji reprezentacja przystępowała już z dużo mniejszą presją, co było
widać od pierwszego meczu turnieju.
Zawodnicy Mariusza Niedbalskiego już w pierwszym spotkaniu przeciwko
gospodarzą, reprezentacji Rumunii udowodnili swoją dominacje wygrywając 92:62.
Kolejne dwa łatwo wygrane pojedynki z Węgrami 80:53 oraz Luksemburgiem 84:34,
tylko i wyłącznie rozluźniły naszych koszykarzy, co jak można było się
spodziewać szybko się zemściło. Porażka z Wielką Brytanią 74:83, która nigdy
nie miała wielkich tradycji koszykarskich była wielkim szokiem dla samych
zawodników, jak ich środowiska koszykarskiego w Polsce. Katem naszych chłopaków
okazał się wszechstronny rozgrywający – Devon
Van Oostrum. Devon to talent czystej krwi, który zaaplikował naszym
chłopakom 37 punktów, 9 zbiórek oraz 3 asysty. Jednakże zespół po tej bolesnej
porażce bardzo dobrze zareagował i do końca imprezy nie lekceważył nikogo. Odprawiając
kolejno z kwitkiem Słowacje 89:64, Portugalię 82:57 oraz w decydującym o
awansie pojedynku półfinałowym Belgię 57:46. W finale czekała na nich już
reprezentacja Wielkiej Brytanii. Jednak żądni rewanżu nasi koszykarze dość
pewnie pokonali swoich rywali 83:71, pieczętując tym samym awans do dywizji A.
Na osłodę tytułem MVP turnieju uhonorowany został Devon Van Oostrum.
Szczerze powiedziawszy przed
turniejem miałem mieszane uczucia, wręcz pesymistyczne. Posiadałem sporo zastrzeżeń
do powołań Niedbalskiego. Brakowało mi kilku zawodników, na czele z Maciejem Kucharkiem. Dziwne były dla
mnie również powołania dla takich zawodników jak: Jakub Koelner oraz Jarosław
Trojan, mimo, że są aktualnymi mistrzami Polski U 20. Jednakże jak czas
pokazał, na szczęście się myliłem, a sam trener pokazał, że wybrał zawodników,
których potrzebował, a nie tych, którzy teoretycznie są najlepsi. W poprzednich
latach rocznik ’93 przyzwyczaił nas do niezwykle wyrównanego składu oraz do
zespołowej gry. Tego lata było zupełnie inaczej. Na pierwszy plan dość pewnie
wyszli: Mateusz Ponitka oraz Przemysław Karnowski, którzy byli
liderami naszej reprezentacji. Zarówno jeden jak i drugi był wręcz nie do
zatrzymania, co przełożyło się na ich nominacje do pierwszej piątki turnieju.
Ponitka notował średnie na poziomie 15.6 punktów oraz 5.5 zbiórki. Natomiast
gracz uniwersytetu Gonzaga 15.9 punków i
11.9 zbiórki na mecz. Na swoim dobrym poziomie prezentował się Grzegorz Grochowski, który w meczu
finałowy zatrzymał Van Oostruma zdobywając 23 punkty. Przyzwoicie wglądał również
Tomasz Gielo, który doskonale
kreował pod koszem Karnowskiego. Największym pozytywnym zaskoczeniem jest Filip Matczak, który udowodnił
wszystkim niedowiarkom, że mimo słabszych warunków fizycznych znakomicie sobie
radzi na pozycji rzucającego obrońcy. Bardzo dobre zmiany liderom dawali: Łukasz Bonarek, Jakub Kolener oraz Sebastian
Kowalczyk. Niestety bardzo ograniczonym zaufaniem został obdarzony Jakub Karolak, na którego sam po cichu
liczyłem. Fatalnie przez większość turnieju prezentował się Michał Michalak, który był cieniem
zawodnika z przed kilku lat. Dobrze z zadań wywiązywał się Jarosław Trojan, natomiast najmłodszy Kacper Borowski (’94) zbierał niezbędne doświadczenie od starszych
kolegów.
Pomimo, iż w tym roku mieli
walczyć w dywizji A to znakomicie wywiązali się z zadania przed nimi
postawionego. Ich sukces, mniejszy lub większy daje niezbędną możliwość
rywalizacji na najwyższym poziomie ich młodszym kolegą już za rok.
Druga część tekstu o kadrze U 18 w najbliższych dniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz