sobota, 26 kwietnia 2014

Oddajmy hołd weteranom!

Chyba każdy, chciałby oglądać w Tauron Basket Lidze zespół skomponowany z samych młodych utalentowanych koszykarzy. Jednak, czy taki projekt miałby jakieś szanse na powodzenie? Raczej nie, bowiem od kogo na codziennych treningach ta młodzież miałby się uczyć? Nawet w bardzo podobnym projekcie – Polonia 2011 Warszawa, gdzie potencjał talentu był spory, to pewnego rodzaju rolę przewodnika i nauczyciela pełnił Leszek Karwowski. A jak wygląda obecnie sytuacja na parkietach TBL? Czy młodzi zawodnicy mają się od kogo uczyć?

Oczywiście młodzież to nasza przyszłość, a co za tym idzie przyszłość koszykówki w naszym kraju. Jednak ostatnio odnoszę nieoparte wrażenie, że zbytnio przeceniamy naszych młodych koszykarzy zapominając przy tym o innych znakomitych zawodnikach. A głównie mam tu namyśli tzn. weteranów, którzy w Polsce są raczej szeroko pomijani. W naszym kraju na graczy młodego pokolenia się „chucha i dumach”, natomiast zawodnicy po trzydziestce są zupełnie niedoceniani. Dlatego ja osobiście dużo bardziej przychylam się do systemu z USA, gdzie weteran jest szeroko szanowany. Tymczasem młody musi przez wiele lat zasłużyć sobie na ów szacunek.

Bardzo dobrym wzorem klubu, gdzie stworzono ciekawe połączenie doświadczenia z młodzieżą jest Asseco Gdynia. W Gdyni niezbędne doświadczenie od swoich kolegów mogą zbierać takie talenty jak: Filip Matczak, Sebastian Kowalczyk, czy Przemysław Żołnierewicz. W Asseco znakomicie ze swojej roli wywiązują się Piotr Szczotka (32 l.) oraz Przemysław Frasunkiewicz (35 l.). Na szczególne pochwały zasługuje kapitan zespoły z nad morza, który jest prawdziwym liderem drużyny. Już na pierwszy rzut oka widać, że młodzi koszykarze Asseco mają ogromny szacunek do niego i w pewnym sensie się na nim wzorują. Wzorem prawdziwego sportowca jest również Przemek Frasunkiewicz, który wrócił do gry po ciężkiej kontuzji, pokazując tym samym to, że nigdy nie należy się poddawać. Skrzydłowy Asseco notuje również najlepszy sezon od kiedy bronił barwy Polonii Warszawa w latach 2008/09, notując średnie na poziomie 7.6 punkty oraz 3.0 zbiórki na mecz. Tymczasem jego klubowy kolega Piotr Szczotka ze statystykami na poziomie 10.7 punktu i 6.9 zbiórki zalicza najlepszy sezon od roku 2005/06, kiedy wstępował w Stali Ostrów Wielkopolski.

Najlepszym przykładem na to jak ważnymi postaciami Tauron Basket Ligi są weterani, jest postać Filipa Dylewicza (34 l.), o którego przed sezonem walczyły wszystkie czołowe kluby TBL. Ostatecznie walkę o silnego skrzydłowego wygrał PGE Turów Zgorzelec, a sam Filip już o pierwszego meczu stał się podstawowym zawodnikiem w rotacji trenera Rajković’a. Dylewicz systematycznie również spłaca swój dług zaufania u szkoleniowca. Były gracz Trefla Sopot notuje aktualnie średnie na poziomie 10.7 punktu, 6.2 zbiórki oraz 2.4 asysty wychodząc we wszystkich spotkaniach w pierwszej piątce. Osiągnięcia te może na pierwszy rzut oka nie robią jakiegoś kolosalnego wrażenia, ale warto zauważyć, że reprezentuje on barwy klubu, który występuje w europejskich pucharach (VTB) oraz jest głównym faworytem do mistrzostwa Polski.

Natomiast celująco do budowy składu przed obecnym sezonem zabrali się działacze Rosy Radom – co podkreślę jeszcze raz! Od kilku lat w Radomiu buduje się silny ośrodek koszykówki, a co najważniejsze inwestuje się również w młodzież (mistrzostwo Polski do lat 20). Więc postanowiono również ściągnąć weteranów, którzy będą przykładem dla młodszych kolegów. Mocno w budowę klubu zaangażował się Hubert Radke (32 l.), który nawet awansował z tym Rosą do Tauron Basket Ligi. Hubert posiada olbrzymie doświadczenie i równie sporą wiedzę dotyczącą koszykówki. A poza boiskiem jest świetnym przykładem sportowca, który może osiągać również inne sukcesy zawodowe. Do Radomia po latach powrócił Łukasz Majewski (31 l.), który jest podstawowym zawodnikiem Rosy ze średnią 9.7 punkty oraz 3.6 zbiórki, a co najważniejsze pochodzi z Radomia i młodzież z tego regiony ma się z kim identyfikować. W Rosie prawdziwy renesans swojej kariery przechodzi również Robert Witka (32 l.). Jednak tak naprawdę budujące jest to, ze w Radomiu niezbędnego doświadczenia od swoich starszych kolegów mogą się uczyć tacy utalentowani zawodnicy jak: Damian Jeszke, czy Daniel Szymkiewicz.

Przez lata wrocławską publiczność cieszyli swoją grą tacy doskonali zawodnicy jak: Maciej Zieliński, Dominik Tomczyk, czy Adam Wójcik. Wszyscy oni stali się żyjącymi legendami Śląska Wrocław, jednak chyba nikt się nie spodziewał, że do tego grona dołączy Radosław Hyży (37 l.). Hyży kosztem swojej kariery zdecydował się na grę nawet w 2 lidze, by wyprowadzić dumę dolnego śląska z koszykarskich peryferii na koszykarskie salony. Na szczęście, ta sztuka mu się udała i ponownie możemy oglądać tego charakterystycznego zawodnika oraz Śląsk na parkietach Tauron Basket Ligi. Jednak szczerze muszę przyznać, że nigdy nie byłem zwolennikiem Radka w akcji, ponieważ jest to typ zawodnika, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Jednakże ostatnie jego osiągnięcia sprawiają, że coraz bardziej szanuję go jako sportowca. A ostatni wyczyn przeciwko Kotwicy Kołobrzeg, w którym zdobył aż 22 punkty (10/10 z gry) oraz miał 5 zbiórek w ledwie 24 minuty był jednym z czynników do napisania  tego tekstu. Cieszy mnie również, że takiej charakterystycznej postaci mogą się przyglądać młodzi adepci koszykówki we Wrocławiu, bo to właśnie w ich szeregach rośnie nowy Zieliński, Tomczyk, Wójcik, czy Hyży.

Znakomicie weterani radzą sobie również w Kołobrzegu, jednak tam nie ma już tak zdolnej młodzieży, co trochę martwi. Ponieważ Rafał Bigus (37 l.) oraz Grzegorz Arabas (35 l.) mogliby być świetnymi nauczycielami koszykarskiego fachu. Bigus praktycznie od zawsze jest w lidze i pomimo upływu lat nadal prezentuje bardzo przyzwoity poziom. W wieku 37-lat notuje średnio 9.2 punktu i 8.2 zbiórki oraz eval na poziomie 13.9, to nawet w barwach Kotwicy musi robić wrażenie! Wyznacznikiem świetnego sportowca jest Grzegorz Arabas, który staje się prawdziwą legendą klubu i być może w przyszłości zostanie równie dobry szkoleniowcem.

W Starogardzie Gdańskim iście spektakularny powrót do Tauron Basket Ligi zaliczył Cezary Trybański (34 l.), który był rewelacją pierwszych tygodni nowego sezonu TBL. Pierwszy Polak na parkietach NBA nie wiadomo czemu, ale przez ostatnie lata musiał tułać się po niższych ligach na całym świecie. Gdy w końcu szansę na powrót do ojczyzny postanowił mu dać prezes – Roman Olszewski. Trybański nagle stał się wielką gwiazdą ligi, co zaowocowało m. in. transferem do AZS-u Koszalin oraz nominacją do pierwszej piątki Meczu Gwiazd. Były zawodnik Memphis Grizzlies, Phoenix Suns oraz New York Knicks jest idealnym przykładem na to, że czasem warto zaryzykować i zatrudnić zawodnika z teoretycznie większym „przebiegiem”. Czarek jak na 34-letniego centra, którego wszyscy już przekreślili notuje wręcz fenomenalne osiągnięcia statystyczne: 12.0 punktu, 9.6 zbiórki, 2.5 bloku oraz 20.0 punktów eval.

Od kilku dobrych lat obserwuję zmagania w naszej koszykarskiej ekstraklasie i bardzo często odnoszę  wrażenie, że my - dziennikarze, gdzieś w swoich relacjach zapominamy o tych doświadczonych, często mniej widocznych zawodnikach. Na każdym kroku podkreśla się osiągnięcia zagranicznych zawodników, czy naszej młodzieży. A koszykarze, którzy bardzo często poświęcają się dla dobra zespołu lądują na szarym końcu, bądź w ogóle są pomijani. Doceniajmy weteranów, ponieważ to oni są „solą” naszej ligi. Zagraniczni zawodnicy przychodzą i odchodzą, a ligę tworzą właśnie oni! Zadbajmy, o to by młodzi adepci koszykówki mięli od kogo się uczyć i na kim się wzorować.

    

czwartek, 17 kwietnia 2014

Nagrody za sezon zasadniczy 2013/14 NBA

MOST VOLUABLE PLAYER

1. Kevin Durant (Oklahoma City Thunder)
2. Lebron James (Miami Heat)
3. Kevin Love (Minnesota Timberwolvers)

Zdobywca tytułu MVP sezonu zasadniczego mógł być tylko jeden. Kevin Durant przez cały sezon prezentował się wręcz fenomenalnie. Zostając najlepszym strzelcem całej ligi (31.9 pkt.) oraz bijąc rekord samego Micheal Jordana. W jednym z wywiadów nawet największy jego rywal w tej kategorii – Lebron James przyznał, że statuetka MVP powinna właśnie trafić do lidera Thunder, co doskonale obrazuje jak udany sezon zasadniczy KD ma za sobą. Myślę, że na wyróżnienie zasłużył również Kevin Love, który przez większość rozgrywek dwoił się i troił w barwach Timberwolvers, notując średnie na poziomie 26.2 punktu i 12.5 zbiórek.

MOST IMPORVED PLAYER

1. Goran Dragić (Phoenix Suns)
2. Andre Drummond (Detrot Pistons)
3. Lance Stephenson (Indiana Pacers)

Faworytem do nagrody MIP jest Lance Stephenson, jednak w moim odczuciu statuetka powinna trafić do Gorana Dragić'a. Słoweniec z podstawowego zawodnika Suns, w trakcie sezonu wyrósł na prawdziwą gwiazdę i gracza formatu All-Stars, prowadząc swój zespół do kolejnych zwycięstw. Spory progres zanotował również Andre Drummond z Detroit Pistons, który z statystyk na poziomie 7 punktów i 7 zbiórek wskoczył na 13.4 punktu oraz 13.2 zbiórek, a w całym sezonie notował aż 56 spotkań z double-double przegrywając tą rywalizacje tylko z Kevinem Love.

DEFENSIVE PLAYER of the YEAR

1. DeAndre Jordan (Los Angeles Clippers)
2. Joakim Noah (Chicago Bulls)
3. P.J. Tucker (Phoenix Suns)

Co roku mam ogromne problemy z wytypowaniem najlepszego defensora ligi, ale w tym razem było inaczej. Moim zdaniem na tą nagrodę zasługuje DeAndere Jordan, który pod wodzą Doc’a Rversa stał się prawdziwą „Bestią” pod broniącym koszem (13.6 zbiórek i 2.5 bloku). Nie zdziwi mnie również, jak statuetka trafi do centra Bulls, ponieważ znakomita defensywa Chicago Bulls – to właśnie Joakim Noah.

SIXTH MAN of the YEAR

1. Jamal Crawford (Los Angeles Clippers)
2. Markieff Morris (Phoenix Suns)
3. Marco Belinelli (San Antonio Spurs)

W zeszłym roku rywalizację Jamal przegrał z znakomitym J.R. Smith’em. Jednak już w tym sezonie nie powinno być niespodzianek i nagroda powinna wpaść w ręce Crawforda. Etatowy rezerwowy ekipy z Los Angeles powinien dostać ją nie tylko za obecny sezon, ale chociażby za całokształt swojej kariery. Mimo to, sporą i dość niespodziewaną konkurencją dla rzucającego obrońcy Clippers jest Markieff Morris. Podkoszowy Suns ze statystykami na poziomie 13.8 punktu oraz 6.0 zbiórki jest jednym z największych zaskoczeń aktualnych rozgrywek.

ROOKIE of the YEAR

1. Victor Oladipo (Orlando Magic)
2. Michael Carter-Williams (Philadelphia 76ers)
3. Trey Burke (Utah Jazz)

Zdecydowanym faworytem jest Micheal Carter-Williams i to do niego prawdopodobnie powędruje statuetka. Jednak mi osobiście dużo bardziej przypadł do gustu Victor Oladipo i to z jednego prostego powodu, bowiem w moim odczuciu nowa gwiazda Magic ma dużo większy wpływ na końcowy wynik swojego zespołu. Jestem również przekonany, że w przyszłości Oladipo będzie znacznie lepszym zawodnikiem niż MCW.

COACH of the YEAR

1. Terry Stotts (Portland Trail Blazers)
2. Dwane Casey (Toronto Raptors)
3. Steve Clifford (Charlotte Bobcats)

Chyba nikt się nie spodziewał, że Blazers tak fenomenalnie rozpoczną nowy sezon NBA. Oczywiście jeśli spojrzeć na całe rozgrywki, uplasowali się ledwie na piątej pozycji, a może na aż piątej pozycji. Mimo to uważam, że zespół ze stanu Oregon ma za sobą bardzo udany sezon zasadniczy, a główna w tym zasługa Terry Stotts, który zrobił z nich prawdziwą drużynę. Natomiast z hali Moda Center prawdziwą twierdzę (31-10). Ogromną niespodzianką była również postawa Toronto Raptors, których świetnie z wysokości ławki prowadził Dwane Casey. Jednakże wyczyn szkoleniowca Blazers trochę bardziej mi imponuje, bowiem ścisk na zachodzie był znacznie większy na przestrzeni całych rozgrywek.  

Pierwsza Piątka: Kevin Durant (Thunder), Lebron James (Heat), Chris Paul (Clippers), Kevin Love (Wolvers), Joakim Noah (Bulls)


Druga Piątka: James Harden (Rockets), Damian Lillard (Blazers), Paul George (Pacers), Anthony Davis (Pelicans), DeMarcus DeRozan (Raptors)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Nike Hoop Summit - Przepustka do NBA?

Jak co roku na parkiet w hali Moda Center w Portland wybiegają najbardziej utalentowani zawodnicy młodego pokolenia z całego świata. W zeszłym roku furorę w spotkaniu Nike Hoop Summit robili Andrew Wiggins, Jabari Parker oraz Julius Randle, którzy już teraz szykują się do zbliżającego się Draftu NBA. A kto już za rok pójdzie w ślady swoich starszych kolegów?   

Czy jest Nike Hoop Summit?

Pomysł Nike Hoop Summit narodził się w 1995 roku. Pierwszy mecz tego typu rozgrywany był w Springhfield, a premierowe spotkanie zakończyło się zwycięstwem USA 86-77. W imprezie uczestniczą dwa zespoły, czyli wcześnie wspomniana drużyna USA z reprezentacją Reszty Świata. W zespołach występują teoretycznie najbardziej utalentowani zawodnicy z całego świata. W ekipie USA, to głównie zawodnicy, którzy właśnie kończą naukę na poziomie liceum i rozpoczynają swoją przygodę na studiach.

Z roku na rok mecz Nike Hoop Summit stał się coraz bardziej popularny, a zawodnicy, którzy w nim występowali bardzo często pojawiali się później na parkietach NBA. Przepustkę do najlepszej ligi na świecie otrzymali m.in. Kevin Garnett, Derrick Rose, Kevin Durant, czy klubowi koledzy Marcina Gortata – John Wall oraz Bradley Beal. Jednak to wydarzenie jest również niesamowitą szansą dla zawodników z poza Stanów Zjednoczonych. Najciekawszą historią campu jest ta o Dirku Nowitzkim, który jako zupełnie nieznany zawodnik drugiej Bundesligi poprowadził swój zespół do zwycięstwa 104:99. A sam Niemiec uzbierał na swoim koncie w tym meczu 33 punkty oraz 14 zbiórek. W niedalekiej przeszłości w tym prestiżowym spotkaniu mięli okazje występować również nasi rodacy. Barwy Polski reprezentowali odpowiednio: Przemysław Karnowski, Matusz Ponitka oraz Michał Michalak. Jednak pomimo to nadal nikt z nich nie przebił się na parkiety NBA.      

Najciekawsi zawodnicy tegorocznego Nike Hoop Summit.

USA

Jahlil Okafor – Center, Duke, rocznik 1995

Okafor to nowa wielka nadzieja uczelni Duke. Trener Mike Krzyżewski bardzo chciał ściągnąć tego podkoszowego do siebie i to mu się udało. Jahlil w swojej grze bazuje głównie na znakomitej pracy nóg. Jak na wysokiego zawodnika, jest niezwykle mobilny, co sprawia, że jest bardzo nowoczesnym środkowym. Posiada on również tzn. koszykarskie IQ, co powoduje, że świetnie się z nim współpracuje. Okafor pomimo młodego wieku, praktycznie nie posiada wad, a w swojej grze jest równie dobry w ataku, jak i w obronie. Doskonale odnajduje się tłoku podkoszowym oraz jest niesamowicie aktywny na atakowanej i bronione tablicy. Jednak nadal musi mocno pracować nad swoją motoryką i przygotowaniem fizycznym. Natomiast w grze jest raczej zawodnikiem kończącym akcje, niż kreującym swoich partnerów, co może okazać się sporym mankamentem w przyszłości. Jak prawdziwy Amerykański center również przechodzi prawdziwe katusze na linii rzutów wolnych.

W meczu: 14 punktów, 10 zbiórek oraz w przechwyt w 27 minut.

Myles Turner – Center, bez uczelni, rocznik 1996

Myles Turner jeszcze nie zdecydował, gdzie spędzie przyszły sezon, ale to wcale nie znaczy, że może narzekać na bark ofert. A o podkoszowego walczą same największe uczelnie. Turner to znakomity atleta i przykład idealnego sportowca. W swojej grze bazuje głównie na doskonałych warunkach fizycznych. Posiada nienaturalnie długie ręce, które pozwalają mu z łatwością blokować rzuty rywala. Turner podobnie jak Okafor, to idealny przykład nowoczesnego centra. Jednak w przeciwieństwie od swojego poprzednika on dużo lepiej czuje się w zespołowej koszykówce. Nie jest typem wielkiej gwiazdy, a raczej gracza, który swoją wszechstronnością pomaga swoim partnerom. Kolejnymi udanymi zagraniami, potrafi wręcz w pojedynkę zdominować strefę podkoszową zarówno w ataku, jak i w obronie. Jednak wciąż jest dużo lepszy w defensywie, niż w ofensywie. Stanowczo musi wzbogacić swój repertuar zagrań ofensywnych i poprawić się technicznie oraz pod względem fizycznym.

W meczu: 2 punkty, 3 zbiórki w 8 minut.

Cliff Alexander – Center/Silny Skrzydłowy, Kansas, rocznik 1995

Przez większość swojej dotychczasowej kariery występował na pozycji centra. W nowej uczelni Kansas, pewnie też będzie grał na tej pozycji. Jednak jego 205-208 cm wzrostu pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o przyszłą karierę w NBA. Pomimo to, Alexander nadal jest uważany za jeden z większych talentów w Stanach Zjednoczonych. Doskonale radzi sobie w szybkościowej koszykówce, bowiem jest niesamowicie mobilnym podkoszowym. Również jak Turner jest niebywałym atletą, ale w porównaniu do Turnera jest znacznie silniejszy. W swoje grze przypomina swego rodzaju połączenie Blake’a Griffina z Dwightem Howardem. Ponieważ większość swoich akcji kończy niezwykle efektownymi wsadami. Największym jego mankamentem jest wręcz tragiczny rzut, nad którym musi mocno popracować w nadchodzącym roku. Gdyby nie słabsze warunki fizyczne, a dokładniej jego wzrost, to już teraz byłby prognozowany na pierwszy numer przyszłorocznego draftu.

W meczu: 6 punktów, 2 zbiórki w 20 minut.

Stanley Johnson – Niski Skrzydłowy, Arizona, rocznik 1996

Na swojej nowej uczelni – Arizona Stanley Johnson ma zastąpić samego Aarona Gordona. Bez wątpienia Johnson jest całkiem innym typem zawodnika co Gordon, jednak to nie znaczy że mniej efektownym i co najważniejsze efektywnym. Nowy skrzydłowy Arizony posiada znakomite warunki fizyczne, jak na gracza występującego na obwodzie. Johnson to niezwykle wszechstronny zawodnik, który w przeszłości z powodzeniem wstępował zarówno pod koszem, jak i na obwodzie. Doskonały pod tablicami oraz w agresywnej defensywie. Natomiast w ataku świetnie radzi sobie w grze na koźle. Jednak największa jego zaletą jest jego psychika, ponieważ już teraz prezentuje wyjątkowo dojrzałą koszykówkę. Potrafi również poświęcić się dla zespołu oraz trudno się w nim doszukać jakichkolwiek cech gwiazdorskich. Ale jeśli chce myśleć o występach na parkietach NBA, to stanowczo musi poprawić swój rzut. Ponieważ jak na zawodnika z pozycji niskiego skrzydłowego nie prezentuje się on najlepiej.

W meczu: 7 punktów, 3 zbiórki oraz przechwyt w 24 minuty.

Justise Winslow – Niski Skrzydłowy, Duke, rocznik 1996

Następny zawodnik, który w swojej grze bazuje głównie na swoim niesamowitym atletyzmie. W zespole Duke w pierwszej piątce ma zastąpić Jabari Parkera. Jednak Winslow jest całkiem innym typem zawodnika. Przede wszystkim jest doskonałym obrońcą, a jego największą zaletą jest defensywa, a nie ofensywa. Nie jest on typem gwiazdora i strzelca, który podbija kolejne rekordy punktowe. Justise jest raczej pracusiem, który odwala za kolegów czarną robotę. Potrafi poświęcić się dla dobra zespołu i nigdy się nie poddaje. Przykład prawdziwego walczaka. W swojej grze łudząco przypomina Micheal Kidd – Gilchrista z Charlotte Bobcats. Ale by zostać lepszym zawodnikiem, to musi zdecydowanie poprawić swój rzut.

W meczu: 16 punktów, 6 zbiórek, asysty oraz przechwyt w 22 minuty.  

Kelly Oubre – Niski Skrzydłowy, Kansas, rocznik 1995

W całym zestawieniu zdecydowanie najlepszy „dunker”, którego filmiki już podbijają serca sympatyków koszykówki w Stanach Zjednoczonych. W swojej grze bazuje głównie na świetnych i skutecznych penetracjach pod kosz przeciwnika. Kelly potrafi również wykorzystać swój niecodzienny wyskok w walce na tablicach. Jednak bezsprzecznie musi popracować nad pozostałymi aspektami sztuki defensywnej. Mocno kuleje u niego również odpowiednia selekcja rzutów, często w swojej grze wydaje się być zbytnio samolubny. Kelly Oubre to klasyczny przykład zawodnika, który uwielbia rzucać i zdobywać punkty, kosztem gry w obronie.

W meczu: 14 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty oraz przechwyt w 24 minuty.

Tyus Jones – Rozgrywający, Duke, rocznik 1996

Przed nowym rozgrywającym elitarnej uczelni Duke stoi bardzo ambitny i wymagający cel. Ponieważ Jones ma poprowadzić swój nowy zespół do mistrzostwa NCAA. Wydaje się, że Mike Krzyżewski wybrał dobrze, bowiem Tyus to przykład klasycznego rozgrywającego. Świetnie czyta grę, co pozwala mu na kreowanie swoich partnerów. Dysponuje również znakomitym dryblingiem, dzięki czemu potrafi wymuszać faule rywala. Natomiast na linii rzutów wolnych wydaje się być bezbłędny. Przy tym wyróżnia się sporym zaangażowaniem. Największą jego wadą są skromne warunki fizyczne, które mogą mu przeszkodzić w karierze na parkietach NBA. W grze Jonesa widoczne są również bardzo złe nawyki jak: odpuszczanie w obronie, zbyt ryzykowne podania, czy lekceważenie przeciwnika.

W meczu: 13 punktów, 6 asyst oraz 5 przechwytów w 32 minuty.

Reszta Świata

Emmanuel Mudiay – Rzucający Obrońca/Rozgrywający, DR Konga, rocznik 1996

Kontynent Afrykański przez większość lat przyzwyczaił środowisko koszykarskie do tego, że ich głównym towarem eksportowym są wysocy zawodnicy o znakomitych warunkach fizycznych. Jak chociażby Serge Ibaka z Oklahoma City Thunder. Jednakże Emmanuel jest całkowicie innym zawodnikiem. A główną cechą, która go różni od gracza Thunder to, to że występuje na obwodzie. Ale również jak inni koszykarze z Afryki bazuje głównie na swoim atletyzmie. Pierwsze poważne koszykarskie szlify zbierał w Stanach Zjednoczony, dlatego więc łudząco przypomina w swojej grze zawodników z przeciwnej drużyny. Natomiast przyszły sezon spędzi na dość mało znanej uczelni – Southern Metholist. Posiada on niesamowitą wytrzymałość oraz wydolność, co sprawia, że jest wręcz idealnym przykładem sportowca. Dzięki swojej motoryce znakomicie radzi sobie w obronie oraz w koszykówce szybkościowej. Mudiay jak na zawodnika obwodowego ma spore problemy z rzucaniem, a raczej z seryjnym trafianiem. Jeśli chce myśleć o poważnej karierze na parkietach zdecydowanie musi poprawić ten aspekt. Pomimo to już teraz uznawany jest za kandydata do czołowych miejsc w przyszłorocznym drafcie NBA.

W meczu: 20 punktów, 2 zbiórki, 3 asysty oraz 2 przechwyty w 29 minut.

Trey Lyles – Silny Skrzydłowy, Kanada, Kentucky, rocznik 1995

Kolejny zawodnik, który pierwsze poważne kroki w swojej karierze stawiał w Stanach Zjednoczonych. Lyles jest bezwątpienia wielką nadzieją Kanady. Jak na młodego zawodnika już teraz dysponuje znakomitą techniką użytkową. Na parkiecie łudząco przypomina takie koszykarskie gwiazdy jak: Tim Duncan, czy Kevin Garnett. Trey to idealny przykład silnego skrzydłowego. Znakomity w grze tyłem do kosza oraz w rzutach półdystansowych oraz dystansowych. Pomimo swojego wzrostu dysponuje świetną pracą nóg. Lyles w swoje grze trochę gorzej radzi sobie w obronie. Jednak na silnej uczelni Kentucky Wildcats powinien zebrać niezbędnej ogłady w tym aspekcie.

W meczu: 9 punktów, 11 zbiórek oraz przechwyt w 25 minut.

Karl Towns Jr. – Center, Dominikana, Kentucky, rocznik 1995

Karl Towns na swojej nowej uczelni Kentucky Wildcats ma wraz z Trey Lyles stworzyć fenomenalny duet podkoszowy. Towns w przeciwieństwie do swojego przyszłego partnera, w strefie podkoszowej bazuje głównie na swoim przygotowaniu motoryczny. Karl to bardzo silny center, który momentami jest wręcz nie do zatrzymania dla przeciwnika. Jednak jak na centra dysponuje on bardzo dobrą pracą nóg, co sprawia, że jest wyjątkowo nowoczesnym podkoszowym. Podobnie jak jego nowy kolega z drużyny Lyles w swojej grze musi nabrać nieco więcej ogłady. Mimo to bardzo możliwe, że w przyszłości odniesie podobny sukces co jego rodak – Al Horford i stanie się podstawowym zawodnikiem jednego z klubów NBA.  

W meczu: 6 punktów, 8 zbiórek oraz 2 bloki w 17 minut.

Clint Capela – Center/Silny Skrzydłowy, Szwajcaria, rocznik 1994

Następny niezwykle utalentowany zawodnik podkoszowy w tym zestawieniu. Aktualnie występujący we Francji, gdzie reprezentuje barwy Elan Chalon. Na treningach przed meczem zrobił największe wrażenie na skautach oraz innych obserwatorach. Jego głównym atutem są niecodzienne warunki fizyczne. Posiada on nienaturalnie długie ręce oraz nogi, co sprawia, że mimo jego wieku nadal tkwi w nim ogromny potencjał. Większość ekspertów już teraz porównuje go do Anthony Davisa z New Orleans Pelicans. Jednakże jeśli chce myśleć o występach na parkietach najlepszej ligi na świecie, to z pewnością powinien popracować nad swoją techniką. A w szczególności nad swoim rzutem.

W meczu: 5 punktów, 3 zbiórki w 14 minut.

Sviatoslav Mykhailiuk – Rzucający Obrońca, Ukraina, rocznik 1997

Najmłodszy uczestnik meczu oraz campu Nike Hoop Summit, a w całym spotkaniu zdobył ledwie dwa punkty. Jednak mimo to uważany jest za największy obwodowy talent Europy wschodniej od czasów Matusza Ponitki. Podobnie jak nasz rodak w swojej grze bazuje głównie na swojej motoryce, ale również na swoje pewności siebie. Na dziennikarzach oraz skautach zrobił największe wrażenie w po treningowych wypowiedziach, ponieważ jak na ledwie 17-letniego zawodnika świetnie mówi po angielsku. Bardzo możliwe, że w niedalekiej przyszłości podejmie naukę na jednej z uczelni w Stanach Zjednoczonych, co w znaczącym stopniu przybliży go do kariery na parkietach NBA.

W meczu: 2 punkty w 13 minut.

Pełne statystyki mecz - klik