środa, 30 lipca 2014

Od gwiazdy koszykarskich peryferii, po bankiera. Czyli stracone nadzieje polskiej koszykówki

Życie sportowca, a szczególnie młodego sportowca często nie układa się tak jak moglibyśmy się tego spodziewać. Często po latach okazuje się, że talent i świetne warunki fizyczne, to zdecydowanie za mało. Historia zna wielu zawodników, którzy byli wielkimi nadziejami polskiej koszykówki, czy chociażby lokalnymi gwiazdami, którzy posiadali „papiery na grę”. Jednakże ich kariery nie do końca ułożyły się tak, jakby się tego spodziewali. Kontuzje, nieodpowiednie podejście do sportu, trudny charakter, czy zwykły brak szczęścia, spowodowały, że musieli zapomnieć o wielkim baskecie.

W moim osobistym rankingu znajduje się ośmiu zawodników, którzy są idealnym przykładem na to, co może zawieść w karierze każdego sportowca. Mam nadzieje, że ta garstka straconych talentów będzie w jakimś stopniu przestrogą dla najmłodszych adeptów koszykówki w naszym kraju.

Kamil Pietras (210 cm, rocznik ’88) – Kamil swoje pierwsze kroki z piłką do kosza robił w klubie Ochota Warszawa, i już od najmłodszych lat wykazywał niecodzienne predyspozycje do uprawiana tego sportu. Jego niezwykły talent dość szybko zauważyli przedstawiciele klubu Olimpji Lublana, gdzie spędził większość swojej dotychczasowej kariery. Po przygodzie w Słowenii zaliczył również krótkie epizody we włoskim – Cimberio oraz szwajcarskim – Lugano Tigers. Jego niezwykły potencjał docenił także trener reprezentacji Polski – Andrej Urlep, który niespodziewanie zabrał go na EuroBasket w 2007 roku. Na jego powołanie szczególny wpływ miała podstawa Kamila na mistrzostwach Europy do lat 20 Dywizji B, które były rozgrywane w Warszawie. Pietras był prawdziwą gwiazdą tego turnieju notując średnie na poziomie: 18.0 punktu oraz 10.6 zbiórki. Jednak świetnie zapowiadającą się karierę podkoszowego w znaczącym stopniu przystopowały kontuzje, które spowodowały, że częściej można było go spotkać w gabinetach rehabilitacyjnych, niż na parkiecie. Ostatni koszykarski epizod Kamil zanotował w sezonie 2010/11, kiedy na przemian reprezentował barwy Polonii 2011 Warszawa oraz Politechniki Warszawa.

Jakub Wojciechowski (214 cm, rocznik ’90) – Jeszcze niedawno zdecydowanie największa nadzieja polskiej koszykówki z rocznika 1990. Wspólnie z Jarosławem Mokrosem w zespole ŁKS-u Łódź siali prawdziwe spustoszenie pod koszem rywali, na parkietach młodzieżowych naszego kraju. Jednakże ich współpraca dość szybko się skończyła, ponieważ niecodzienne parametry Wojciechowskiego zauważyła słynna włoska szkółka – Benetton Treviso. Jego przygoda we Włoszech rozpoczęła się w 2006 roku i trwa nadal, ale z kolejnymi latami wiodło mu się coraz gorzej. Po rozpadzie seniorskiej drużyny Benetton’u zaliczył dość bolesny upadek, bowiem musiał występować trzeciej lidze włoskiej w zespole – PMS Torino. Z drużyną z Turynu błyskawicznie awansował na zaplecze Lega Basket A i jego kariera zaczęła układać się znacznie lepiej. Jednak jego przenosiny do Włoch w pewnym sensie zatrzymały sportowy rozwój Jakuba. Jeszcze do niedawna był głównym kandydatem do draftu NBA oraz do zastąpienia w kadrze takich zawodników jak: Maciej Lampe, czy Marcin Gortat. Tymczasem teraz ma spore problemy ze znalezieniem sobie klubu na przyzwoitym poziomie. W poprzednim sezonie na parkietach drugiej ligi włoskiej notował średnie na poziomie: 8.7 punktu oraz 4.5 z zbiórki. Patrząc na przebieg dotychczasowej kariery Jakuba, śmiało można stwierdzić, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei.


Dardan Berisha (191 cm, rocznik ’88) – Potężny talent Dardana objawił się w naszym kraju w 2008 roku, kiedy w finałowym meczu mistrzostw Polski do lat 20 ze swoją Polonią 2011 Warszawa zmierzył się z ekipą Prokomu Trefla Sopot. W wielkim finale naprzeciw siebie stanęli Adam Waczyński oraz  nikomu nieznany Dardan Berisha. Po niesamowitym widowisku, ostatecznie lepsza okazała się ekipa ze stolicy, która sięgnęła po złoto na parkiecie przeciwnika. Natomiast sam  Berisha swoją grą oczarował wszystkich sympatyków koszykówki w naszym kraju. Zaś ten sukces miął być tylko zapowiedzią jego bogatej kariery. Do 2012 roku jego kariera rozwijała się bardzo dobrze. Dopiero co zaliczył udany występ na EuroBaskecie na Litwie, by później zostać podstawowym zawodnikiem Anwilu Włocławek. Jednak w jego świetnie zapowiadającej się karierze coś zawiodło i ostatecznie w dość niecodziennych okolicznościach musiał rozstać się z drużyną Anwilu. Niechciany Berisha postanowił wrócić w rejony gdzie się najlepiej czuje, czyli do rodzinnego Kosowa. Powrót do Kosowa miał być tylko chwilowy, ale Dardan w tamtejszej lidze spędził już dwa lata, będąc bezsprzeczną gwiazdą całej organizacji. Jednakże otwarcie trzeba przyznać, że gra w lidze kosowskiej to nie  szczyty możliwości tego utalentowanego rzucającego obrońcy. Nadal jego głównym problemem jest charakter, który spowodował, że jest tylko gwiazdą ligi na koszykarskich peryferiach, a nie podstawowym zawodnikiem drużyny w najlepszej lidze w Europie, jak Adam Waczyński, którego jeszcze kilka lat temu z łatwością ogrywał Berisha.


Piotr Niedźwiedzki (213 cm, rocznik ’93) – Kilka miesięcy temu chyba nikt się nie spodziewał, że jeszcze do niedawna jedynym kontaktem Piotrka z koszykówką będzie gra na parkietach trzeciej ligi polskiej. Nazwisko – Niedźwiecki jest doskonale znane w koszykarskim światku, ponieważ od roku 2010 był on jedną z większych młodzieżowych nadziei polskiego basketu. A wszystko oczywiście za sprawą pamiętnych mistrzostw Świata do lat 17, kiedy reprezentacja Jerzego Szambelana wywalczyła srebrny krążek. Pochodzący z Wałbrzycha podkoszowy był wtedy wyróżniającym się zawodnikiem naszej kadry, i to on wspólnie z Mateuszem Ponitką i Przemkiem Karnowskim miał w przyszłości zawojować NBA. Wydawałoby się, że wszystko układa się w jak najlepszym porządku. Świetne występy w barwach WKK Wrocław, debiut w Tauron Basket Lidze ze Śląskiem Wrocław, a później bardzo przyzwoita gra na wypożyczeniu w Kotwicy Kołobrzeg. Jednak wtedy wszystko się załamało. Za sprawą choroby serca, która całkowicie wyeliminowała Piotrka ze sportowego życia. Wiele miesięcy leczenia pomogły, ale tym samym mocno zastopowały rozwój świetnie zapowiadającej się kariery. Mimo to, sam zawodnik wykazał się niesamowitą ambicją i chartem ducha wracając na parkiet, po tak poważnej chorobie. Na szczęście Niedźwiecki nadal jest młodym graczem, który w przeciwieństwie do swoim poprzedników nadal ma szanse na grę na najwyższym poziomie. Lecz niezwykle istotne mogą okazać się dwa, trzy kolejne sezony. Jeśli systematycznie będzie się piął do góry, to całkiem możliwe, że ujrzymy go jeszcze kiedyś na parkietach silnej europejskiej ligi, a może nawet i Euroligi.


Wojciech Barycz (208 cm, rocznik ’84) – Po wielu latach „posuchy”, to właśnie Barycz miał być symbolem odrodzenia się polskiej koszykówki. Swego czasu porównywany do takich legend jak: Dominik Tomczyk, czy nawet Adam Wójcik. Wojciech swoje pierwsze poważne kroki stawiał w klubie MOS Tychy, z którego szybko przeniósł się do SMS-u Warka, czyli odpowiednika dzisiejszego SMS-u Władysławowo. W Warce wiodło mu się całkiem nieźle, żeby nie powiedzieć rewelacyjnie. Jego dobre występy klubowe oraz w reprezentacji młodzieżowej Polski spowodowały, że zainteresowały się nim najpoważniejsze marki w Europie, a nawet skauci klubów NBA. Zainteresowanie przełożyło się również na liczbę ofert. Ostatecznie Barycz postanowił przenieść się do Włoch, gdzie spędził średnio udane trzy lata. Mimo, to po powrocie do Polski nadal mógł przebierać w ofertach krajowych potentatów. W rezultacie podpisał on kontrakt z Polpakiem Świecie. Lecz na jego karierę ponownie miały wpływ kontuzję, które po raz kolejny mocno zatrzymały jego rozwój. Przełomem mógł okazać się sezon 2009/10, kiedy związał się z Anwilem Włocławek. Ale z powodu problemów zdrowotnych nie mógł w pełni wykorzystać szansy danej mu przez Anwil. Od tego czasu Barycz lawiruje pomiędzy parkietami ekstraklasy, a pierwszej ligi. W ostatnim sezonie bronił barw drużyny – Polski Cukier Siden Toruń, gdzie zdobywał średnio 6.1 punktu oraz 2.1 zbiórki.


Paweł Podgalski (206 cm, rocznik ’88) – Wychowanek klubu Kusy Szczecin oraz wielka nadzieja szczecińskiej koszykówki. Od najmłodszych lat był prawdziwa bestią podkoszową, a jego talent wypłynął na „szersze wody” podczas mistrzostw Polski kadetów, kiedy jego zespół zdobył brązowy medal. Natomiast Paweł był zdecydowanym liderem tej drużyny, co zaowocowało również zainteresowaniem ze strony Prokomu Trefla Sopot, który ostatecznie postanowił go ściągnąć do Trójmiasta. Tym samym popularny „Twister” w wieku 16 lat zamienił Szczecin na Sopot. Pod względem sportowym był to ogromny awans, jednak brak odpowiedniej kontroli nad bardzo młodym i niezwykle utalentowanym zawodnikiem nie najlepiej się dla niego skończył. Paweł nadal świetnie sobie radził w młodzieżowych zespołach Prokomu, zaliczając nawet debiut w seniorskiej koszykówce i sportowo wciąż wyglądał bardzo dobrze. Jednakże z roku, na rok jego rozwój się powoli zatrzymywał. A sam podkoszowy zaczął się coraz bardziej koncentrować na wszystkim innym poza koszykówką. Zaś z wiekiem mieszkanie w Sopocie coraz bardziej mu się podobało. Klub starał się odciągnąć go od pokus wielkiego miasta, wypożyczając go m.in. do Basketu Kwidzyn. Ale niewiele to zmieniło. Ostatecznie działacze Prokomu zakończyli współpracę z Podgalskim, a sam zawodnik liczył na odroczenie w swoim rodzinnym mieście, gdzie większą kontrole nad niesfornym podkoszowym sprawować mieli rodzice. Lecz przeprowadzka niezbyt pomogła, a samego zawodnika na parkiecie mogliśmy oglądać ostatnio w sezonie 2010/11 w barwach AZS Radex Szczecin.


Jakub Jurczak (207 cm, rocznik ’86) -  Wychowanek MOSiR-u Krosno, który przez większość swojej młodzieżowej kariery był etatowym reprezentantem Polski w różnych kategoriach wiekowych. Szybko z koszykarskich peryferii, jakim było wtedy Krosno przeniósł się do SMS-u Warka, gdzie również był podstawowym zawodnikiem. Mimo swojego wzrostu, z powodzeniem mógł występować zarówno na obwodzie, jak i pod koszem. Cechowała go spora wszechstronność, jak na tak młodego zawodnika. Za sprawą programu Polish Shootout jako nastolatek postanowił wyjechać do USA. W Stanach Zjednoczonych rozpoczął naukę oraz grę na uczelni Missouri, gdzie grał głównie na pozycji niskiego skrzydłowego. Z kolejnymi latami Jurczak miał odgrywać coraz większą rolę w zespole, lecz tak się nie stało. Przez trzy lata gry na uczelni nie osiągnął zbyt wiele i jego „American Dream” skoczył się szybciej, niż na dobre się rozpoczął. Niestety, ale za sprawą słabych występów w drużynie Missouri, skończyła się również jego zawodowa kariera koszykarska. Obecnie jest pracownikiem jednego z banków w Krośnie.

                                      
                                       

wtorek, 15 lipca 2014

Podsumowanie pierwszych 14 dni rynku wolnych agentów - Zachód

Houston Rockets

Działacze Rockets wiązali ogromne nadzieje z tegorocznym rynkiem wolnych agentów. Ich wielkim marzeniem było ściągnięcie kogoś z dwójki: Carmelo Anthony, Lebon James. Dużo bliżej przenosin do Teksasu był ten pierwszy, ale rozmowy ostatecznie nie przyniosły spodziewanego efektu. Opcją rezerwową miał być Chris Bosh, który jednak otrzymał ofertę nie do odrzucenia z Miami Heat. Przy tym całym poszukiwaniu wzmocnień Rakiety przestały przejmować się swoim zastrzeżonym wolnym agentem Parsonsem, którego w składzie ma zastąpić Trevor Ariza oraz Alonzo Gee. Jednakże włodarze drużyny z Houston nadal mają nadzieje na wymianę z udziałem kogoś z dwójki Rajon Rondo, Kevin Love. W tym kierunku pozbyli się m.in. sporego kontraktu Jeremy Lin’a oraz Omera Asika.

Przybyli: Trevor Ariza (4/32), Alonzo Gee

San Antonio Spurs

Jak na razie włodarze Spurs nie byli zbytnio aktywni na rynku wolnych agentów, a ich głównymi celami byli ich dotychczasowi zawodnicy tacy jak: Patty Mills i Boris Diaw. Mimo wielu ofert wszyscy gracze postanowili przystąpić do walki o obronę mistrzostwa NBA w kolejnym sezonie.

Przybyli: Patty Mills (3/12), Boris Diaw (3/22), Matt Bonner, Austin Day, Klay Anderson (draft)

Dallas Mavericks  

Mark Cuban jest dość niecodziennym właścicielem klubu – nawet jak na warunki NBA – ale po raz kolejny pokazał jak wyluzowany z niego gość. Ponieważ po wielu namowach w końcu udało mu się podpisać zastrzeżonego wolnego agenta Houston Rockets – Chandlera Parsonsa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby owy kontrakt nie byłby podpisywany w klubie nocnym. Parsons za trzy lata gry w Dallas zgarnie aż 46 milionów dolarów. By móc pozyskać byłego skrzydłowego Rockets na znaczą obniżkę pensji zdecydował się Dirk Nowitzki, który będzie zarabiał ledwie 10 milionów za sezon..


Przybyli: Chandler Parsons (3/46), Drik Nowitzki (3/30).

Los Angeles Lakers

Lakers przestali się łudzić, ze uda im się pozyskać kogoś z dwójki: Kevin Love, Carmelo Anthony, i rozpoczęli podpisywanie długo wyczekiwanych kontraktów. Pierwszy nową umowę otrzymał Nick Young, który z cztery lata zgarnie 21 milionów. Kolejnym na liście był Jordan Hill, który w dwa lata zarobi 18 milionów. Natomiast w ostatnich dniach pozyskali długo wyczekiwanego rozgrywającego. Owym wzmocnieniem okazał się Jeremy Lin, który został pozyskany z Rockets za bezcen.

Przybyli: Nick Young (4/21), Jordan Hill (2/18), Jeremy Lin (Rockets)

Memphis Grizzlies

Zważywszy na warunki finansowe panujące w Memphis, śmiało można przyznać, że władze klubu rewelacyjnie wręcz wykorzystały pierwsze dni rynku wolnych agentów. Błyskawicznie wręcz przedłużyli o kolejny rok kontrakt z Z-Boo oraz zatrzymali na dwa kolejne sezony doświadczonego rozgrywającego Słoweńca – Beno Udriha. Tymczasem kilka dni temu media obiegła sensacyjna widomość, że na grę w Niedźwiadkach zdecydował się sam Vince Carter, co jest ogromnym sukcesem Grizzlies. Natomiast zwieńczeniem ich bardzo dobrych ruchów kadrowych jest wybranie w drafcie Jordana Adamsa – absolwenta renomowanej uczelni UCLA.

Przybyli: Zach Randolph (1/16), Vince Carter (3/12), Beno Udrih, Jordan Adams (draft)

Portland Trail Blazers

Głównym celem włodarzy Blazers na tegorocznym rynku wolnych agentów było pozyskanie doświadczonego centra ora rozgrywającego za stosunkowo niewielką cenę. Chris Kaman ( 2 lata – 10 milionów) oraz Steve Blake , to mimo wszystko świetne wzmocnienia ekipy z Portland.

Przybyli: Chris Kaman (2/10), Steve Blake

New Orleans Pelicans

Pelicans przez cały poprzedni sezon narzekali na brak przyzwoitego centra w swojej rotacji, zatrudniając nawet w trakcie sezonu – awaryjnie – Alexis’a Ajinca. Lecz gdy tuż po sezonie otworzyła się okazja pozyskania Turka – Omera Asika, to nie wahali się ani chwili. W tej wymianie Rockets dorzucili im również wszechstronnego skrzydłowego Omri Casspiego. Mimo braku wyboru w drafcie udało im się także pozyskać z Sixers obwodowego pierwszoroczniaka - Russ’a Smitha, a już niedługo do zespołu dołączyć ma podkoszowy Patrick Young, który świetnie sobie radzi w ich barwach w Summer League.

Przybyli: Omer Asik (Rockets), Omri Casspi (Rockets), Russ Smith (Sixers), Patrick Young

Oklahoma City Thunder

Władze Thunder tradycyjnie, jak co roku niezbyt wyróżniali się pierwszych dniach rynku wolnych agentów. Standardowo pokładając największe nadzieje w młodzieży wybranej w drafcie. Tym razem ich łupem padł podkoszowy – Mich McGary oraz skrzydłowy – Josh Huestis. Mimo, to ostatnio postanowili pozyskać również dwóch innych zawodników. Pierwszy, który z OKC podpisał kontrakt był Anthony Morrow, który ma w składzie zastąpić Thabo Sefoloshe. Natomiast w roli doświadczonego rozgrywającego Derika Fishera ma zastąpić Sebastian Telfair, który wraca do NBA, po przygodzie w lidze chińskiej.

Przybyli: Anthony Morrow (3/10), Sebastian Telfair, Mich McGary (draft), Josh Huestis (draft)

Phoenix Suns

O dziwo, to Suns pozyskali jednego z najbardziej rozchwytywanych rozgrywających na rynku. O dziwo - ponieważ w składzie mają Gorana Dragić’a oraz zastrzeżonego wolnego agenta Erika Bledsoe. Mimo, to zaproponowali czteroletni kontrakt wart 27 milionów byłemu zawodnikowi Sacramento Kings – Isaiah Thomas. Pozyskanie Thomasa prawdopodobnie przekreśla powrót do składu ekipy z Arizony Erika Bledsoe. W międzyczasie przedłużyli również umowę z P.J. Tuckerem.


Przybyli: Isaiah Thomas (4/27), P.J. Tucker (3/16), T.J. Warren (draft), James Ennis (draft), Bogdan Bogdanovic (draft)

Utah Jazz

Gordon Hayward szybko stał się obwodowym liderem Jazz i gdy skończył mu się kontrakt, to na pewno nie spodziewał się, że jego dotychczasowy klub nie zaoferuje mu przyzwoitego kontraktu. Jednak zrobili to Charlotte Hornets, którzy zaproponowali mu umowę wartą aż 63 miliony dolarów. Lecz gdy wszystko wskazywało na to, że Gordon przeniesie się do Północnej Karoliny, to nieoczekiwanie propozycję Hornets wyrównali Jazz i kolejne cztery lata gry Hayward spędzi w South Lake City.

Przybyli: Gordon Hayward (4/63), Steve Novak (Raptors), Dante Exum (draft), Rodney Hood (draft)

Los Angeles Clippers

Jedynym czego szukali Clippers na tegorocznym rynku wolnych agentów, to solidnych rezerwowych, szczególnie na pozycji centra oraz rozgrywającego. Pozyskani Spencer Hawes i Jordan Farmar zdają się być bardzo dobry rozwiązaniem dla nich. Ponieważ mają już określoną renomę w NBA, a co najważniejsze nie obciążają zbytnio budżetu ekipy z Los Angeles.

Przybyli: Spencer Hawes (4/23), Jordan Farmar (2/4.2), C.J. Wilcox (draft)

Sacramento Kings

Włodarze Kings nawet nie podjęli walki o swojego dotychczasowego rozgrywającego – Isaiah Thomas. I od razu rozpoczęli poszukiwania swojego nowego playmakera. Dość nieoczekiwanie do gry w drużynie z Sacramento namówili Darrena Collisona, który przez trzy sezony gry zgarnie ledwie 16 milionów.

Przybyli: Darren Collison (3/16), Nik Stauskas (draft)

Golden State Warriors

Wojownicy mięli jeden cel – pozyskać solidnego rezerwowego rozgrywającego. Ponieważ w fazie playoffs zupełnie nie sprawdził się Steve Blake, natomiast utalentowany Nemanja Nedović nad musi nabrać niezbędnej ogłady w najlepszej lidze na świecie. Tym samym działacze Warriors postanowili sięgnąć po Shauna Livingstona, który był prawdziwym objawieniem w poprzednim sezonie w barwach Brooklyn Nets.

Przybyli: Shaun Livingston

Denver Nuggets

Przybyli: Jusuf Nurkic (draft), Gary Harris (draft)

Minnesota Timberwolvers

Przybyli: Zach LaVine (draft), Glen Robinson III (draft)







poniedziałek, 14 lipca 2014

Podsumowanie pierwszych 14 dni rynku wolnych agentów - Wschód

Cleveland Cavaliers

Drużyna z Ohio jest bezsprzecznym wygranym pierwszych dwóch tygodni lipca, ponieważ pozyskali oni najbardziej rozchwytywane nazwisko na rynku wolnych agentów. Do Cleveland po czterech latach wraca sam król, czyli Lebron James, który z Cavs podpisał ledwie dwuletni kontrakt. Wcześniej z klubem umowę przedłużył Kyrie Irving, który za pięć lat gry zgranie 90 milionów. Jednak, by pozyskać Lebrona włodarze Kawalerzystów musieli pozbyć się takich zawodników jak: Jarrett Jack, Tyler Zeller i Sergey Karasev. Ale nowy trener – David Blatt nadal w składzie ma niezwykle utalentowaną młodzież, a już niedługo do składu dołączyć ma Mike Miller. Tymczasem niedawno do mediów przedostała się informacja mówiąca o wymianie Kevina Love’a za Andrew Wiggins’a.

Przybyli: Lebron James (2/42), Andrew Wiggins (draft)

Miami Heat  

Pomimo utraty Lebrona Jamesa, prezydent Heat Pat Riley całkiem nieźle wykorzystał ostatnie kilka dni. Sporym sukcesem jest podpisanie Chrisa Bosha, który zapowiadał, że przeniesie się do Houston, jeśli James wybierze inną ofertę niż Heat. Jednak kontraktu wartego 118 milionów Bosh po prostu nie mógł odrzucić. Wcześniej skład uzupełnili skrzydłowi: Josh McRoberts oraz Danny Granger. Natomiast na przedłużenie swoich kontraktów zdecydowali się: Chris Andersen i Mario Chalmers. Tymczasem lukę na obwodzie, po Lebronie ma uzupełnić reprezentant Wielkiej Brytanii – Luol Deng, który zdecydował się na dwuletnią umowę opiewającą na 20 milionów dolarów. Bliscy przedłużenia nowych umów z Heat są również Dwayne Wade, Ray Allen oraz Greg Oden. Skład uzupełnić mają również Shabazz Napier, Justin Hamilton oraz James Ennis. Pierwszy podpisał już swoją umowę, natomiast pozostała dwójka bardzo dobrze prezentuje się podczas NBA Summer League.

Przybyli: Chris Bosh (5/118), Luol Deng (2/20), Josh McRoberts (4/22), Danny Granger (2/4.2), Chris Andersen (2/10), Mario Chalmers (2/8), Shabazz Napier (draft), Garett Temple

Chicago Bulls

Głównym celem działaczy Bulls było pozyskanie Carmelo Anthonego, który jednak postanowił pozostać w swoim dotychczasowym klubie. Mimo, to działacze klubu z Wietrznego Miasta świetnie wykorzystali rynek wolnych agentów. W końcu udało im się namówić do gry w NBA Nikolę Mirotica, co jest sporym sukcesem. Jednak największym ich osiągnięciem było ściągnięcie z Los Angeles Pau Gasola i pozbycie się kłopotliwego kontraktu Carlosa Boozera. Tym samym Byki mają bardzo doświadczonego podkoszowego (Gasola), od którego codzienne niezbędna wiedzę będzie zbierał niezwykle utalentowany Mirotic. Natomiast w drafcie wybrali super strzelca – Doug’a McDermott’a, który w pierwszym meczu Summer League zdobył aż 31 punktów, przy rewelacyjnej skuteczności.  

Przybyli: Paul Gasol (3/22), Nikola Mirotic (3/17), Doug McDermott (draft), Cameron Bairstow (draft)

Indiana Pacers

Ostatni finaliści konferencji wschodniej mają ogromne problemy na tegorocznym rynku transferowym. Z klubem nic wspólnego nie chce mieć Evan Turner, który przygody w Indianapolis nie może zaliczyć do udanych. Natomiast Lance Stephenson odrzuca kolejne propozycje nowego kontraktu. Ponoć były rzucający obrońca Pacers chce za każdy sezon dostawać co najmniej 10 milionów dolarów, na co nie bardzo chce się zgodzić Larry Bird. GM Pacers również nieskutecznie szuka chętnych na Roya Hibberta. Natomiast jedynymi nowymi twarzami w zespole są na razie C.J. Miles oraz Lavay Allen

Przybyli: C.J. Miles (4/18), Levay Allen

Toronto Raptors

O dziwo włodarze Raptors świetnie wykorzystali okres podpisywania nowych umów. Pomimo ofert z wielu klubów, w Kanadzie postanowił zostać Kyle Lowry, który za cztery lata gry zgarnie 48 milionów. W Toronto postanowił pozostać również drugi rozgrywający – Greivis Vasquez, którego kusili m.in. włodarze Bucks. W drużynie pozostanie również ich podstawowy silny skrzydłowy – Patrick Patterson, od którego ma uczyć się Brazylijski podkoszowy – Lucas Nogueira.

Przybyli: Kyle Lowry (4/48), Greivis Vasquez (2/13), Patrick Patterson (3/18), Lucas Nogueira (Hawks), Bruno Coboclo (draft)


New York Knicks

Zatrudnienie w roli prezydenta klubu Phila Jacksona, przez właścicieli Knicks było prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Ponieważ popularny Phil dokonał niemożliwego i zatrzymał w klubie największą gwiazdę oraz najgorętsze nazwisko wolnych agentów w tym roku. Carmelo Anthony w Nowym Jorku spędzi kolejne pięć sezonów, za które zainkasuje kolosalne 129 milionów. Natomiast nowym trenerem Anthonego zostanie sam Derek Fisher.

Przybyli: Carmelo Anthony (5/129), Cleanthony Early (draft), Thanasis Antetokunmpo (draft)

Washington Wizards

Wizards tak się spodobała gra w NBA Playoffs, że za każdą cenę chcą tam trafić już za rok. Pierwszy, który najlepiej to odczuł był Marcin Gortat, który otrzymał potężny kontrakt opiewający na 60 milionów dolarów, o jakim wcześniej mógł tylko marzyć. Drugim celem Czarodziei był Trevor Ariza, ale ten postanowił przenieść się do Houston Rockets. Lukę po byłym skrzydłowym Wizards ma zapełnić nie kto inny jak sam – Paul Pierce, który w stolicy Stanów Zjednoczonych spędzi kolejne dwa lata. Bardzo bliski podpisania kontraktu jest również DeJuan Blair.

Przybyli: Marcin Gortat (5/60), Paul Pierce (2/11), DeJuan Blair, Jordan Clarkson (draft)

Detroit Pistons

Po latach posuchy w Detroit, ich nowy trener oraz generalny menadżer – Stan Van Gundy, chce ponownie wprowadzić Pistons do fazy playoff, co znaczy, że potrzebują oni solidnych wzmocnień. Pierwszym zawodnikiem, który postanowił przywdziać trykot Pistons okazał się – Jodie Meeks, który za trzy lata gry zgarnie 19 milionów. Natomiast w roli solidnych rezerwowych powinni idealnie odnaleźć się D.J. Augustin oraz Caron Butler.

Przybyli: Jodie Meeks (3/19), D.J. Augustin (2/6), Caron Butler (2/9), Spencer Dinwiddie (draft)

Boston Celtics

Celtowie nadal są najczęściej wymieniani przy praktycznie każdej wymianie. Więc pewnie dlatego włodarze Celtics nie byli zbytnio aktywni na dotychczasowym rynku wolnych agentów. Ich jedynym sukcesem jest zatrzymanie w składzie Avery Bradley’a, który podpisał całkiem spory kontrakt wart aż 32 miliony. W międzyczasie do Bostonu w  ramach wymiany przybyli Marcus Thorton oraz Tyler Zeller.

Przybyli: Avery Bradley (4/32), Marcus Thorton (Nets), Tyler Zeller (Cavaliers), Marcus Smart (draft), James Young (draft)

Charlotte Hornets

Wymarzonym wzmocnieniem Hornets był zastrzeżony wolny agent – Gordon Hayward, któremu zaoferowali potężny kontrakt wart 63 miliony. Jednak władze Jazz postanowiły wyrównać propozycję ich rywali i marzenie włodarzy Hornets prysło. Mimo, to potrafili wzmocnić się takimi solidnymi zawodnikami jak: Marvin Williams oraz Brian Roberts.

Przybyli: Marvin Williams (2/14), Brian Roberts (2/5.5), Noah Vonleh (draft), P.J. Hairston (draft)

Orlando Magic

Włodarze Magic świetnie wybrali w tegorocznym drafcie i do swojej młodej drużyny postanowili dokooptować doświadczonych strzelców dystansowych. Pierwszym z nich jest były silny skrzydłowy Phoenix Suns - Channing Frye, który podpisał czteroletni kontrakt wart 32 miliony. Natomiast drugim to – Ben Gordon, który za dwa lata gry zgarnie 9 milionów dolarów.

Przybyli: Channing Frye (4/32), Ben Gordon (2/9), Aaron Gordon (draft), Elfrid Payton (draft), Devyn Marble (draft)

Atlanta Hawks   

Hawks jak dotąd nie wyróżniali się niczym szczególnym na rynku wolnych agentów, a ich jedynymi wzmocnieniami są przyzwoici rzucający obrońcy: Kent Bazemore oraz Thabo Sefolosha.

Przybyli: Kent Bazemore (2/4), Thabo Sefolosha (3/12), Adrein Payne (draft)

Brooklyn Nets

W tym roku działacze Nets  - o dziwo - nie są zbytnio aktywni na rynku transferowych, a ich jedynym sukcesem okazuje się zatrudnienie trenera. Nowym szkoleniowcem okazał się Lionel Hollins. Wcześniej do klubu w wymianie z Cleveland powędrowali: Jarrett Jack oraz Sergiey Karasev, a do zespołu być może już niedługo dołączy Chorwat – Bojan Bogdanovic.

Przybyli: Jarrett Jack (Cavaliers), Sergiey Karasev (Cavaliers)

Milwaukee Bucks

Podobnie jak Nets, największym sukcesem Bucks jest zatrudnienie trenera. Od przyszłego sezonu na ławce trenerskiej w roli pierwszego trenera będzie zasiadał – Jason Kidd, który po nie zbyt udanej przygodzie w Nowym Jorku postanowił objąć zespół z dużo mniejszymi aspiracjami sportowymi. Pierwszym dużym wzmocnieniem Kozłów ma być Eric Bledsoe, który ma zostać nową ikoną klubu z Milwaukee.

Przybyli: Jabari Parker (draft)

Philadelphia 76ers


Przybyli: Joel Embiid (draft), K.J. McDaniels (draft), Jeremi Grant (draft), Russ Smith (draft)

piątek, 11 lipca 2014

Kadra? Nie, dziękuje

Tak jak co roku władze Polskiego Związku Koszykówki oraz szkoleniowiec reprezentacji Polski mają ogromne problemy z namówieniem najlepszych koszykarzy z polskim paszportem do występów w kadrze. Jednak tym razem wynikła zupełnie absurdalna sytuacja. Ponieważ samo powołanie staje się niechcianym wyróżnieniem, a nie okazją do reprezentowania swojego kraju, w tym czym jest się najlepszym. Natomiast takie wartości jak honor, zaszczyt, czy zwykły obywatelski obowiązek schodzą zupełnie na drugi plan.

Już pierwsze 25-osobowe powołania były komentowane przez ekspertów koszykarskich w naszym kraju, jako swego rodzaju zabieg PR-owy PZKOSZ-a. Ponieważ na liście, znalazły się takie nazwiska jak: Gortat, Lampe, Logan, czy Kelati, które miały na celu dać złudną nadzieję oraz zwiększyć popyt na reprezentację u fanów koszykówki w naszym kraju. Tymczasem chyba nikt z nas – dziennikarzy – nie wierzył, że z całej czwórki zobaczymy chociaż trójkę na pierwszym meczu eliminacji z Niemcami w Toruniu. Ale, co najgorsze za naszymi największymi gwiazdami poszli również inni, dla których udział w zgrupowaniu jest niepotrzebnym obowiązkiem, z którego najlepiej jak najszybciej się wymigać.


Oczywiście prekursorem w tym dziwnym procederze był nie kto inny jak sam Marcin Gortat, który jeszcze w czerwcu tłumaczył swoją absencję kończącym się kontraktem oraz szukaniem sobie nowego klubu. Jednakże owy problem kontraktu Gortat rozwiązany został już 2 lipca, kiedy na przedłużenie umowy z Washington Wizards zdecydował się nasz jedynak w NBA.  Tym samym więc, nie ma tu mowy o jakimkolwiek problemie aklimatyzacji w nowym otoczeniu. Mimo to, nasz gigant nie zmienił zdania i nie przyjedzie na kadrę. W bardzo podobnym tonie wypowiadał się również Maciej Lampe, który woli skupić się nad indywidualnymi przygotowaniami do drugiego sezonu w barwach FC Barcelona. Natomiast nasi naturalizowani Amerykanie: David Logan oraz Thomas Kelati także nie zawiedli sceptyków koszykówki w naszym kraju. Pierwszy od EuroBasketu w 2009 roku już nigdy nie pojawił się na żadnym zgrupowaniu. Za to Kelati, po bardzo ciężkim sezonie, także postanowił skupić się na samodzielnym odbudowaniu swojej formy i znalezieniu odpowiedniego pracodawcy na nadchodzący sezon.


Niestety, ale równie łatwo z udziału w kadrze zrezygnowały także „gwiazdy” Tauron Basket Ligi. Drobnymi urazami oraz niedyspozycyjnością swoją nieobecność usprawiedliwiali m.in. Krzysztof Szubarga, Łukasz Wiśniewski, Paweł Leończyk, czy Łukasz Koszarek. O ile absencję Koszarka można w zupełności zrozumieć, ponieważ ma za sobą zdecydowanie najcięższy sezon w karierze, to pozostała trójka nie wykazała się zbytnim patriotyzmem. Leończyk argumentował swoja decyzje kontuzją kolana i drobnym zabiegiem. Natomiast Szubarga oraz Wiśniewski nawet się na to nie zabrali, by w jakikolwiek sposób wytłumaczyć się kibicom.

Jako wieloletni fan koszykówki oraz człowiek, którzy przez większość swojego życia uprawiał ten piękny sport, jestem ogromnie zniesmaczony postawą naszych zawodników. Rozumiem, że nasi tegoroczni rywale nie są zbytnio interesujący, i raczej nie powinniśmy mieć problemu z awansem na EuroBasket. Ale co to zmienia? Obowiązkiem każdego sportowca jest wspieranie kadry narodowej niezależnie od swojej sytuacji. Jeśli jesteś w pełni sił oraz w jakimś najmniejszym stopniu czujesz się Polakiem, to twoim obywatelskim obowiązkiem jest wspieranie reprezentacji kiedy otrzymujesz powołanie! Nie rozumiem i chyba już nigdy nie zrozumiem dlaczego, co roku największe gwiazdy naszej koszykówki z obawami oczekują telefony od Polskiego Związku Koszykówki. Samo powołanie stało się dla niech problemem, który zaburza ich wakacje, a nie wyróżnieniem oraz okazją zaprezentowania swoich umiejętności przed Polską publicznością.

Jako mały chłopiec grający w koszykówkę zawsze marzyłem, by móc zagrać kiedyś z orzełkiem na piersi. Dlatego teraz jako osoba zajmująca się w jakimś stopniu koszykówką, a przede wszystkim jako fan, jest mi niesamowicie wstyd, za postawę naszych „reprezentantów”, którzy kolejny raz pokazują, że nie widzą nic więcej poza swoim czubkiem nosa.

Wyobrażacie sobie sytuację, w której z gry w kadrze rezygnuje „trio z Dortmundu”, tuż przed meczem eliminacji z Niemcami? Albo Bartosz Kurek odmawia występu na zbliżających się Mistrzostwach Świata? Natomiast Karol Bielecki, Sławomir Szmal, czy Krzysztof Lijewski odmawiają gry na ostatnich eliminacjach do Mistrzostwa Świata? Zaś Jerzy Janowicz dobrowolnie rezygnuje z gry w Pucharze Davisa? Ja osobiście jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Media po prostu, by ich zbeształ. Natomiast w koszykówce jest to na porządku dziennym…

Całe szczęście, że kilka lat temu – jakimś cudem – narodzili się „chłopcy Szambelana”, bo inaczej obawiałbym się nawet reprezentacji Austrii i Luksemburga.