wtorek, 6 listopada 2012

Draft NBA: Hity i kity cz.1


Teoretycznie najprostsza droga do NBA to draft. Większość europejczyków, a jeszcze większa ilość reszty świata nie ma pojęcia co to draft. W Stanach Zjednoczonych znakomicie rozwinięte jest szkolenie młodzieży. NBA, NFL, NHL nawet MLS co roku czerpią ogromne korzyści z ligi NCAA. W USA wszystkie uczelnie posiadają reprezentacje w dyscyplinach sportowych w ligach NCAA. Oczywiście poziom uczelni jest odpowiednio dobrany, dlatego istnieją odpowiednie dywizje oraz ligi NCAA odpowiednio I, II i III. W koszykówce najsilniejsze i najbardziej utytułowane uczelnie to Duke, Kansas, Kentucky , North Carolina, UCLA. Ciekawe, że uczelnia, którą chyba wszyscy znamy Harward praktycznie w ogóle się nie liczy w lidze NCAA. Zasady przystąpienia do draftu są bardzo proste. Najważniejsze z nich to: każdy zawodnik Amerykański musi mieć ukończony co najmniej jeden rok studiów. Zawodnicy z reszty świata muszą mieć ukończone 19 lat oraz by przystąpić do draftu nie muszą być absolwentami Amerykańskich uczelni. Każdego roku do draftu przystępuje co najmniej 100 zawodników, którzy są doszczętnie prześwietlani pod każdym względem. Badana jest ich motoryka, wytrzymałość, wyskok, rzut itp. Każdemu klubowi NBA przysługują dwa wybory. Wybiera się 60 graczy 30 w I rundzie i 30 w II rudzie. 14 zespołów z najsłabszymi bilansami (zwycięstwa-porażki) przystępuje do loterii draftowej. Największe szanse na wylosowanie pierwszego numeru ma oczywiście najsłabszy zespół, jednak mimo wszystko rzadko się to zdarza. Pozostałe drużyny ustawione są w kolejności od najgorszego do najlepszego bilansu z poprzedniego sezonu.
Greg Oden
Każdego roku do draftu przystępuje mnóstwo niezwykle utalentowanych młodych zawodników, jednak wybranie w drafcie NBA nie gwarantuje zagrania w tej lidze. W szczególności jeśli zostaniesz wybrany w II rundzie. Największe szanse ma pierwsza 30, ale jak pokazuje historia kluby Najlepszej Ligi Świata nie zawsze wybierają dobrze. Kwame Brawn, Kenyon Martin, a ostatnio Greg Oden oni zostali wybrani z numerem pierwszym i nigdy nie stali się gwiazdami NBA. Natomiast gwiazdy takie jak np. Manu Ginobili (57 nr), Tony Parker (28 nr), Gilbert Arenas (32 nr), Luis Scola (56 nr), Michael Redd (43 nr) czy chociażby Carlos Boozer (35 nr) zostali pominięci przez większość klubów w drafcie, a zrobili kolosalne kariery.
Z biegiem lat chciałbym przeanalizować kolejne drafty udowodniając kto zrobił dobrze trafił w przysłowiową „dziesiątkę”, a kto kompletnie się zbłaźnił. Zacznę swoją analizę od draftu z 2003 r., który przez większość ekspertów uznawany jest za jeden z najlepszych w historii NBA. Skończę moja analizę na roku 2007 r., ponieważ młodsze wybory w draftach ,a raczej zawodnicy wybrani w ostatnich latach są nadal jeszcze bardzo młodzi i niektórzy nie pokazali jeszcze 100% swojego potencjału.
Każdy draft będę zaczynał od zwycięzców pod uwagę będę brał głównie II rundy draftów, natomiast przegrani to głównie nie trafione wybory w I rundzie. W 2003 roku z 47 numerem Utah Jazz wybrali rozgrywającego Mo Williamsa. Z biegiem lat można śmiało stwierdzić, że jest on jednym z lepszych rozgrywających w lidze. Występował w finałach NBA w barwach Cleveland, a teraz jest pierwszym rozgrywającym w Utah Jazz. Matt Bonner (45 nr Chicago) mistrz NBA z San Antonio Spurs i przez wiele lat bardzo ważny rezerwowy tej ekipy. Zaza Pachulia (42 nr Orlando) przez wiele lat pierwszy center Atlanty Hawks od paru sezonów Gruzin jest zmiennikiem Ala Hoforda. Kyle Korver (51 nr New Jersey)  od wielu lat szukający swojego miejsca w NBA. Znakomity strzelec za 3 punkty, który miał bardzo dobry poprzedni sezon w Chicago Bulls. W tym sezonie zarobi 5 mln dolarów w barwach Atlanty Hawks. Wielkimi przegranymi tego silnego draftu zdecydowani są Detroit Pistons, którzy z numerem 2 wybrali Darko Milicica, a do wyboru mieli takich graczy jak Wade, Bosh, Anthony. Milicic okazał się kompletną klapą, aktualnie daleki rezerwowy w Boston Celtics. Kolejne dwa wybory to Mike Sweetney (9 nr New York) oraz Jarvis Hayes (10 nr Washington) całkowicie postaci anonimowe w całym NBA. 

Draft NBA 2003r

W 2004 roku New York Knicks z 44 nr wybrali Trevora Arize w kolejnych latach pokazał, że jest naprawdę dobrym graczem. Zdobył mistrzostwo NBA w barwach Lakers, aktualnie jest ważnym zawodnikiem w Washingtonie. Rozczarowaniami tego draftu, są głównie wysocy Rafael Araujo (8 nr Toronto), Robert Swift (12 Seattle) dla, których od dawna nie ma miejsca w NBA, podobnie jak Luke Jackson (10 Cleveland), którego odrobinę zniszczył młody Lebron James.
Draft w 2005 roku jest poniekąd Polskim, ponieważ z 57 nr Phoenix wybrali naszego jedynaka w NBA Marcina Gortata, którego oddali do Orlando. Z biegiem kolejnych sezonów oraz tego co dzięki ciężkiej pracy Marcin osiągnął można uznać ten wybór z zwycięski. W tym samym drafcie długo musieli czekać znakomici strzelcy Monta Ellis (40 nr Golden State) oraz Luis Williams (45 nr Philly). Ersan Ilyasova startował jako młody anonimowy Europejczyk, ale okazał się znakomitym graczem wybrany dopiero z 36 nr przez Milwaukee. Kolejny zawodnik nie jest lubiany w NBA, ale mimo wszystko postanowiłem o nim wspomnieć, ponieważ uważam że osiągną niezwykle dużo, jest nim Andray Blatche (49 nr Washington). Aktualnie dostaje kolejną szansę w nowym produkcie NBA jakim jest Brooklyn Nets. Ike Diogu (9 Golden State) oraz Sean May (13 Charlotte) mieli zostać przyszłością podkoszową na lata swoich drużyn, jednak chyba zabrakło im warunków fizycznych, a dokładnie centymetrów jak na warunki NBA. Ciekawym, a zarazem żenującym wyborem był decyzja Los Angeles Clippers, którzy w tym drafcie postawili na całkowicie anonimowego i to nie tylko w NBA Rosjanina Yaroslava Koroleva  (12 nr).        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz