Przez większość ostatniego tygodnia miałem przyjemność oglądać finały mistrzostw Polski w kategorii junior starszy, które odbywały się na hali 100-lecia w Sopocie. Z racji tego postanowiłem napisać mniejsza lub większą analizę pierwszych pięciu najlepszych drużyn turnieju.
WKK Wrocław
Drużyna z Dolnego Śląska to zdecydowanie najlepszy zespół w
roczniku junior straszy w naszym kraju i w pełni zasłużył na tytuł. Przez
większość turnieju prezentował najwyższa formę i w drodze po złoty krążek
musiał uporać się z najsilniejszymi drużynami. Trener Tomasz Niedbalski skompletował bardzo dobry zespół, którego
największym atutem nie był atak, a obrona. Bardzo dobra defensywa w porównaniu
z wyrównanym składem spowodowała, że praktycznie bez większych problemów
sięgnęli po mistrzostwo Polski. Pod drodze eliminując takie zespoły jak GTK
Gdynia, Trefl Sopot czy MKS Dąbrowa Górnicza. Ekipa WKK jest pozbawiona
zdecydowanych gwiazd, co jest ich największą siłą. Większość zawodników zna
swoją rolę w zespole i znakomicie się z niej wywiązuje. Jednym z liderów jest
MVP turnieju filigranowy rozgrywający Jan
Grzeliński. Mimo, że żaden z jego występów nie był fenomenalny, jednak
prezentował bardzo stabilną formę. Praktycznie w każdym meczu notował statystyki
powyżej 10 punktów i 5 asyst. Grzeliński znakomicie potrafi wykorzystać swoje
warunki fizycznie, które o dziwo stały się jego atutem. Jest niezwykle szybki,
szczególnie w grze z piłką. Do tego ma bardzo dobry przegląd pola, co sprawia,
że jest praktycznie gotowy na grę na najwyższym poziomie. Jeśli wzmocni się
fizycznie oraz popracuje nad rzutem, który i tak już jest niezły, może zostać
jednym z kluczowych rozgrywających TBL. Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie
skrzydłowy Norman Zuber, który
zrobił ogromny postęp. Jeszcze kilka lat temu miałem okazje przeciwko niemu
grać. Uważany był za zawodnika z ogromnym potencjałem, którego nie potrafił
wykorzystać. I można powiedzieć, ze w końcu gra na miarę swojego potencjału. Z
całej drużyny WKK to właśnie jemu wróże największą karierę, ponieważ
praktycznie już jest gotowy na grę na najwyższym poziomie. Jak na młodego
gracza ma całkiem przyzwoity rzut, ale najważniejszym jego atutem jest jego
wszechstronność. Z powodzeniem może grać zarówno pod koszem jak i na obwodzie, co
go czyni zawodnikiem jakiego chciałby mieć każdy trener. Wybrany do pierwszej
piątki turnieju center Jarosław Trojan
to zawodnik, który najwięcej zawdzięcza swoim partnerom z drużyny. Gdyby nie
jego koledzy, którzy bardzo dobrze go kreowali został by kolejnym wysokim
zawodnikiem tylko i wyłącznie do zbierania piłek w obronie, jakich było wielu
na tym turnieju. Jeśli Trojan marzy o poważnej zawodowej karierze, to już
powinien zacząć ciężko pracować, ponieważ ma ogromnie brak, w szczególności w
ataku. Największym rozczarowaniem w ekipie WKK była dla mnie postać rzucającego
obrońcy Jakuba Koelnera, który był
uważany za jednego z lepszych strzelców w swoim roczniku. Młodzieżowy
reprezentant Polski przeplatał mecze słabe z tymi średnimi i tak naprawdę w
żadnym meczu mnie nie zadziwił.
MKS Dąbrowa Górnicza
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że ekipa z
województwa śląskiego dojedzie aż do finału. Drużyna z Dąbrowy Górniczej to
zespół, w której praktycznie grało trzech zawodników Grzegorz Grochowski, Jakub Karolak oraz Marcin Piechowicz. Jednak jak się później okazało „wielkiej trójce”
wystarczyło sił do półfinału. Ich pojedynek w półfinale z Treflem Sopot był
ozdobą całego turnieju i zdecydowanie najlepszym spotkaniem całych mistrzostw.
Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Jakub
Karolak, który mam mentalność prawdziwego strzelca i lidera. Nie było meczu
w turnieju, w którym choć na chwilę się zawahał. Jeśli wzmocni się fizycznie to
może naprawdę dużo osiągnąć. Natomiast rozgrywający Grzegorz Grochowski przekonał mnie do siebie dopiero w drugiej
połowie pojedynku z Treflem Sopot. Możliwe, że wracający po kontuzji Grochowski
przez większość turnieju po prostu się oszczędzał. W końcówce meczu
półfinałowego oraz w czwartej kwarcie finału udowadniał, że ma mentalność
prawdziwego lidera, który jest już gotowy na grę na najwyższym poziomie.
Niestety dużej kariery nie wróże ostatniemu z „wielkiej trójki” Marcinowi Piechowiczowi, który w
najważniejszym momentach dla swojej drużyny zajmował się dyskusjami z sędziami
i trenerem.
Trefl Sopot
Oglądając finałowy pojedynek, przez większość czasu
żałowałem, że nie wystąpiła w nim ekipa gospodarzy, która dość pechowo
przegrała po dogrywce z MKS Dąbrową Górnicza. Jednak drużyna Trefla się nie
poddał i przypieczętował turniej brązowym medalem. Zdecydowanym liderem Trefla
był David Brembly, który już w
przyszłym sezonie powinien być jednym z ważniejszych ogniw pierwszej drużyny,
ponieważ dysponuje niesamowitym talentem. Kolejnym zawodnikiem, który zasłużył
na wyróżnienie jest rozgrywający Paweł
Dzierżak. Mimo dość skromnych statystyk Paweł był jednym z kluczowych
postaci swojego zespoły i znacznie przyczynił się do zdobycia medalu. Jego
największym atutem jest to, że jest klasycznym rozgrywającym jakich bardzo mało
w dzisiejszych czasach. W pierwszym meczu turnieju przeciwko GTK Gdynia ogromne
wrażenie zrobił na mnie Mikołaj
Witliński oraz Cyprian Zięba.
Witliński jest uważny za jeden z największych talentów w swoim roczniki w
Europie. Miałem okazje kilka razy go obserwować, a nawet dwukrotnie przeciwko
niemu grać i śmiało mogę stwierdzić, że największą jego wadą jest stabilizacja
formy. Przeplata rewelacyjne mecze z tymi przeciętnym. Jednak nie zapomnijmy,
że ten center ma niespełna 18 lat i tkwi w nim ogromny potencjał. Jeśli trenerzy
w SMS’ie Władysławowo odpowiednio będą z nim pracować może wyrosnąć na
etatowego reprezentanta naszego kraju. Drugi Cyprian Zięba to do meczu z GTK
całkowicie anonimowa postać dla mnie. Osobiście uważam, że był cichym bohaterem
tak cennego zwycięstwa nad GTK. Jednak kolejne mecze miał dużo grosze, a
powracający po kontuzji Aleksander
Lebiedziński mu w tym nie pomagał, ponieważ odbierał mu tak cenne minuty.
Spory potencjał drzemie również w jednym z najmłodszych (rocznik 96) uczestniku
mistrzostw silnym skrzydłowym Grzegorzu
Kulka, który swoimi występami pokazywał, że Trefl Sopot może mieć sporo
pożytku z niego w przyszłości.
KS Rosa Radom
Drużyna Rosy to dość solidny zespół z dwoma liderami, którzy
mieli ich poprowadzić do medalu. Jednak jeden z nich zdecydowanie zawiódł, a
był nim rozgrywający Jakub Schenk. Tak
naprawdę Schenk zrobił na mnie wrażenie przez jakieś 5 minut pierwszego
pojedynku z MKS Polonia Warszawa, kiedy grał po prostu rewelacyjnie. Zdobywał
punkty, asystował, przechwytywał i zbierał, później jak bym oglądał całkiem
innego zawodnika. Bardzo często na parkiecie zajmował się wszystkim tylko nie
graniem. Dyskutował z sędziami, kłócił się z trenerem, a w najważniejszych
momentach łapał bardzo głupie faule i osłabiał swój zespół. Gdybym wcześniej
nie wiedział kim jest, to w ogóle bym na niego nie zwróciła uwagi. Całkiem
inaczej prezentował się obwodowy Jakub
Garbacz, który często w pojedynkę walczył z rywalem. Zawodnik występujący
na co dzień w brawach SMS’u Władysławowo dysponuje bardzo dobrymi warunkami
fizycznymi i przy tym całkiem przyzwoitym rzutem. Myślę, że większość klubów
TBL już teraz chciała by mieć Garbacza w swoim składzie.
GTK Gdynia
Drużyna z Gdyni to zdecydowanie największe rozczarowanie
całego turnieju. Całkiem możliwe, że wpływ na to miała zmiana trenera
praktycznie przed samymi mistrzostwami. Osobiście nie mam pojęcia dlaczego
zrezygnowano z Rafała Knapa, który święcił największe sukcesy z tymi
chłopakami, ale ta decyzja ze strony działaczy była dość ryzykowana. I jak sam
turniej pokazał zbyt pochopna. Drużyna GTK z takim zestawieniem kadrowym mogła
spokojnie myśleć o medalu, a nawet finale. Ekipę z Gdyni wzmocnili młodzieżowi reprezentanci
Polski i zawodnicy występujący na co dzień w barwach SMS’u Władysławowo. W
barwach GTK mogliśmy zobaczyć m.in. Kacpra
Borowskiego, Damiana Jeszke, Kamila Zywerta i Filipa Struskiego. Nie zapomnijmy również o takich zawodnikach jak
Bartosz Wróbel, Robert Kolka, Przemysław
Żołnierewicz czy Jakub Derkowski.
Już pierwszy wysoko przegrany mecz 83:59 z Treflem Sopot obnażył wszystkie
słabości drużyny. Przede wszystkim defensywa, która delikatnie mówiąc nie była
na najwyższym poziomie. Jednak moim zdaniem największym błędem był pominięcie w
składzie Jakuba Derkowskiego. Gra z
jednym rozgrywającym w postaci Kamila
Zywerta była dość ryzykowna. Kamil jest bardzo utalentowanym zawodnikiem,
ale nie zapomnijmy, że ma dopiero 17 lat i w turnieju musiał rywalizować z dużo
bardziej doświadczonymi rywalami. W pierwszym meczu momentami prowadził grę Robert Kolka, jednak on jest typem
strzelca, a nie kreatora gry. Dużym błędem było prowadzenie taktyki opartej
tylko i wyłącznie na wysokich graczach. Na takim poziomie rozgrywek musi być
bilans zdobywanych punktów przez wysokich jak i niskich zawodników nie zależnie
jaką ma się przewagę pod koszem. Męczarnie w kolejnym meczu z ekipą Basket
Junior Poznań, która jak się później okazało uplasowała się na ostatnim miejscu,
tylko i wyłącznie utwierdziła mnie w tym, że drużyna GTK była bardzo słabo
przygotowana do mistrzostw. W drugim meczu zagrał Jakub Derkowski, który zastąpił kontuzjowanego Filipa Puta. Gra wychowanka GTK, który był by w stanie oddać za
klub życie utwierdziła mnie w tym, że w pojedynku z Treflem był brakującym ogniwem.
Wchodzący z ławki rozgrywający znacznie przyśpieszył ofensywę swojej drużyny i
przy tym bardzo dobrze kreował swoich partnerów. Znacznie zyskał na tym Kacper Borowski, który zdobył w tym
meczu 19 punktów. Jednak błędy popełnione w meczu z Treflem okazały się
decydujące i GTK została tylko walka o piąte miejsce. Męczarnie z przeciętnym
zespołem Wilków Morskich Szczecin tylko udowodniły, że ekipa z Gdyni do
turnieju przystąpiła całkowicie nie przygotowana pod każdym względem. Osobiście
bardzo jestem rozczarowany grą Filipa
Struskiego i Damiana Jeszke,
którzy swoją postawą nie zasługują na miano reprezentantów kraju. Cały turniej
przerósł najmłodszych zawodników: Kamila
Zywerta, Bartosza Wróbla i Przemysława
Żołnierewicza. Na wyróżnienie zasługują tylko i wyłącznie Kacper Borowski oraz Jakub Derkowski. Obaj zawodnicy mimo
średniego przygotowania do mistrzostw pokazali ogromny charakter i w żadnym
spotkaniu się nie pogodzili z przegraną. Momentami całkiem przyzwoicie
wyglądała gra Roberta Kolki, jednak
często nie walczył z rywalami, a ze swoimi skromnymi warunkami fizycznymi,
które nie pozwalały mu osiągnąć tego co by chciał.
Zawodnicy w pozostałych drużynach, którzy zasłużyli na
wyróżnienie:
Mikołaj
Stopierzyński, Szymon Milczyński (Wilki Morskie Szczecin)
Igor Jagiełło, Jakub
Pawlak (MKS Polonia Warszawa)
Jakub Fiszer
(Basket Junior Poznań)
Pierwsza piątka MP: David Brembly (Trefl Sopot), Jakub Karolak, Grzegorz Grochowski (obaj MKS Dąbrowa Górnicza), Jarosław Trojan (WKK Wrocław), Jakub Garbacz (Rosa Radom). |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz