Do lektury książki Dennisa
Rodmana oraz Jacka Isenhoura – „Powinienem być już martwy” przystępowałem z
ogromnymi nadziejami, ponieważ świeżo po bardzo dobrej biografii – „Shaq bez
cenzury”. Niestety obie książki są zupełnie inne, czego jednak mogłem się
spodziewać. Mimo iż zarówno Dennis Rodman jak i Shaquille O’Neal to niezwykle
kolorowe postaci koszykówki to ich podejście do życia jest zupełnie odmienne.
Szczerze powiedziawszy to znacznie bliżej mi do filozofii życiowej Shaqa i to z
jego książką dużo bardziej się utożsamiam. Jednakże pomimo to dzieło Robak to
nadal całkiem przyzwoita pozycja dla ludzi, którzy uwielbiają obserwować życie celebrytów
– bo tym właśnie jest aktualnie Dennis Rodman.
Dla fana koszykówki pozycja ta będzie
sporym rozczarowaniem, ponieważ tak naprawdę niewiele jest w niej wątków związanych
basketem. Rodman niewątpliwie był wielkim zawodnikiem, który potrafił dominować
nad dużo bardziej rosłymi przeciwnikami. Jednak tą książką pokazuje, że
koszykówka w pewnym sensie był tylko pracą, która pozwalał mu na życie na
odpowiednim dla niego poziomie. Szczerze powiedziawszy to lektura ta zdecydowanie
nie nadaje dla młodych adeptów koszykówki, ponieważ wiele w niej opisów, które
powinny być przeznaczone tylko i wyłącznie dla ludzi pełnoletnich. Czytając ją,
odniosłem wrażenie, że pisana była tylko i wyłącznie w celu komercyjny, a nie w
celu pokazania prawdziwej legendy koszykówki. Oczywiście można znaleźć w niej
wątki oraz ciekawostki związane z basketem, ale dla każdego fana tej dyscypliny
jest tego zwyczajnie za mało, co sprawia, że książka staje się monotonna i
zwyczajnie nudna.
Publikacja – „Powinienem być już martwy”
skupia się szczególnie na problemach współautora z alkoholem i kobietami.
Rodman opisuje w niej ostatnie lata swojej kariery zawodowej, w których
zajmował się głównie imprezami oraz odwiedzaniem kolejnych klubów ze striptizem.
Robak skupia się również na problemach z kobietami m.in. z Madonną, byłą żoną Carmen Electrą oraz z aktualną żoną
Michelle. Mimo iż książka nie przypadła mi do gustu i raczej nie polecił bym
jej nikomu, to czytając ją odniosłem wrażenie, że Dennis Rodman jest niezwykłym
człowiekiem i to nie dlatego, że jest tak barwną postacią, a przede wszystkim dlatego,
że nigdy się nie poddaje. Począwszy od narodzin nowego Rodmana na parkingu przed
halą Detroit Pistons w 1993 roku kiedy przyłapano go na próbie samobójczej, do
całkiem niedawnych problemów z alkoholem, które również przezwyciężył. Mimo
wszystko w pewnym sensie były zawodnik Chicago Bulls jest bardzo dobrym
przykładem do naśladowania na parkiecie i całkiem przyzwoitym do naśladowania w
życiu osobistym. Dennis Rodman udowodnił mi i pewnie nie tylko mi, że nie ma
problemu nie do rozwiązania i mimo wszystko ciesz się każdym dniem, bo może być
twoim ostatnim.
Po wielu nie udanych próbach powrotu
do NBA Rodman skupia się na tym w czym jest równie dobry, czyli byciu celebrytą.
„Zaczynałem jako wolny człowiek,
grając bez opamiętania w koszykówce, farbując włosy, randkując z Madonną, po
prostu będąc Dennisem. Okazało się, że gazety chcą o tym pisać. Odpowiedziałem
więc na zapotrzebowanie – przebierając się w kobiece ciuchy, walczyłem na
parkiecie, zdobywałem tytuły mistrza NBA, imprezowałem, grałem w kasynie –
byłem wolny jak ptak. To wszystko przynosiło jeszcze większą popularność,
pojawiały się też procesy sądowe, wreszcie – częścią mojego życia stały się
zasady, o których mówiłem wcześniej. Dziś księga „Zasada Rodman” jest tak
rozbudowana, że w porównaniu z nią księga zasada NCAA to marny świstek. Dni
mojej wolności dobiegły końca. Mechanizm był prosty: totalna wolność dała
początek doniesieniom w mediom, one dały początek słowie, a ta – początek liście
ograniczających wolność reguł. Jestem uwięziony w klatce swoich własnych zasad –
zasad sławy. Co mam z tym zrobić? Mógłbym oczywiście zniknąć z pola widzenia,
zrezygnować ze sławy, ale jak bym wtedy zarabiał na życie? Jednocześnie nie
zamierzam przestać być symbolem wolności. […] Dzięki sławie zarabiam kupę kasy,
ale udowadniam sobie, że wciąż jestem dla ludzi ważny, karmię swoje ego i
czasem mam z tego mnóstwo radochy. Zajebiście dużo radochy. Ze sławą jest tak
jak ze wszystkim w życiu – są z nią związane wzloty i upadki.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz