poniedziałek, 17 czerwca 2013

Książka: Powinienem być już martwy




Do lektury książki Dennisa Rodmana oraz Jacka Isenhoura – „Powinienem być już martwy” przystępowałem z ogromnymi nadziejami, ponieważ świeżo po bardzo dobrej biografii – „Shaq bez cenzury”. Niestety obie książki są zupełnie inne, czego jednak mogłem się spodziewać. Mimo iż zarówno Dennis Rodman jak i Shaquille O’Neal to niezwykle kolorowe postaci koszykówki to ich podejście do życia jest zupełnie odmienne. Szczerze powiedziawszy to znacznie bliżej mi do filozofii życiowej Shaqa i to z jego książką dużo bardziej się utożsamiam. Jednakże pomimo to dzieło Robak to nadal całkiem przyzwoita pozycja dla ludzi, którzy uwielbiają obserwować życie celebrytów – bo tym właśnie jest aktualnie Dennis Rodman.

Dla fana koszykówki pozycja ta będzie sporym rozczarowaniem, ponieważ tak naprawdę niewiele jest w niej wątków związanych basketem. Rodman niewątpliwie był wielkim zawodnikiem, który potrafił dominować nad dużo bardziej rosłymi przeciwnikami. Jednak tą książką pokazuje, że koszykówka w pewnym sensie był tylko pracą, która pozwalał mu na życie na odpowiednim dla niego poziomie. Szczerze powiedziawszy to lektura ta zdecydowanie nie nadaje dla młodych adeptów koszykówki, ponieważ wiele w niej opisów, które powinny być przeznaczone tylko i wyłącznie dla ludzi pełnoletnich. Czytając ją, odniosłem wrażenie, że pisana była tylko i wyłącznie w celu komercyjny, a nie w celu pokazania prawdziwej legendy koszykówki. Oczywiście można znaleźć w niej wątki oraz ciekawostki związane z basketem, ale dla każdego fana tej dyscypliny jest tego zwyczajnie za mało, co sprawia, że książka staje się monotonna i zwyczajnie nudna.

Publikacja – „Powinienem być już martwy” skupia się szczególnie na problemach współautora z alkoholem i kobietami. Rodman opisuje w niej ostatnie lata swojej kariery zawodowej, w których zajmował się głównie imprezami oraz odwiedzaniem kolejnych klubów ze striptizem. Robak skupia się również na problemach z kobietami m.in. z Madonną,  byłą żoną Carmen Electrą oraz z aktualną żoną Michelle. Mimo iż książka nie przypadła mi do gustu i raczej nie polecił bym jej nikomu, to czytając ją odniosłem wrażenie, że Dennis Rodman jest niezwykłym człowiekiem i to nie dlatego, że jest tak barwną postacią, a przede wszystkim dlatego, że nigdy się nie poddaje. Począwszy od narodzin nowego Rodmana na parkingu przed halą Detroit Pistons w 1993 roku kiedy przyłapano go na próbie samobójczej, do całkiem niedawnych problemów z alkoholem, które również przezwyciężył. Mimo wszystko w pewnym sensie były zawodnik Chicago Bulls jest bardzo dobrym przykładem do naśladowania na parkiecie i całkiem przyzwoitym do naśladowania w życiu osobistym. Dennis Rodman udowodnił mi i pewnie nie tylko mi, że nie ma problemu nie do rozwiązania i mimo wszystko ciesz się każdym dniem, bo może być twoim ostatnim.

Po wielu nie udanych próbach powrotu do NBA Rodman skupia się na tym w czym jest równie dobry, czyli byciu celebrytą.

„Zaczynałem jako wolny człowiek, grając bez opamiętania w koszykówce, farbując włosy, randkując z Madonną, po prostu będąc Dennisem. Okazało się, że gazety chcą o tym pisać. Odpowiedziałem więc na zapotrzebowanie – przebierając się w kobiece ciuchy, walczyłem na parkiecie, zdobywałem tytuły mistrza NBA, imprezowałem, grałem w kasynie – byłem wolny jak ptak. To wszystko przynosiło jeszcze większą popularność, pojawiały się też procesy sądowe, wreszcie – częścią mojego życia stały się zasady, o których mówiłem wcześniej. Dziś księga „Zasada Rodman” jest tak rozbudowana, że w porównaniu z nią księga zasada NCAA to marny świstek. Dni mojej wolności dobiegły końca. Mechanizm był prosty: totalna wolność dała początek doniesieniom w mediom, one dały początek słowie, a ta – początek liście ograniczających wolność reguł. Jestem uwięziony w klatce swoich własnych zasad – zasad sławy. Co mam z tym zrobić? Mógłbym oczywiście zniknąć z pola widzenia, zrezygnować ze sławy, ale jak bym wtedy zarabiał na życie? Jednocześnie nie zamierzam przestać być symbolem wolności. […] Dzięki sławie zarabiam kupę kasy, ale udowadniam sobie, że wciąż jestem dla ludzi ważny, karmię swoje ego i czasem mam z tego mnóstwo radochy. Zajebiście dużo radochy. Ze sławą jest tak jak ze wszystkim w życiu – są z nią związane wzloty i upadki.”
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz