Na dokładkę, jak by komuś było mało mecz numer sześć i siedem ostatnich finałów.
poniedziałek, 30 września 2013
Miami Heat 2013 Championship
Sezon NBA (na szczęście) zbliża się wielkimi krokami, a do jego rozpoczęcia pozostał niecały miesiąc, co niezwykle mnie cieszy. Jakiś czas temu natrafiłem na film, który doskonale odzwierciedla drogę mistrzów NBA do upragnionego pierścienia. Więc jako fan najlepszej ligi na świecie oraz kibic Heat poczułem się w obowiązku i postanowiłem go opublikować. Miłego oglądania!
Na dokładkę, jak by komuś było mało mecz numer sześć i siedem ostatnich finałów.
Na dokładkę, jak by komuś było mało mecz numer sześć i siedem ostatnich finałów.
czwartek, 26 września 2013
Mały człowiek w świecie Wielkich ludzi: Allen Iverson
Kilkanaście dni temu Allen Iverson po różnych przykrych perturbacjach postanowił w wieku 38-lat zakończyć sportowa karierę. Niezwykle przykro było mi obserwować, w jaki sposób jego kariera się kończy. Ponieważ był dla mnie nie tylko fenomenalnym zawodnikiem, ale i idolem z dzieciństwa. Dzięki, któremu pokochałem ten piękny sport. Bez wątpienia na zawsze pozostanie w moim sercu.
Talent czystej krwi
Talent czystej krwi
Od najmłodszych lat wyróżniał się
ogromnym zamiłowaniem i talentem do sportu. Bezsprzecznie najważniejszą osobą w
jego życiu była Mama, która z trudnościami wiązała koniec z końcem. Jednak przy
tym bardzo mocno go kochała i starała się jak najlepiej dbać o Allena. Na
poziomie liceum był gwiazdą reprezentacji szkoły zarówno w futbolu amerykańskim
jak i w koszykówce. W tamtym okresie Iverson wszedł w dość poważny konflikt z
prawem. Wylądował nawet na cztery miesiące w areszcie. Pomimo problemów, nadal
się nie poddawał. Wyciągną wnioski ze swoich błędów oraz stał się lepszym
człowiekiem, a co najważniejsze jeszcze lepszym sportowcem. Początkowo wróżono
mu większą karierę w futbolu amerykańskim. Jednakże jak to Iverson po raz
kolejny zrobił po swojemu i postawił na koszykówkę. Niestety sytuacja
finansowa, w pewnym stopniu zmusiła go do przejścia na zawodowstwo. I tak po
dwóch latach niezwykle owocnej nauki na uczelni Georgetown, postanowił zgłosić
się do draftu NBA. Natomiast władze Philadelphia 76ers długo się nie zastanawiały
i wybrały Allena Iversona z pierwszym numerem w roku 1996.
Mentor
Pomimo, że został wybrany z
pierwszym numerem, wielu ekspertów wątpiło w to, czy poradzi sobie w tak
fizycznej lidze. Praktycznie od pierwszego meczu udowadniał niedowiarkom jak
wielkim zawodnikiem jest i będzie. Przebojem wszedł do ligi zdobywając nagrodę
Rooke of the Year, podbijając tym samym miliony serc sympatyków koszykówki na
całym świecie. Jednak mimo to zawsze czegoś w jego grze brakowało. Potrzebował
mentora, który pokaże mu drogę, którą powinien iść. Tym człowiekiem okazał się
trener – Larry Brown. Z początku ich współpraca układała się wręcz fatalnie i
nic nie wskazywało na ocieplenie się ich stosunków. Tymczasem z biegiem
kolejnych miesięcy Brown zyskiwał niezbędne zaufanie Iversona. Larry był
jedynym trenerem, który tak dobrze potrafił się z nim komunikować. Mieli
wspólny cel, który niesamowicie ich zjednoczył. Wcześniejsze spory musiały
występować, ponieważ spotykały się dwie wielkie indywidualności. Pomimo to
potrafili znaleźć wspólny język w drodze do jednego celu. Larry Brown w pewnym
etapie kariery bohatera tego tekstu stał się nie tylko mentorem, ale osobą,
która jest dla niego niczym ojciec. W wielu przemówieniach Allen podkreślał jak
ważną osobą jest dla niego jego trener.
Sezon marzeń
Przełomowym sezonem dla bohatera
tego postu okazały się rozgrywki 2000/01, kiedy doprowadził 76ers do samego
finału. Allen Iverson został nawet uhonorowany tytułem MVP sezonu zasadniczego
oraz meczu gwiazd. Jednak prawdziwym sprawdzianem była dla niego faza play-off.
Drużyna z Philadelphi przystępowała do niej z najlepszym bilansem (56-26) w
konferencji wschodniej, co stawiało ich w uprzywilejowanej pozycji. W pierwszej
rundzie musieli zmierzyć się z Indianą Pacers. Natomiast Iverson napotkał na
pierwszego wymagającego przeciwnika w drodze do finał, a był nim Reggie Miller.
Nie bez problemów, ale Sixers awansowali dalej, eliminując ostatecznie swoich przeciwników
w stosunku 3-1. Kolejnym niezwykle groźnym rywalem był zespół Toronto
Raptors, których prowadził będący w życiowej formie – Vince Carter. Ekipa z
Kanady wcześniej wyeliminował wyżej rozstawionych New York Knicks. Rywalizacja
była niezwykle zacięta, a do jej rozstrzygnięcia potrzeba było, aż siedmiu
meczów. The Answer w ostatnim spotkaniu poprowadził swój zespół do kolejnego
zwycięstwa 88:87. W finale konferencji na 76ers czekała drużyna Milwaukee
Bucks, których prowadził znakomity strzelec – Ray Allen. Podobnie jak w
poprzedniej serii, tak w tej musiał
rozstrzygnąć mecz siódmy. I tym razem Allen nie zawiódł fanów i swoich kolegów
z zespołu, prowadząc ich do finału. W wielkim finale czekali już na nich Los
Angeles Lakers, którzy łatwo w czterech meczach uporali się z San Antonio
Spurs. Wypoczęci i mający przewagę parkietu Jeziorowcy byli zdecydowanymi
faworytami. Jednakże pierwszy mecz tej rywalizacji przejdzie do historii
NBA. Fenomenalny Allen Iverson zdobył w tym mecz 48 punktów i pewnie
poprowadził do zwycięstwa 107:101 swój zespół. Mimo, iż po drugiej stronie
szalał potężny Shaquille O’Neal (44 punkty, 20 zbiórek), Iverson udowodnił tym
meczem, że w koszykówce najważniejsza jest miłość do tego sportu, a nie
rewelacyjne warunki fizyczne. Niestety Sixers w kolejnych spotkaniach musieli
uznać wyższość silniejszego rywala. Natomiast Iverson swoimi kolejnymi
występami (23 pkt, 35 pkt, 35 pkt i 12 zb oraz 37 pkt) pokazał całemu światu,
że jest wielkim zawodnikiem w ciele małego człowieka.
W kolejnych sezonach Allen
Iverson nadal zaskakiwał oraz cieszył oczy wszystkich sympatyków koszykówki na
całym świecie. Jednak już nigdy rozegrał tak wybitnego sezonu oraz nigdy nie
był tak blisko mistrzowskiego pierścienia. Późniejsze przygody z Denver Nuggets, Detroit Pistons oraz Memphis Grizzlies nie spowodowały, że mniej go kochano w Filadelfii. Jego
powrót w sezonie 2009/10 był czymś niesamowity. Allen nie był już tym samym graczem
i każdy o tym wiedział. Pomimo to kibice przywitali go gorącą i wzruszającą owacją na stojącą, która wywołała w nim łzy.
Iverson wielokrotnie podkreślał jak kocha klub i to miasto, któremu zawdzięcza
tak wspaniałą karierę. Mimo, iż The Answer nigdy nie zdobył dla Sixers tytułu,
to na zawsze pozostanie ikoną klubu jak i całego regionu. I tak jak Michael
Jordan ma swój pomnik przed United Center w Chicago, tak któregoś dnia przed
halą Wells Fargo Center stanie podobizna Allena Iversona!
Osiągnięcia i rekordy:
· Najwięcej punktów w meczu: 62
·
Najwięcej punktów w meczu w play-offs: 57
·
Najwięcej asyst w meczu: 16 (2
razy)
·
Najwięcej asyst w meczu w
play-offs: 16
·
Najwięcej zbiórek w meczu: 11
·
Najwięcej przechwytów w meczu: 9
(2 razy)
·
Najwięcej minut w meczu: 57
·
Rekord NBA w ilości przechwytów w
1 meczu play-offs: 10
·
Rekord reprezentacji USA w
punktach w 1 meczu eliminacyjnym: 28
·
Rekord reprezentacji USA w
trafionych rzutach za 3 w 1 kwarcie i w całym meczu: 7/8
·
Jeden z 2 zawodników, którzy w 1
serii play-offs rzucili 2 razy ponad 50 punktów
·
Najniższy w historii numer 1
draftu, Król Strzelców, MVP i MVP ASG
·
Pierwszy gracz w historii będący
w jednym sezonie w piątce strzelców, asystentów i przechwytujących NBA
·
Pierwszy gracz w historii, który
11 sezonów z rzędu jest w pierwszej dziesiątce punktujących, asystujących i
przechwytujących
·
Od początku kariery średnio na
mecz przebywa na parkiecie 41,4 minut
·
Posiada szóstą w historii NBA
średnią kariery w punktach : 26,7 – wyprzedzają go Michael Jordan, Wilt Chamberlain, LeBron James, Elgin Baylor, Jerry West
·
Posiada drugą w historii NBA
średnią kariery w punktach w fazie playoff : 29,7 – na pierwszym miejscu
jest M. Jordan
Najważniejsze nagrody:
·
Virginia State Player of the Year in Football 1993
·
Virginia State Player of the Year in Basketball 1993
·
Debiutant Roku 1995 Big East
·
Debiutant Roku 1995 NCAA
·
Obrońca Roku Big East (2 razy)
·
Pierwsza Piątka NCAA 1996
·
MVP Big East 1996
·
MVP NBA (2001)
·
MVP All-Star Game (2001, 2005)
·
MVP Meczu Debiutantów NBA (1996)
·
Debiutant Miesiąca NBA (2 razy)
·
Debiutant NBA Roku (1996)
·
Pierwsza Piątka Debiutantów NBA (1996)
·
Pierwsza
Piątka NBA (1999, 2001, 2005)
·
Druga Piątka NBA (2000, 2002, 2003)
·
Występ w All Star Game (9 razy)
·
Występ na Mistrzostwach Uniwersyteckich w Koszykówce (1995 – złoto)
·
Występ na Olimpiadzie w Atenach (2004 – brąz)
·
Król Strzelców NBA (1999, 2001, 2002, 2005)
·
Zawodnik Miesiąca NBA (4 razy)
·
Zawodnik Tygodnia NBA (19 razy)
Serdecznie polecam także film biograficzny "The Answer" oraz biografię - klik
środa, 25 września 2013
Odkrycia EuroBasketu 2013
Alessandro Gentile (Włoch)
Alessandro od kilku lat jest
uważany za spory talent we Włoszech. Jednak chyba nikt się nie spodziewał, że
jego geniusz eksploduje właśnie na tegorocznym EuroBaskecie. Zawodnik Emporio
Armani Mediolan strasznie przypomina mi naszego Mateusza Ponitkę. Jednakże z przykrością
muszę przyznać, że dysponuje on dużo większym repertuarem zagrań w ataku.
Gentile mimo, że wchodził z ławki, nie przeszkodziło mu to w zostaniu
najlepszym strzelcem reprezentacji Włoch. Jeśli nadal będzie się tak rozwijał
to całkiem możliwe, że dołączy do swoich kolegów z reprezentacji (Belinelli,
Datome) w NBA. Osobiście na mnie zrobił ogromne wrażenie i życzę mu jak
najlepiej!
14.2 pkt, 2.4 zb, 1.2 as
Petteri Koponen (Finlandia)
Koponen jest już uznaną marką w
Europie, ale po średnim sezonie w ekipie Chimek Moskwa udowodnił, że nadal jest
jednym z najlepszych rozgrywających w Europie. Mimo, iż był jednym z
najmłodszych zawodników reprezentacji Finlandii, to grał jak prawdziwy lider, który
prowadził swój zespół do kolejnego sensacyjnego zwycięstwa. O mały włos
23-latek nie doprowadził by swojego kraju do ćwierćfinału, co było by mega
sensacją. Petteri przez większość turnieju doskonale łączył zdobywanie punktów
z kreowaniem swoich partnerów (4.8as).
13.3 pkt, 3.4 zb, 4,8 as
Sergii Gladyr (Ukraina)
Wstyd się przyznać, ale do
turnieju w Lublinie nie wiedziałem o istnieniu Gladyra. Już w pierwszym meczu
wywarł na mnie niezwykle pozytywne wrażenie i przeczuwałem, że może zostać
jednym z odkryć EuroBasketu. Jak się okazało? Nie pomyliłem się! Sergii przez
większość turnieju grał bardzo dobrze. Wykorzystywał swoje znakomite warunki
fizyczne i całkiem niezły rzut. Nie bał się podejmować ryzykownych decyzji,
które wprowadzały w szeregi obronne rywala sporo zamętu. Kolejny sezon w ACB
może okazać się przełomowy dla jego kariery.
12.0 pkt, 5.0 zb, 1.5 as
Tomas Satoransky (Czechy)
Satoransky podobnie jak Gladyr
był dla mnie sporą zagadką. Jak się szybko okazało, nie bez powodu występuje w
lidze hiszpańskiej. Tomas to bardzo wysoki (200cm) i nowoczesny rozgrywający,
który w przyszłości może być rozchwytywany przez największe kluby na starym
kontynencie. Mecz z biało-czerwonymi znacząco udowodnił jak wielki potencjał w
nim tkwi. 22-latek wręcz zniszczył dużo bardziej doświadczonych zawodników ze
swojej pozycji.
11.2 pkt, 3.2 zb, 4.2 as
Nemanja Nedovic (Serbia)
Po kontuzji Milana Teodosica tuż
przed EuroBasketem to Nedovic miał poprowadzić swój młody zespół do jak
największego sukcesu. Udało się połowicznie, ponieważ odpadli w ćwierćfinale z
Hiszpanią, a to raczej nie były ich marzenia. Jednak mimo to, nowy zawodnik
Golden State Warriors może zaliczyć ten turniej do udanych. 22-latkowi brakuje
jeszcze „chłodnej głowy” w najważniejszych momentach, ale pokazał całej
Europie, że dysponuje sporym talentem. Dla mnie osobiście oglądanie Nemanji, w
tym turnieju było niesamowitą przyjemnością, ponieważ uwielbiam tego typu
graczy.
8.9 pkt, 2.6 zb, 2.5 as
Niels Giffey (Niemcy)
Młody niezwykle utalentowany Niemiec,
również przed EuroBasketem był postacią zupełnie anonimową. Dość niecodziennie,
ale znacznie bardziej jest znany zza oceanem, niż w Europie. Ponieważ jest on
świeżo upieczonym absolwentem uczelni Uconn Huskies, gdzie zaliczył całkiem
niezły sezon. Giffey przywiózł na Słownie również bardzo dobrą formę. W młodym
i pozbawionym gwiazd zespole, znacznie się wyróżniał. Szczególnie skutecznością
zza linii 6,75. W przyszłości reprezentacja Niemiec może mieć sporo pożytku z
niego.
9.2 pkt, 2.6 zb, 70% za trzy
Myles Hesson (Wielka Brytania)
Hessons nie miał być czołowym
zawodnikiem reprezentacji, ale okazał się przysłowiowym „strzałem w dziesiąte”.
Skrzydłowy poprzednie lata spędzał na zapleczu ligi niemieckiej. Pomimo to na
tle bardziej doświadczonych rywali prezentował się całkiem przyzwoicie, jak nie
rewelacyjnie.
11.8 pkt, 6.0 zb, 59% za dwa
MŁODE TALENTY
Vasilje Micic (Serbia) rocznik: ‘94
Rozgrywającego reprezentacji
Serbii mogliśmy oglądać na mistrzostwach młodzieżowych we Wrocławiu w 2011 roku
i z pełną świadomością mogę przyznać, że przez dwa ostatnie lata zrobił
fantastyczny postęp. Na tle naszych zawodników z rocznika ’93 prezentował się
znacznie lepiej. Micic mimo młodego wieku odgrywał w swojej drużynie dość
istotną rolę. Może jego statystyki nie są rewelacyjne, ale na parkiecie robił
znacznie więcej, niż pokazują to średnie.
4.4 pkt, 1.5 zb, 1.2 as
Dario Saric (Chorwacja) rocznik: ‘94
Większość skautów NBA przybyło na
Słowenię by oglądać właśnie młodego Chorwata. Mimo średnich osiągnięć
statystycznych większość z nich się nie zawiodła. Dario udowodnił wszystkim, że
jego wcześniejsze znakomite występy w reprezentacjach młodzieżowych to nie
przypadek. Mierzący 208 cm wzrostu skrzydłowy to bardzo nowoczesny gracz. Doskonale
radzi sobie w grze z piłką, zarówno tyłem, jak i przodem do kosza. Jest
niesamowicie mobilnym zawodnikiem, który może występować pod koszem jaki i na
obwodzie. Saric to talent czystej krwi, którego miejsce bez wątpienia jest w
NBA.
5.5 pkt, 3.2 zb, 50% za dwa
Ludvig Hakanson (Szwecja) rocznik: ‘96
Ludvig to najmłodszy uczestnik
EuroBasketu. Mimo młodego wieku nie był przysłowiową - „zapchaj dziurą”, a
nawet pierwszym rozgrywającym Szwecji. Może kraj trzech koron nie jest potęgą
koszykarską, ale 17-latek, który grał średnio po 16 minut w meczu na
mistrzostwach Europy – to musi robić wrażenie! Hakanson doskonale wkomponował się
w zespół, znakomicie wywiązując się z zadań mu przydzielonych. Bez wątpienia
przyszłość skandynawskiej koszykówki będzie należała do niego. Porównał bym go
do Koponena, jednak w tym wypadku mam nadzieję, że zobaczę go w najlepszej
lidze na Świecie. Nie bez powodu od kilku lat jest w szkółce FC Barcelony.
4.0 pkt, 0.6 zb, 1.0 as, 16.4 min
poniedziałek, 23 września 2013
EuroBasket 2013: Najlepsze wypowiedzi
EuroBasket to nie tylko emocjonujące mecze, zawodnicy z najwyższej europejskiej pułki oraz zagrania, które przyśpieszają bicie serca, ale też niezapomniane wypowiedzi, które równie dobrze oddają charakter i atmosferę każdego turnieju.
Postanowiłem więc z ogromnej ilości cytatów wybrać moim zdaniem najistotniejsze oraz najciekawsze.
„[When I made the roster], I al most started to cry. An incredible and
great feeling” – Ludvig Hakanson (Szwecja)
„When we strat to play, then we’ll be really good. Right now, I don’t
know we’re not tere yet” – Hedo Turkoglu (Turcja)
„I was born Ukrainian and I am proud of that” – Sergii Gladyr (Ukraina)
„We are Young, we are ambitions and right now we are taking some
experince from this EuroBasket” – Sergii Gladyr (Ukraina)
„Napoleon had some great wins, but also some very bad losses. We will
see…” – Vincent Collet (Francja)
„Just have fun. An All Stars Game is to have fun. I always enjoy playing
basketball, so that Gould be my biggest ad vice” – Jonas Valanciunas (Litwa)
„… we Said before the championship ‘come one guys, this is our year, we
need to do something special this game” – Ante Tomic (Chorwacja)
„Sweat, blond, sacrifice. Simple things. Sometimes less is more” –
Andrea Trinchieri (Grecja)
„You see a pit bull and you’re scared. This pit bull is Spain, Greece,
teams like that. Then you see a labrador and they’re not scary. But He can bite
you too” – Boris Diaw (Francja)
„This story is so beautiful it would be really bad to stop here” –
Jasmin Repesa (Chorwacja)
„I am proud of the team because we improved year after year, we used to Lose
20 against them, then by 10, then in the last Secends, and today finalny we
beat them” – Boris Diaw (Francja)
„Our generation has proved that we can play basketball and represent
Lithuania too” – Jonas Maciulis (Litwa)
„I think now we have to leave here satisfied, not only for our
tournament but also for the work we did these two months” – Sergio Rodriguez
(Hiszpania)
„I am little bit sad, because we didn’t play for the medals, but I
think we have gold fans” – Zoran Dragic (Słowenia)
„We have three milion people in the country, at this moment all of
their hearts are bouncing like one ball” – Donatas Motejunas (Litwa)
Oczywiście nie mogło zabraknąć MVP.
czwartek, 12 września 2013
Pierwsza Piątka: Najlepsi przegrani EB
Postanowiłem, w pewien sposób
nagrodzić zawodników, którzy bardzo dobrze radzili sobie w pierwszej fazie
EuroBasketu, a jednak z jakiegoś powodu musieli uznać wyższość rywala. Mój
zespół będzie bardzo nowoczesny, bez klasycznego centra. Natomiast z graczami,
którzy z powodzeniem mogą występować na kilku pozycjach.
PG – Heiko Schaffartzik (NIEMCY) 13.4 pkt, 3.2 zb, 6.8 as.
Heiko miał być jednym z
zawodników, którzy mieli dać przykład swoim młodszym kolegą. I bez wątpienia
doskonale się z tej roli wywiązał. Już w pierwszym meczu pokazał jak się
wygrywa z wymagającym przeciwnikiem na tym poziomie. Były zawodnik Alby Berlin
jest klasycznym rozgrywającym, który znakomicie potrafi kreować swoich partnerów
o czym świadczy pierwsze miejsce w średniej asyst. Schaffartzik potrafi również
zdobywać punkty, a szczególnie groźny jest zza linii trzypunktowej.
SG – Bo McCalebb (MACEDONIA) 17.6 pkt, 3.2 zb, 1.6 as.
Naturalizowany Amerykanin
niestety w tegorocznym turnieju nie mógł tak bardzo liczyć na wsparcie swoich
partnerów, którzy nie zawiedli go dwa lata temu, kiedy Macedonia był rewelacją mistrzostw.
Tym razem McCalebb w wielu spotkaniach był całkowicie osamotniony, próbując z
różnym skutkiem samotnie walczyć z rywalem. Mimo fatalnej dyspozycji jego reprezentacji
w pełni zasłużył na moje wyróżnienie. W najważniejszych momentach meczu grał
jak prawdziwy lider.
SF – Jeffery Taylor (SZWECJA) 21.2 pkt, 4.6 zb, 1.4 as.
Zawodnik Charlotte Bobcats zrobił
na mnie ogromnie wrażenie już przy okazji turnieju w Lublinie i z ogromnym zaciekawieniem
obserwowałem jego poczynania na EuroBaskecie. Z całą odpowiedzialnością mogę przyznać,
że się nie zawiodłem i podziwianie go w akcji było niesamowitą przyjemnością.
Niestety podobnie jak McCalebb, po za Jonesem Jerebko nie mógł on liczyć na znaczne
wsparcie swoich partnerów. Mimo wszystko, dla niego jak i dla drużyny trzech koron
był to udany turniej. Natomiast jego wstęp przeciwko Rosji (25 pkt)będzie
jeszcze długo wspominany, przez fanów Bobcats i Szwecji.
PF – Mirza Teletovic (BOŚNIA I HERCEGOWINA) 21.0 pkt, 7.6 zb, 0.8.
Teletovica po prostu nie mogło
zabraknąć w moje „piątce”. Po fatalnym pierwszym sezonie w barwach Brooklyn Nets,
Mirza przybył do Słowenii z ogromnymi nadziejami. Udane występy w reprezentacji
BiH miały dać mu pozytywny impuls przed kolejnym ciężkim sezonem zza oceanem.
Do połowy czwartej kwarty ostatniego meczu z Litwą, plan szedł całkowicie po jego
myśli. Jednak w decydujących momentach zabrakło szczęścia i niestety musieliśmy
pożegnać się Bośniakami. Tym bardziej szkoda, ponieważ prezentowali miły dla
oka basket, a Teletovic z meczu na mecz spisywał się coraz lepiej. Jego ostatni
występ (31 pkt, 6 razy za trzy) na długo
pozostanie w mojej pamięci. Były zawodnik Caja Laboral Vitoria pokazał
krytykom, że nadal potrafi znakomicie grać.
C – Jan Vesely (CZECHY) 17. 0 pkt, 11.2 zb, 1.8 as.
Vesely podobnie jak jego kolega z
pozycji silnego skrzydłowego przyjechał na Słowenie z podobnym postanowieniem.
Po fatalnym sezonie w barwach Washington Wizards, mistrzostwa były dla niego
okazja na odbudowanie się. Pomimo, że prezentował dość nierówną formę to w
najważniejszym momencie nie zawiódł. 23 – letni skrzydłowy znakomicie zagrał w
meczu z Polską (23 pkt, 14 zb) oraz z Gruzją (27 pkt, 10 zb). Swoją dobra
postawą były zawodnik Partizana Belgrad przedłużył szansę swojego zespołu,
czego chyba nikt się nie spodziewał.
Rezerwowi: Victor Sanikidze (Gruzja), Nihad Djedovic (BiH), Jonas
Jerebko (Szwecja), Robin Benzing (Niemcy), Bojan Dubljevic (Czarnogóra), George
Tsintsadze (Gruzja).
środa, 11 września 2013
Powody naszej klęski...
Pewnie jak większość sympatyków
koszykówki oraz osób, które również dmuchały ten balonik przed EuroBasketem
niesamowicie bolała mnie nasza klęska, bo inaczej tego bym nie nazwał.
Postanowiłem więc, raz jeszcze na spokojnie obejrzeć mecz z Gruzją, Czechami
oraz Chorwacja. Oczywiście ze zrozumiałych powodów nie siadłem do meczu z
Hiszpanią i Słowenią.
Nie posiadam żadnego tytułu trenerskiego i
możliwe, że nie wypada mi wytykanie błędów naszego szkoleniowca oraz
zawodników, ale przez wiele lat trenowała i grałem na różnym poziomie w ten
piękny sport. To sprawiło, że gołym okiem dostrzegam, wręcz juniorskie błędy w wykonaniu
naszej reprezentacji. Wiele osób uważa, że w pierwszym meczu to Gruzja zagrała
fenomenalny basket, ale moim zdaniem to my przegraliśmy ten pojedynek jeszcze
długo przed jego rozpoczęciem. Nasi zawodnicy zupełnie zlekceważyli swojego
przeciwnika, co szybko się zemściło. Natomiast w spotkaniu z Czechami może
mieliśmy pecha, ale zawodnicy na takim poziomie z bezpieczną przewagą powinni z
łatwością wygrać ten mecz.
Błędy, które notorycznie nam się
przydarzały:
- Tragiczna obrona 1 na 1 np.
początek meczu z Czechami, kiedy na zupełnie wyprostowanych nogach Łukasza
Koszarka mija Tomas Satoransky.
- Fatalna skuteczność za linii
rzutów osobisty (50/74 67%) porównywalnie w zeszłorocznych eliminacjach
mieliśmy skuteczność na poziomie 81%.
- Tragiczna skuteczność za trzy
punkty (35/107 32%), co miało być naszym atutem. Warto pamiętać, że przed
meczem ze Słowenią mieliśmy ledwie 24 celne „trójki” w czterech meczach.
- Stosunek start do przechwytów
79 – 17 oraz start do asyst 79 – 75
- Brak ruchu w ataku oraz odpowiedniej
agresji w obronie.
- Słabe dzielenie się piłką, co znakomicie
było widać na tle Chorwacji, która doskonale radziła sobie w tym aspekcie.
- Strach przed podjęciem
jakiegokolwiek ryzyka w ataku np. wejście na parkiet Michała Chylińskiego w
pierwszym meczu.
- Brak agresji na atakowanej
tablicy, ledwie 58 zbiórek przy np. 61 Czech i 66 Gruzji, które miały dużo
niższe drużyny.
- Zbyt dużo zagrań Pick and Roll
praktycznie przez cały turniej.
- Brak bilansu pomiędzy
zagraniami obwodowych i podkoszowych np. pierwsza zagrywka przygotowana pod Thomasa
Kelatiego dopiero na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy meczu z Słowenią.
- Duża ilość akcji izolacyjnych,
które były grane wolno i tym samym łatwe do przewidzenia.
- Brak odpowiedniej koncentracji w
obronie np. broniąc strefą 2-3 Marcin Gortat ucieka z pola trzech sekund – to nie
NBA – tu nie ma błędu trzech sekund w obronie.
- Tragiczne „czytanie gry”
zarówno przez sztab jak i samych zawodników np. w meczu ze Słowenią zdjęcie z
parkietu Krzysztofa Szubargi, który dobrze męczył w obronie Dragica, a chwilę
później na parkiecie pojawił się Nebojsa Jaksimovic, który miał sporo problemów
z rozgrywaniem akcji. W tym momencie na boisku pojawia się Łukasz Koszarek,
który tylko statystuje zamiast naciskać Jaksimovica.
- Fatalny skauting.
- Duet Gortat – Lampe
Gortat: 25.6 min, 47% z gry, 46% za
1, 7.8 zb, 2.2 as, 1.8 st, 2.0 bl, 10.4 pkt.
Lampe: 23.4 min, 36% z gry, 87%
za 1, 4.6 zb, 0.8 as, 2.6 st, 0,4 bl, 9.6 pkt.
Niestety z przykrością muszę
przyznać, że zawiodło dużo więcej czynników. Przede wszystkim psychika. Jednak
teoria o zbyt wielkiej presji zupełnie mnie nie przekonuje, ponieważ to są
zawodowi koszykarze, których obowiązkiem codziennej pracy jest radzenie sobie z
presją. Jeśli ktoś tego nie potrafi to nie powinien przyjeżdżać na zgrupowanie
kadry.
Moim skromnym zdaniem, są dwie
osoby, które zupełnie mnie nie zawiodły. To Michał Ignerski oraz Przemysław
Zamojski. Ignerski był prawdziwym walczakiem, który bardzo często dawał
pozytywny impuls z ławki. Dzięki postawie Igły nadal mogliśmy marzyć o wygranej
w praktycznie każdym spotkaniu. Natomiast Zamojski pomimo, że był debiutantem
na EuroBaskecie jako jeden z niewielu naszych reprezentantów nie przestraszył się
żadnego przeciwnika. Niesamowicie mocno go szanuję za jego ogromną ambicję w
takich meczach jak z Gruzją i Hiszpanią. Przemek pokazał, że jest prawdziwym twardzielem
i mimo wyniku będzie walczył do końca oraz że w pełni zasłużył na miano
reprezentanta Polski.
Miejmy tylko nadzieję, że PZKosz
wyciągnie z tego turnieju jak najwięcej wniosków, które przełożą się w znaczący
sposób na szkolenie młodzieży, bo w nich jedyna nadzieja. Jeśli chodzi o
trenera to skoro zawodnicy stoją za nim murem, to nie widzę powodu nie
przedłużana z nim kontraktu. Jednak również w tym wypadku związek musi spojrzeć
na inne reprezentacje np. Ukrainy, Finlandii, czy Serbii. Gdzie trener ma komfort
pracy niezależnie od wyniku. Jeśli decydujemy się na trenera pokroju Dirka
Bauermann to dajmy mu komfort pracy na kilka lat, a nie na kilka miesięcy.
Tylko w takiej sytuacji możemy liczyć na jakiekolwiek sukcesy.
środa, 4 września 2013
Polska przed EuroBasketem 2013
Już dziś o 14.25 meczem z Gruzją
swój występ na tegorocznym EuroBaskecie rozpocznie Reprezentacja Polski. Wielu
ekspertów oraz fanów koszykówki w naszym kraju wiąże ogromne nadzieje z tym
turniejem. Z tygodnia na tydzień okazało się, że również spore nadzieje z
mistrzostwami Europy wiąże Polski Związek Koszykówki jak i sami koszykarze.
Jak sam przyznał w jednym z
wywiadów dyrektor sportowy PZKosz Mirosław
Noculak – Cel jest jeden: awans na
mistrzostwa Świata. W podobnym bardzo optymistycznym tonie, wypowiadał się
również Marcin Gortat – Mamy dość przegrywania. Teraz przyszedł nasz
czas. Cała atmosfera oraz ten dmuchany na każdym kroku balonik „mistrzostwa
Świata”, udzielił się również mi! Mimo wszystko jestem niesamowicie pozytywnie
nakręcony przed jednym z najważniejszych koszykarskich imprez naszej
reprezentacji w mienionej dekadzie. Bez wątpienia szansa jest ogromna i może
nie zachowam się jak typowy Polak – szukający problemu tam, gdzie go nie ma i przedstawię
moje argumenty, dlaczego tym razem się uda!
Znakomity Trener
Dość nieoczekiwanie, ale naszej
kadry w tym roku nie poprowadzi Ales
Pipan, który pracował z kadrą na poprzednim EuroBaskecie oraz w
eliminacjach. Informacja ta trochę mnie rozczarowała, ponieważ mimo wszystko
byłem zwolennikiem Słoweńca. Jednak jego następca to zdecydowanie wyższa klasa
trenerska. Niemiec – Dirk Bauermann
miał za zadnienie przyciągnąć do reprezentacji największe gwiazdy z Marcinem Gortatem i Maciejem Lampe na czele. Pomimo to nie
byłem do końca przekonany i zadowolony z tego wyboru. Jednakże zdawałem sobie
sprawę, że DB nie objął by drużyny, która nie miała by dużego potencjału.
Moje uprzedzenia całkowicie się
ulotniły, kiedy miałem okazję poznać go osobiście na turnieju w Lublinie. Jest
on pełnym profesjonalistą, który ma bardzo ciekawy pomysł na naszą drużynę.
Szybko zdał sobie sprawę jakie są nasze silne oraz słabe punkty i skutecznie
potrafi je wykorzystać przeciwko naszym rywalom, co znakomicie pokazały mecze
kontrolne. Bauermann ma również dużo większy autorytet u naszych największych
gwiazd, niż Pipan. Potrafi im w prosty i zrozumiały sposób przekazać swoją
wizję. Najważniejsze jest jednak to, że z takich zawodników jak chociażby: Adam Waczyński, Przemysław Zamojski, Mateusz
Ponitka, czy Przemysław Karnowski
potrafi wykrzesać te cechy, które aktualnie drużyna potrzebuje. Dirk zgromadził
również bardzo dobry sztab trenerski. Adam
Wójcik, Artur Gronek oraz Krzysztof Szablowski to całkiem niezłe
trio. Jednak sporym sukcesem jest nakłonienie do pracy, zdecydowanie
najlepszego trenera od przygotowania motorycznego koszykarzy w naszym kraju. Cole Hairston to profesjonalista w
każdym calu, który w zeszłym sezonie znakomicie przygotował drużynę Startu
Gdynia.
Wyniki reprezentacji w sparingach
przed EuroBasketem (6/5):
Polska – Izrael 65:81
Polska – Gruzja 87:75
Polska – Włochy 65:76
Polska – Hiszpania 66:70
Polska – Izrael 75:72
Polska – Belgia 66:52
Polska – Włochy 82:79
Polska – Ukraina 83:84
Polska – Wielka Brytania 85:66
Polska – Szwecja 73:57
Polska – Turcja 68:81
Zabójczy Duet
Nie ma, co ukrywać i owijać w
bawełnę, ale naszym największym atutem na EuroBaskecie zdecydowanie będzie duet
podkoszowy Marcin Gortat – Maciej Lampe. Moim zdaniem jest to najlepsza
para podkoszowa, która przyjechała na Słowenię. Gry kontrolne bardzo dobrze
pokazywały jak ważna w taktyce Bauermanna jest postać Gortat i Lampego. Kiedy w
składzie zabrakło któregoś z nich, gra naszej kadry zupełnie inaczej wyglądała
i traciła sporo na jakości.
Pochodzący z Łodzi podkoszowi
mimo, że rywalizują w roli największej gwiazdy, znakomicie potrafią się
uzupełniać. Gortat to przede wszystkim rewelacyjne warunki fizyczne, które
idealnie wręcz wykorzystuje w obronie. W defensywie na pozycji centra będzie
prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem na Słowenii. Pomimo to Marcin z roku na
rok coraz lepiej prezentuje się w ataku. Akcje Pick and Roll z naszymi
rozgrywającymi będą siać spustoszenie w szeregach naszych rywali. Natomiast w
grze 1 na 1 tyłem do kosza tylko nie liczni zawodnicy będą wstanie go
powstrzymać. Do swojego repertuaru dołożył również dobry rzut z półdystansu.
Gracz Phoenix Suns, również bardzo dobrze czyta grę i przy podwojeniach
doskonale kreuje swoich partnerów. Bezsprzecznie Gortat będzie głównym
postrachem naszych rywali.
Natomiast Lampe to świeżo
upieczony podkoszowy FC Barcelony. Pomimo, że w poprzednich latach reprezentował
barwy takich klubów jak: Maccabi Tel Awiw, czy Caja Laboral Vitorii, to
przyszła przygoda w drużynie Dumy Katalonii jest ogromnym skokiem w jego
karierze, wręcz porównałbym to do Draftu NBA z 2003 roku. Mimo perspektywy
ciężkiego sezonu zdecydował się na grę w kadrze. Maciek to przede wszystkim
atak. Półdystans, dystans, gra tyłem do kosza, przodem do kosza, po zasłonach
to wszystko w swoim repertuarze zagrań ma Łodzianin. Głównie dzięki temu jest
aktualnie uważany za jednego z najlepszych zawodników podkoszowych w Europie.
Lampe słabiej radzi sobie w obronie, ale w tym aspekcie idealnie uzupełniać
powinien go Gortat.
Team Spirit
Całkiem możliwe, że się mylę, ale
mam nieodparte wrażenie, że od wielu lat (może poza EuroBasketem w 2009 roku)
mamy okazję oglądać prawdziwą drużynę. Zawodnicy na boisku i poza nim zachowują
się jak prawdziwi muszkieterowie, czyli jeden za wszystkich – wszyscy za
jednego. Uważam, że duża zasługa w tym Dira
Bauermann, który stworzył niezwykle komfortową atmosferę i jasno naznaczył
zadana wszystkich reprezentantom. Jak sam tłumaczył to DB na konferencji
prasowej przed wyjazdem na Słowenię - To było ciężkie 6 tygodni dla mnie. Pierwsze
wakacje spędzone z tą drużyną. Zawodnicy bardzo ciężko trenowali. Praca
z drużyną narodową nie jest łatwa, bo zawsze jest bardzo
trudno, gdy zawodnicy są ze sobą cały czas. W klubie jest łatwiej,
bo każdy po meczu się rozchodzi, po treningach wszyscy jadą
do domu. Mają swoje życie prywatne. Natomiast drużyna narodowa
jest ze sobą bardzo długo, dlatego ważne jest by była chemia
w drużynie i żeby byli wszyscy zadowoleni, żeby nie było żadnych
nieporozumień. Ta drużyna ma tę chemię.
Wszyscy trenowali bardzo ciężko, zespół jest gotowy i nie mogę się
doczekać pierwszego meczu z Gruzją.
Cieszy mnie niezwykle sytuacja, w której
każdy zawodnik naszej reprezentacji pogodził się ze swoją rolą. Gwiazdy naszej
ligi jak: Krzysztof Szubarga, czy Przemysław Zamojski godzą się z rolą
rezerwowego dla dobra drużyny. Np. Zamojski, który z powodzeniem mógłby występować
w pierwszej piątce, jednak Bauermann widzi go w roli zawodnika od zadań
specjalnych, który potrafi występować na pozycji od 1 do 4. Kolejnym graczem,
który pogodził się ze swoją rolą jest – Michał
Ignerski, który jeszcze kilka lat temu był gwiazdą naszej kadry. Natomiast
na nadchodzącym turnieju jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem i tym samym
kapitanem, który ma wskazywać drogę swoim młodszym kolegą. Podobną role w
zespole ma sprawować również Thomas
Kelati, który jeszcze na ostatnim EuroBaskecie był postacią
pierwszoplanową. Wbrew różnych opinii uważam, że nasz tegoroczny skład jest
zdecydowanie najsilniejszy z możliwych. Jako jeden z nielicznych uczestników
przybywamy na turniej w najlepszym możliwym zestawieniu, co znacznie zwiększa
nasze szanse.
Składy i wyniki
naszej reprezentacji na poprzednich EuroBasketach:
EuroBasket w
2007 roku Hiszpania 13 miejsce
Trener: Andrej Urlep
Andrzej Pluta, Bartłomiej Wołoszyn, Robert
Skibniewski, Robert Witka, Filip Dylewicz, Radosław Hyży, Adam Wójcik, Kamil
Pietras, Szymon Szwczyk, Iwo Kitzinger, Przemysław Frasunkiewicz, Łukasz
Koszarek.
Polska – Francja 66:74
Polska – Słowenia 52:70
Polska – Włochy 70:79
EuroBasket w
2009 roku w Polsce 9 miejsce
Trener: Muli Katzurin
Robert Skibniewski, Krzysztof Roszyk, Michał
Chyliński, Krzysztof Szubarga, Robert Witka, Szymon Szewczyk, Adam Wójcik,
Michał Ignerski, David Logan, Marcin Gortat, Maciej Lampe, Łukasz Koszarek.
Polska – Bułgaria 90:79
Polska – Litwa 86:75
Polska – Turcja 69:87
Polska – Serbia 72:77
Polska – Słowenia 60:79
Polska – Hiszpania 68:90
EuroBasket w
2011 roku na Litwie 17 miejsce
Trener: Ales Pipan
Dardan Berisha, Adam Łapeta, Robert
Skibniewski, Adam Waczyński, Piotr Pamuła, Paweł Leończyk, Szymon Szewczyk, Thomas
Kelati, Piotr Szczotka, Łukasz Wiśniewski, Adam Hrycaniuk, Łukasz Koszarek.
Polska – Hiszpania 78:83
Polska – Litwa 77:97
Polska – Portugalia 81:73
Polska – Turcja 84:83
Polska – Wielka Brytania 81:88
Historia
Starty ME: 25 (1937, 1939, 1946,
1947, 1955, 1957, 1959, 1961, 1963, 1965, 1967, 1969, 1971, 1973, 1975, 1979,
1981, 1983, 1985, 1987, 1991, 1997, 2007, 2009, 2011)
Medale: srebrny (1963), brązowy
(1939, 1965, 1967)
Najlepszy wynik: 2 miejsce (1963)
Mistrzostwa świata: 1 start (1967)
Igrzyska olimpijskich: 6 startów
(1936, 1960, 1964, 1968, 1972, 1980)
Wybrańcy
Bauermanna
Subskrybuj:
Posty (Atom)