W piątek
obowiązkowo wybrałem się na derby Trójmiasta w Taroun Basket Lidze, czyli
pojedynek Trefla Sopot z Asseco Gdynia. W związku z tym chciałbym podzielić się
kilkoma obserwacjami i wnioskami z tego emocjonującego spotkania.
Trefl Sopot
- Sarunas Vasiliauskas bardzo słabo broni 1 na 1,
jego przeciwnik z tej pozycji A.J. Walton bez większego problemu mijał pole
trzech sekund
- Deshawn
Painter to prawdziwy walczak, ale w ataku praktycznie bezproduktywny
- Deshawn Painter dobrze radzi sobie w akcjach 1
na 1 z małymi zawodnikami
- Eimantas Bendzius
bardzo słaby na koźle, w pierwszej kwarcie zupełnie bezproduktywny
- mocno
przeciętna zona press oraz strefa 2-3 Trefla, szczególnie pod koszem
- Marcin Stefański
w pierwszej połowie bardziej przeszkadzał, niż pomagał, gdyby nie jego mocna
pozycja w Sopocie zostałby wygwizdany przez kibiców – dużo poniżej oczekiwań
- przed Marcinem
Dutkiewiczem jeszcze sporo indywidualnej pracy, widać że kolano nie jest w
pełni sprawne
- Paweł Leończyk
jak zwykle niezawodny, nie schodzi poniżej swojego poziomu
- Willie Kemp w
pierwszej połowie zupełnie niewidoczny, a w drugiej nie wiele lepiej
- przez
większość meczu tragiczna defensywa
- Michał
Michalak - ze zmiennym szczęściem - stara się być liderem obwodowym drużyny
- brak
jakiejkolwiek koncepcji na lepiej grające Asseco
- zupełne
niewykorzystanie słabości A.J. Walton, który na parkiecie mógł robić dosłownie
wszystko
- zagubiony
trener Darius Maskoliunas
- faworyzowanie
Litewskich graczy
- brak szansy
gry dla zdolnej młodzieży Trefla
Asseco Gdynia
- A.J. Walton
wykorzystywał wszystkie słabości obronne Litwina, mądrze nie uciekając do rzutu
dystansowego i półdystansowego, a penetrując w pole trzech sekund
- Asseco znowu
nękało swoich rywali pułapkami obronnymi po zdobytych punktach, co jest
nowością w taktyce Davida Dedka
- Filip Matczak
za często po zmianie na zasłonie mały – duży ucieka do półdystansu, zamiast
mijać do kosza
- Ovidijus Galdikas potężny zasięg, ale
widocznie nie radzi sobie w grze na kontakcie – nadal jest to jego największa
wada
- dobrze pod
koszem zarówno w ataku, jak i w obronie radził sobie Jakub Parzeński –
zdecydowanie najlepszy jego mecz w tym sezonie TBL
- Sebastian Kowalczyk
skutecznie napędzał ataki swojej drużyny – nie boi się już podejmować
ryzykownych decyzji
- Lazar
Radosavljevic dobry w ataku, ale przeciętny w obronie, co niezwykle irytuje Davida
Dedka
- Lazar Radosavljevic
w ataku bardzo często gra - zmiennym szczęściem - jako udawany silny skrzydłowy
- słaba
skuteczność Asseco za trzy, co było ich największą siłą w poprzednim sezonie
- brak
odpowiedniej koncentracji w trzeciej kwarcie
- odpowiednim
momencie David Dedek opanował sytuacje na parkiecie
- Piotr Szczotka
niewidoczny, ale robił swoje – szczególnie w momentach kryzysowych
- kolejny raz
doskonałe wykorzystanie atutów najmłodszych zawodników
- mimo wszystko
bardzo dobry mecz Filipa Matczaka
- punkty
młodzieży: 35 Asseco – 0 Trefl
Podsumowując
Działacze oraz
fani Trefla Sopot broną swój zespół, używając m.in. argumentu, że mają pecha,
że mecz ze Śląskiem przegrali jednym punktem itd. Oczywiście to podejście
miałoby sens, gdyby sam Trefla broniłby się samą grą. Ponieważ rzeczywiście w
sporcie przydaje się szczęście. Jednak Trefl prezentuje się fatalnie i tu nie
chodzi o samą grę. Zupełnie zagubiony jest Darius Maskoliunas, który wyżywa się
na swoich zawodnikach zamiast samemu znaleźć rozwiązanie problemu. Przed
sezonem jedną z obietnic działaczy było to, że znacznie więcej minut będą
otrzymywać Grzegorz Kulka, Paweł Dzierżak czy nawet Artur Włodarczyk. Tymczasem
faworyzowani są Litewscy gracze, którzy mogą popełniać mnóstwo błędów, a mimo
to grają. Nie wiem również jaki był sens zatrudnienia Willie Kempa, który nie
daje w ogóle jakości swojej nowej drużynie (w meczu z Asseco 0 punktów w 24
minuty). Oczywiście te wszystkie błędy są spowodowane jednym – niskim budżetem.
Ale chyba Kulka, Dzierżak czy Włodarczyk „kokosów” nie zarabiają i warto byłoby
dać im chociaż szansę. A może właśnie, że tych „kokosów” nie zarabiają, to nie otrzymują
szansy?
Osobiście bardzo
szanuje Dariusa Maskoliunasa jako człowieka i byłego zawodnika, który naprawdę
zrobił bardzo wiele dla Trójmiejskiej koszykówki. Ale już chyba zawsze będę
uważał, że nie jest to trener dla drużyny gdzie ma grać młodzież. W przeszłości
problemy ze zrozumieniem mieli z nim Michał Michalak, David Brembly, Łukasz
Jaśkiewicz. A teraz przez tą samą „szkołę życia” przechodzą Grzegorz Kulka,
Paweł Dzierżak oraz Artur Włodarczyk. Co mnie niezwykle irytuje, bo znam tych
chłopaków z parkietów młodzieżowych i wiem, że ich potencjał jest naprawdę spory.
Może Maskoliunas pewnego pięknego dnia powinien przedzwonić do Davida Dedka i
zaprosić go na obiad i grzecznie poprosić o wytłumaczenie jak zaufać młodym
koszykarzom. A może po prostu skupić się na pracy tylko w klubie…
Jeśli chodzi o
Asseco Gdynia, to naprawdę bardzo trudno się do czegoś przyczepić. Działacze
Asseco swoją obecną postawą udowodniają, że budowanie nowej drużyny co sezon,
to najgorsze możliwe rozwiązanie. A ich kluczem do sukcesu jest wzajemne
zaufanie, ciężka praca, wytrwałość w dążeniu do celu oraz cała masa
cierpliwości co w zawodowym sporcie bardzo rzadko się zdarza.
David Dedek
kolejny raz pokazuje, że jest świetnym specjalistą. Kolejne rewelacyjne występy
zbierają: Filip Matczak, Sebastian Kowalczyk czy Przemek Żołnierewicz.
Natomiast nadal swój wysoki poziom z poprzedniego sezonu utrzymują: A.J.
Walton, Ovidijus Galdikas, czy Piotr Szczotka. Zaś sam Dedek kolejny raz
dowiódł, że z praktycznie każdego zawodnika potrafi wydobyć to co najlepsze.