Zdecydowanymi
królami polowania na tegorocznym rynku transferowym byli działacze Cleveland
Cavaliers, którzy ściągnęli do siebie dwa najbardziej rozchwytywane nazwiska.
Jednak reszta ligi również nie próżnowała i wzmocniła się kilkoma bardzo
ciekawymi nazwiskami.
10. Vince Carter – Dallas Mavericks –
Memphis Grizzlies
Oczywiście
rozpatrywanie przejścia 37-letniego zawodnika w kategorii wielkich transferów
nadchodzącego sezonu NBA, trochę mija się z celem. Ale w końcu jest to sam
Vince Carter, na którego dobrą dyspozycję naprawdę bardzo liczą w Memphis. Tym
bardziej, że w poprzednim sezonie był kluczowym zawodnikiem Mavericks
szczególnie w fazie playoffs, kiedy zapewnił im w niezwykle efektowny sposób
zwycięstwo na Spurs.
9. Isaiah Thomas – Sacramento Kings –
Phoenix Suns
Bardzo
nieoczekiwanie, ale na tegorocznym rynku wolnych agentów najbardziej
rozchwytywanym rozgrywającym okazał się właśnie Isaiah Thomas. Były playmaker Sacramento
Kings zamienił słoneczną Kalifornię na jeszcze gorętszą Arizonę. Filigranowy i
przesympatyczny zawodnik w poprzednim sezonie notował średnie na poziomie 20.3
punktu oraz 6.3 asysty. Zaś w Phoenix ma stworzyć jedyny taki tercet
rozgrywających w historii NBA. Natomiast jego partnerami w tym mają być: Goran
Dragić oraz Erik Bledsoe.
8. Lance Stephenson – Indiana Pacers –
Charlotte Hornets
Lance Stephenson
bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem Indiany Pacers w nie tak dawnej fazie
playoffs. Oczywiście czasem jego „starania” wyglądały dość komicznie –
szczególnie w defensywie. Ale na tle swoich kolegów znacznie się wyróżniał.
Więc niema się co dziwić, że po sezonie zażądał odczuwalnej podwyżki oraz
pełnego statusu gwiazdy. Jednak równie szybko przekonał się, że Pacers wcale
nie wiążą z nim swojej przyszłości. Za to z otwartymi rękoma w Charlotte
przywitał go Michael Jordan, który liczy, że Stephenson stanie się twarzą
wskrzeszonych zza grobu Hornets.
7. Paul Pierce – Brooklyn Nets – Washington
Wizards
W stolicy Stanów
Zjednoczonych bardzo długo rozpaczano po utracie Treora Arizy. Jednak równie
długo cieszono się z tego, kiedy okazało się że do Waszyngtonu przybędzie Paul
Pierce, który - wbrew pozorom - bardzo nieoczekiwanie podpisał kontrakt z
Wizards. Pozyskanie legendy Boston Celtics, to świetny ruch władz Czarodziei.
Ponieważ Pierce, to wciąż znakomity zawodnik, którego wkład w fazie playoffs
może okazać się kluczowy dla Wizards. Na codziennej rywalizacji z niskim
skrzydłowym powinni zyskać także młodzi gracze: Bradley Beal, Otto Porter oraz
Glen Rice.
6. Andrew Wiggins – Cleveland Cavaliers –
Minnesota Timberwolves
Tegoroczny
pierwszy numer draftu – Andrew Wiggins jeszcze nie rozgrał pierwszego
oficjalnego spotkania w NBA, a transfer z jego udziałem już uważany jest za
jeden z największych w historii NBA. Nie ma wątpliwości, że Wiggins to zawodnik
przyszłości i główną postacią tej wymiany był Kevin Love. Ale już niedługo może
okazać się, że to właśnie Wolvers najwięcej zyskali na tej wymianie. Ponieważ
pierwsze przed sezonowe występy absolwenta Kansas pokazują, że Wiggins powinien
stać się zawodnikiem na miarę Kevina Duranta, czy nawet Lebrona Jamesa.
5. Chandler Parsons – Houston Rockets –
Dallas Mavericks
Chandler Parsons
za poprzednie rozgrywki od Rockets odebrał czek w wysokości 900 tysięcy
dolarów, przy statystykach indywidualnych na poziomie 16.6 punktu, 5.5 zbiórki
oraz 4.0 asysty. Więc oczywiste było, że przed nadchodzącym sezonem będzie
chciał znacznie zwiększyć swoją gażę. Ze swego rodzaju „przeceny” skrzętnie
skorzystał Marc Cuban, który przekonywał Chandlera do nowego miasta m.in. w
klubach nocnych. By pozyskać skrzydłowego Rockets nawet z części swojego „toru”
był wstanie zrezygnować Dirk Nowitzki. Ostatecznie za nadchodzące rozgrywki
Parsons od Mavs zgarnie ponad 14 milionów dolarów.
4. Luol Deng – Cleveland Cavaliers – Miami
Heat
Nie jest wielką
zagadką, że Deng niezbyt dobrze czuł się w swoim poprzednim klubie. Mimo to,
reprezentant Wielkiej Brytanii potrafił wykręcić statystyki na poziomie 16.0
punktu, 5.7 zbiórki i 2.9 asysty. Pokazując tym samym, że nadal jest czołowym
zawodnikiem ze swojej pozycji w całej NBA. Natomiast Heat i Pat Riley po
utracie Jamesa po prostu nie mogli przegapić takiej okazji i nie zatrudnić
Denga.
3. Pau Gasol – Los Angeles Lakers – Chicago
Bulls
Władze oraz fani
Bulls niemal całe wakacje żyli nadzieją, że ich klub wzmocni Carmelo Anthony.
Popularny Melo jednak ostatecznie nie zdecydował się na przenosiny z Nowego
Jorku do Wietrznego miasta. Zaś opcją rezerwową okazał się być Pau Gasol, który
długo się nie zastanawiał i przyjął ofertę Byków. Wbrew pozorom, ale pozyskanie
Gasola może okazać się dużo lepszym rozwiązaniem dla Bulls. Ponieważ Hiszpan,
to nadal gracz formatu All-Stars, który świetnie odnajduje się w zespołowej
koszykówce, a co najważniejsze na codziennej rywalizacji z nim znacznie zyskają
Nikola Mirotić czy Doug McDermott, którzy są przyszłością Bulls.
2. Kevin Love – Minnesota Timberwolves –
Cleveland Cavaliers
Głody sukcesów
Kevin Love w końcu doczekał się upragnionego transferu do drużyny, z którą
powinien mieć znacznie większe szanse na mistrzostwo NBA. Po ogromnej wymianie
gwiazdor Wolvers powędrował do Cleveland Cavalier, gdzie ma stworzyć zabójcze
trio z Lebronem Jamesem i Kyrie Irvingiem.
1. Lebron James – Miami Heat – Cleveland
Cavaliers
Pomimo klęski
Miami Heat w ostatnich finałach NBA, tuż po sezonie mało kto się spodziewał, że
King James opuści słoneczną Florydę. Władze Heat nawet w drafcie wybrały
zawodnika, którego wcześniej wskazał James. Mimo to Lebron postanowił zagrać na
nosie działaczom Żaru i niespodziewanie przeniósł się do swojego starego
królestwa. W rodzinnym Ohio Lebron ma w końcu zdobyć upragnione mistrzostwo NBA
i udowodnić wszystkim sceptykom, że jest najlepszym zawodnikiem w historii tej
dyscypliny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz