poniedziałek, 27 października 2014

Top 10 transferów, które możecie znać


Zdecydowanymi królami polowania na tegorocznym rynku transferowym byli działacze Cleveland Cavaliers, którzy ściągnęli do siebie dwa najbardziej rozchwytywane nazwiska. Jednak reszta ligi również nie próżnowała i wzmocniła się kilkoma bardzo ciekawymi nazwiskami.    

10. Vince Carter – Dallas Mavericks – Memphis Grizzlies

Oczywiście rozpatrywanie przejścia 37-letniego zawodnika w kategorii wielkich transferów nadchodzącego sezonu NBA, trochę mija się z celem. Ale w końcu jest to sam Vince Carter, na którego dobrą dyspozycję naprawdę bardzo liczą w Memphis. Tym bardziej, że w poprzednim sezonie był kluczowym zawodnikiem Mavericks szczególnie w fazie playoffs, kiedy zapewnił im w niezwykle efektowny sposób zwycięstwo na Spurs.

9. Isaiah Thomas – Sacramento Kings – Phoenix Suns

Bardzo nieoczekiwanie, ale na tegorocznym rynku wolnych agentów najbardziej rozchwytywanym rozgrywającym okazał się właśnie Isaiah Thomas. Były playmaker Sacramento Kings zamienił słoneczną Kalifornię na jeszcze gorętszą Arizonę. Filigranowy i przesympatyczny zawodnik w poprzednim sezonie notował średnie na poziomie 20.3 punktu oraz 6.3 asysty. Zaś w Phoenix ma stworzyć jedyny taki tercet rozgrywających w historii NBA. Natomiast jego partnerami w tym mają być: Goran Dragić oraz Erik Bledsoe.

8. Lance Stephenson – Indiana Pacers – Charlotte Hornets

Lance Stephenson bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem Indiany Pacers w nie tak dawnej fazie playoffs. Oczywiście czasem jego „starania” wyglądały dość komicznie – szczególnie w defensywie. Ale na tle swoich kolegów znacznie się wyróżniał. Więc niema się co dziwić, że po sezonie zażądał odczuwalnej podwyżki oraz pełnego statusu gwiazdy. Jednak równie szybko przekonał się, że Pacers wcale nie wiążą z nim swojej przyszłości. Za to z otwartymi rękoma w Charlotte przywitał go Michael Jordan, który liczy, że Stephenson stanie się twarzą wskrzeszonych zza grobu Hornets.

7. Paul Pierce – Brooklyn Nets – Washington Wizards

W stolicy Stanów Zjednoczonych bardzo długo rozpaczano po utracie Treora Arizy. Jednak równie długo cieszono się z tego, kiedy okazało się że do Waszyngtonu przybędzie Paul Pierce, który - wbrew pozorom - bardzo nieoczekiwanie podpisał kontrakt z Wizards. Pozyskanie legendy Boston Celtics, to świetny ruch władz Czarodziei. Ponieważ Pierce, to wciąż znakomity zawodnik, którego wkład w fazie playoffs może okazać się kluczowy dla Wizards. Na codziennej rywalizacji z niskim skrzydłowym powinni zyskać także młodzi gracze: Bradley Beal, Otto Porter oraz Glen Rice.

6. Andrew Wiggins – Cleveland Cavaliers – Minnesota Timberwolves

Tegoroczny pierwszy numer draftu – Andrew Wiggins jeszcze nie rozgrał pierwszego oficjalnego spotkania w NBA, a transfer z jego udziałem już uważany jest za jeden z największych w historii NBA. Nie ma wątpliwości, że Wiggins to zawodnik przyszłości i główną postacią tej wymiany był Kevin Love. Ale już niedługo może okazać się, że to właśnie Wolvers najwięcej zyskali na tej wymianie. Ponieważ pierwsze przed sezonowe występy absolwenta Kansas pokazują, że Wiggins powinien stać się zawodnikiem na miarę Kevina Duranta, czy nawet Lebrona Jamesa.

5. Chandler Parsons – Houston Rockets – Dallas Mavericks

Chandler Parsons za poprzednie rozgrywki od Rockets odebrał czek w wysokości 900 tysięcy dolarów, przy statystykach indywidualnych na poziomie 16.6 punktu, 5.5 zbiórki oraz 4.0 asysty. Więc oczywiste było, że przed nadchodzącym sezonem będzie chciał znacznie zwiększyć swoją gażę. Ze swego rodzaju „przeceny” skrzętnie skorzystał Marc Cuban, który przekonywał Chandlera do nowego miasta m.in. w klubach nocnych. By pozyskać skrzydłowego Rockets nawet z części swojego „toru” był wstanie zrezygnować Dirk Nowitzki. Ostatecznie za nadchodzące rozgrywki Parsons od Mavs zgarnie ponad 14 milionów dolarów.

4. Luol Deng – Cleveland Cavaliers – Miami Heat

Nie jest wielką zagadką, że Deng niezbyt dobrze czuł się w swoim poprzednim klubie. Mimo to, reprezentant Wielkiej Brytanii potrafił wykręcić statystyki na poziomie 16.0 punktu, 5.7 zbiórki i 2.9 asysty. Pokazując tym samym, że nadal jest czołowym zawodnikiem ze swojej pozycji w całej NBA. Natomiast Heat i Pat Riley po utracie Jamesa po prostu nie mogli przegapić takiej okazji i nie zatrudnić Denga.

3. Pau Gasol – Los Angeles Lakers – Chicago Bulls

Władze oraz fani Bulls niemal całe wakacje żyli nadzieją, że ich klub wzmocni Carmelo Anthony. Popularny Melo jednak ostatecznie nie zdecydował się na przenosiny z Nowego Jorku do Wietrznego miasta. Zaś opcją rezerwową okazał się być Pau Gasol, który długo się nie zastanawiał i przyjął ofertę Byków. Wbrew pozorom, ale pozyskanie Gasola może okazać się dużo lepszym rozwiązaniem dla Bulls. Ponieważ Hiszpan, to nadal gracz formatu All-Stars, który świetnie odnajduje się w zespołowej koszykówce, a co najważniejsze na codziennej rywalizacji z nim znacznie zyskają Nikola Mirotić czy Doug McDermott, którzy są przyszłością Bulls.

2. Kevin Love – Minnesota Timberwolves – Cleveland Cavaliers

Głody sukcesów Kevin Love w końcu doczekał się upragnionego transferu do drużyny, z którą powinien mieć znacznie większe szanse na mistrzostwo NBA. Po ogromnej wymianie gwiazdor Wolvers powędrował do Cleveland Cavalier, gdzie ma stworzyć zabójcze trio z Lebronem Jamesem i Kyrie Irvingiem.

1. Lebron James – Miami Heat – Cleveland Cavaliers


Pomimo klęski Miami Heat w ostatnich finałach NBA, tuż po sezonie mało kto się spodziewał, że King James opuści słoneczną Florydę. Władze Heat nawet w drafcie wybrały zawodnika, którego wcześniej wskazał James. Mimo to Lebron postanowił zagrać na nosie działaczom Żaru i niespodziewanie przeniósł się do swojego starego królestwa. W rodzinnym Ohio Lebron ma w końcu zdobyć upragnione mistrzostwo NBA i udowodnić wszystkim sceptykom, że jest najlepszym zawodnikiem w historii tej dyscypliny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz