środa, 30 października 2013

Najlepsze reklamy o tematyce koszykarskiej

Warto zacząć od klasyki, więc Michael Jordan w najlepszym wydaniu.




Jedną z najbardziej znanych reklam o tematyce koszykarskiej jest - "Nike Freestyle", która doczekała się nawet swojej parodii w jednym z filmów - "Scary Movie".

Swego czasu serca kibiców podbijała reklama McDonalda's z Jordanem i Larry Birdem, która doczekała się drugiej odsłony kilka lat później. 

                                          


Znakomite są również reklamy firmy - Foot Locker.



                                          

Interesującym i zabawnym pomysłem była kampania marki KIA, w której występował Blake Griffin, który cofał się w niej w czasie. 


A także dla marki Jordan.

Osobiście moją ulubioną serią są reklamy Nike, w których w roli przezabawnych pacynek (mapetów) występują Kobe Bryant oraz Lebron James.

                                           

Klasyką na rynku uznane są już reklamy stacji ESPN, które obrazują ich komentatorów i ekspertów w przezabawnej podróży camperem. 

                                          


Bardzo przypadła mi do gustu reklama GEICO, gdzie wystąpił król bloków Dikembe Mutombo.

                                         

Niezły biznes z kontuzji i tragedii Derricka Rose'a zrobił Adidas, wydał całą serię reklam "The Return".

                                         

Wiele innych:

                                          


                                          

                                         



A na sam koniec hit internetu, czyli "Uncle Derw".




wtorek, 29 października 2013

Ranking przeciętnego obcokrajowca - 3. kolejka

Śmiało można przyznać, że od kilku lat naszą ekstraklasę zalewają dość przeciętni obcokrajowcy, którzy dość rzadko okazują się znaczącym wzmocnieniem swoich nowych zespołów. Wiele osób spycha taką postać rzeczy na nie najlepszą sytuację finansową klubów. Jednak moim zdaniem nie decydują o tym kwestie finansowe, a raczej lenistwo działaczy. Łatwiej bezgranicznie ufać agentowi, niż samemu stworzyć jakikolwiek skauting, który obserwowałby przez kilka miesięcy daną grupę zawodników. W dobie Internetu nie jest to nic trudnego! Potrzeba jedynie odrobinę chęci. Owa postać rzeczy sprawia, że dość przeciętni obcokrajowcy automatycznie zabierają cenne miejsce w składzie naszej utalentowanej młodzieży. Przecież skoro go sprowadziliśmy i płacimy mu taką kasę, to musi grać – takie jest myślenie większości klubów Tauron Basket Ligi.

Oglądam i śledzę naszą ekstraklasę od ładnych kilku lat i z przykrością muszę stwierdzić, że to zawodnicy zagraniczni grający w niej obniżają jej poziom, a nie kwestie finansowe. Doskonale pamiętam „złote czasy” PLK, kiedy po parkietach biegali tacy zawodnicy jak: Adam Wójcik, Maciej Zieliński, Andrzej Pluta, czy Dominik Tomczyk. Jednak z pewnością nie byli, by tymi samymi graczami gdyby nie codzienna rywalizacja z obcokrajowcami, którzy zapewniali jakość naszej lidze. Joe McNaull, Michael Ansley, Igor Griszczuk, Goran Jagodnik, Darius Adomaitis, czy Tomas Pacesas to zawodnicy, którzy przez wiele lat stanowili o sile naszej ligi. I to głównie im zawdzięczamy tak niesamowite widowiska, jakie mogliśmy oglądać. W dzisiejszych czasach zawodnik przyjeżdża do Polski, by się wypromować, i to jest w pełni zrozumiałe. Jednak nie sprowadzajmy, a co najważniejsze nie promujmy tzn. gruzu, który przyjechał do naszego kraju tylko i wyłącznie po łatwy zarobek, a nie by cokolwiek osiągnąć.

Celem rankingu nie jest wyśmiewanie i pastwienie się nad zawodnikami, a pokazanie jakie błędy kadrowe popełniają kluby TBL, które nie stawiają na jakość, a raczej na ilość. Po dwóch kolejkach, które były pewnym przetarciem dla nich, okres ochronny się skończył i po każdej kolejnej kolejce będę przedstawiał niechlubnych zwycięzców. W każdym rankingu znajdzie się pięciu zawodników, którzy będą otrzymywać punkty (1. miejsce-5 punktów, 2. miejsce-4 punkty itd.). Na sam koniec przekonamy się kto „zawojował” naszą ligę.

5. David Barlow (Stelmet Zielona Góra) – 0 punktów (0/3 z gry), zbiórka, asysta, -1 evel, -1 +/- w 14 minut.   


4. Jessie Sapp (Kotwica Kołobrzeg) – 6 punktów (3/12 z gry, 3/7 za dwa, 0/5 za trzy), 5 zbiórek, asysta, 2 przechwyty, 2 straty, 4 evel, -11 +/- w 32 minuty.


3. Nicchaeus Doakes (Stabill Jezioro Tarnobrzeg) – 5 punktów (2/11 z gry), 8 zbiórek, 3 asysty, przechwyt, 3 straty 4 evel, -16 +/- w 31 minut.


2. Kevin Thompson (Śląsk Wrocław) – 2 punkty (1/5 za dwa), 6 zbiórek, 2 bloki, 2 starty, 2 evel, 2 +/- w 16 minut.



1. Nathan Healy (Polpharma Starogard Gdański) – 1 punkt (0/5 z gry, 0/3 za dwa, 0/2 za trzy) zbiórka, strata, -5 evel, -16 +/- w 13 minut.

środa, 23 października 2013

Film: Drużyna Asów


Film opowiada historię trenera drużyny uniwersyteckiej, który po fatalnym poprzednim sezonie wyrusza w poszukiwaniu nowych utalentowanych zawodników, którzy pozwolą mu na powrót na sam szczyt. Szybko odnajduje trzech młodych koszykarzy. Cała trójka spełnia jego wymogi i od razu oczarowuje trenera Bella. Jednak główna postać filmu – Pete Bell, w którego rolę wcielił się Nick Nolte, od zawsze brzydzi się korupcją, która od kilku lat opanowała sport uniwersytecki w USA. Aby przekonać nowych chłopaków nie wystarczy samo stypendium i możliwość nauki oraz rozwoju sportowego. Sami zawodnicy, jak i ich rodzice wymagają znacznego nakładu finansowego, który w przepisach NCAA (do dziś) jest zabroniony.

Niestety, ale Coach Bell kuszony namowami oraz własnym pragnieniem sukcesu złamuje jedną z najważniejszych zasad i postanawia kosztem kilku wygranych meczów dać rodziną swoich nowych koszykarzy tego czego chcieli. Film doskonale obnaża mechanizmy rządzące amerykańskim sportem uniwersyteckim. Czy charyzmatyczny trener Pete Bell poniesie konsekwencje swoich czynów?

Mimo, iż tematem przewodnim jest ogromna korupcja przedstawiona na prawdziwym przykładzie Western University Delphins to można ujrzeć tam kawał znakomitego basketu, o który zadbali m.in. Shaquille O’Neal oraz Penny Hardoway. W filmie wystąpiły również legendy trenerskie NCAA – Bob Knight oraz Rick Pitino. Szczególnie ciekawą postacią jest Pitino, który kilka miesięcy temu święcił trumf w Final Four NCAA z uczelnią Louisville. Jedną z ról odegrał – Bob Cousy legenda Boston Celtics.

„Drużyna asów” została wyprodukowana w 1994 roku, jednak pomimo tych wszystkich lat jest to propozycja ponadczasowa, co sprawia, że może być interesującą opcją nie tylko dla fanów koszykówki. Natomiast obraz Shaq’a z najmłodszych lat to widok, którego nie może przegapić żaden fan basketu.   


Co tu dużo pisać. Obejrzycie film, a na pewno się nie zawiedziecie! 

wtorek, 22 października 2013

Pelicans mogą poszybować naprawdę wysoko


New Orleans Pelicans to najnowszy twór z pod znaku NBA. Nowa nazwa oraz całkowita zmiana graficzna ma za zadanie tknąć nowe życie w klub z Luizjany. Dni kiedy można było podziwiać tam takie gwiazdy jak Chris Paul, czy David West już dawno minęły. Wraz z nimi upadek sportowy oraz sława dawnych Hornets. Klub dość brutalnie został zepchnięty na margines NBA, z którego trudno było mu się wykaraskać. Na szczęście przełomem okazał się początek poprzedniego sezonu. Wylosowanie pierwszego numeru w drafcie, sprawiło, że nadzieje w tym regionie odżyły z dnia na dzień. Wzorem Oklahomy City Thunder postanowili w znaczący sposób odciąć się od przeszłości. Efektem tego była nowa nazwa – Pelicans oraz oczywiście Anthony Davis, który ma być przyszłością nowej drużyny.

Głównym architektem i twórcom nowych Pelicans jest generalny menadżer – Dell Demps, który wykonał znakomitą pracę przed obecnym sezonem. Niedoceniany w środowisku GM Demps pokazał na co go stać! Pierwszym zawodnikiem, na którego się zdecydował okazał się równie jak on niedoceniany – Tyreke Evans. Evans po fenomenalnym wejściu do NBA zwieńczonym nagrodą Rooke Of The Year, w kolejnych latach radził sobie już dużo słabiej, co sprawiło, że Sacramento Kings nie kwapili się, by podpisać z nim wieloletni kontrakt. Z takiej okazji szybko skorzystali Pelicnas, którzy zapewnili mu odpowiednie warunki do dalszego rozwoju. Absolwent uczelni Memphis to wbrew pozorom bardzo duże wzmocnienie. Tyreke to niezwykle wszechstronny zawodnik, który potrafi grać na każdej pozycji na obwodzie. Swoja karierę w NBA zaczynał na pozycji rozgrywającego, ale z czasem przesuwany był coraz bliżej kosza. Dysponuje on znakomitym rzutem, który wsparty jest równie znakomitymi warunkami fizycznymi. A co najważniejsze – w Nowym Orleanie bez wątpienia poczuje, że jest potrzebny oraz że klub wiąże z nim przyszłość, co na pewno przełoży się na jego dyspozycje.

Jednakże to kolejny ruch kadrowy Dempsa uważany jest za dużo bardziej spektakularny, niż pozyskanie Evansa. A mianowicie wymiana draftowa z Sixers. Pelicans oddali piąty numer tegorocznego draftu, którym okazał się Nerlens Noel, czyli słabsza wersja Anthony Davisa za rozgrywającego 76ers Jrue Holiday’a. Moim zadaniem jest to najlepsza wymiana nowego sezonu NBA. Holiday pomimo młodego wieku jest już uznaną marką na rynku. Jednak nadal tkwi w nim ogromny potencjał. 23-letni zawodnik od pięciu lat sprawował pozycję pierwszego rozgrywającego swojego poprzedniego klubu, co doskonale pokazuje jak wielkim talentem dysponuje. Jrue ma sprawić, że w Luizjanie szybko zapomni się o czasach Chrisa Paula. Zadanie przed nim postawione jest sporym wyzwaniem. Ale jak nie on, to kto? Jest szybki, zwinny, przebojowy oraz niesamowicie wszechstronny. Dysponuje bardzo dobrym rzutem oraz doskonałym przeglądem pola. A co najważniejsze potrafi brać odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Bez wątpienia jest zawodnikiem klasy All-Stars, który szybko powinien zaskarbić sobie miłość fanów Pelicans.

Nowe transfery miały przekonać nie tylko kibiców i opinię publiczną, ale także, dotychczas największą gwiazdę Hornets – Erica Gordona. Rzucający obrońca trafił do Nowego Orleanu po wymianie za Chrisa Paula. Były zawodnik Los Angeles Cippers, od samego początku był negatywnie nastawiony do swojej nowej drużyny. Nie mógł pogodzić się z tym, że trafił do jednej z najsłabszych drużyn w lidze, gdzie częściej będzie przegrywał, niż wygrywał. Od samego początku naciskał na władze klubu, by go jak najszybciej wytransferowały. Działacze Hornets wykazali się sporą dozą cierpliwości czekając, aż sytuacja sama się rozwiąże. Gordon złapał kontuzję, która wyeliminowała go na kilka następnych miesięcy, co dało klubowi niezbędny czas na przebudowę. Sytuacja kadrowa uległa zmianie, a niezadowolony Eric Gordon wraca do całkiem innej drużyny, której aspiracje są znacznie wyższe, niż jak przyjeżdżał do Luizjany.

Jednak postaci:  Evansa, Holiday’a oraz Gordona to zdecydowanie za mało, by myśleć o fazie play-off i Dell Demps doskonale o tym wie. Zakontraktowanie jednego z lepszych trenerów młodego pokolenia, jakim jest Monty Williams może okazać się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Natomiast pod koszem młodego, ale niezwykle utalentowanego Anthony Davisa wspierać ma posiadający doświadczenie z finałów NBA znakomity strzelec za trzy punkty – Ryan Anderson. Warto wspomnieć również o młodych talentach. Dla Al-Faroug Aminu oraz Austin Rivers nadchodzące rozgrywki mogą okazać się przełomowymi. Szczególnie dla Riversa, który po trudnym debiutanckim sezonie będzie chciał udowodnić wszystkim, że nie trafił do NBA bez przyczyny. Ciekawymi ruchami kadrowymi było również zakontraktowanie centra – Grega Stiemsma oraz strzelca – Antony Morrowa, którzy  w znaczący sposób wzbogacą rotację Pelicans.

Kiedy doszły mnie pierwsze plotki na temat zmiany nazwy z Hornets na Pelicans szczerze byłem zniesmaczony, ponieważ jestem tradycjonalistą. Jednak pierwsze ruchy na rynku transferowym przekonały mnie, że nie chodzi tylko o barwy i zmianę nazwy. Chodzi tu o coś więcej. O stworzenie nowego, lepszego produktu, z którym będą mogli się utożsamiać mieszkańcy Nowego Orleanu oraz całej Luizjany. Mimo moich wcześniejszych uprzedzeń, szczerze będę im kibicował.





  

wtorek, 15 października 2013

W jakim kierunku powinna podążać PLK?

Niewielu kibiców koszykówki w Polsce zdaje sobie sprawię, że PLK, czyli Tauron Basket Liga od kilku lat jest ligą kontraktową. Kluby, które mają ambicje w niej występować muszą spełniać pewne wymogi. Po około dwóch latach okazało się, że jeden z wymogów jest nie do przyjęcia. Mowa tu o pojemności oraz standardzie hali, w której ma występować drużyna.

Polski Związek Koszykówki przyjął kierunek ligi kontraktowej, ponieważ wcześniej bardzo trudno było kontrolować kluby, a zarazem rozwój rozgrywek. Najważniejszymi warunkami jest minimalny budżet oraz hala, która powinna posiadać, co najmniej 3 tysiące miejsc. O ile odpowiednią sumę w budżecie większości klubom udaje się jakoś uzbierać, to modernizacja starych, bądź budowa większych obiektów jest zdecydowanie poza ich zasięgiem. Więc kilka tygodni po zakończeniu poprzedniego sezonu z inicjatywą zmiany przepisu wystąpiła większość naszej ligi. Przodującym klubem w tej akcji była Kotwica Kołobrzeg, która posiada przyzwoitą halę, ale jednak mogącą pomieścić ledwie 1,5 tysiąca widzów. Z kolejnymi dniami zrobiło się coraz bardziej ciekawie, ponieważ liga postanowiła tak łatwo nie ustępować. Jednak ogromna afera wywołana przez media oraz portale społecznościowe przyniosła efekt, ponieważ PZKosz uległ i mimo wszystko postanowił przyznać licencję klubom, które nie spełniały warunków hali.

Z całą sympatią dla tych miast oraz ich drużyn, byłem, jestem i będę przeciwny tej decyzji. Kluby podpisując kontrakty (2-3 lata temu) doskonale wiedziały, co będzie ich czekać. Niestety, ale najlepszym przykładem klubu, który, co roku otrzymuje licencje za „ładne oczy” jest Kotwica Kołobrzeg. Już przed poprzednim sezonem jej degradacja wisiała na włosku, ponieważ wręcz do ostatnich dni władze klubu zamykały budżet. Natomiast rok później wyszedł problem hali. Obawiam się, co będzie dalej. Rozumiem, że koszykówka w tym malowniczym mieście jest zdecydowanym numerem jeden, co niezmiernie mnie cieszy, ale nie można tak budować klubu na najwyższym poziomie w Polsce. Od lat Kotwica nie potrafi zaleźć sponsora tytularnego, który odciążyłby finansowo miasto, które zaoszczędzone pieniądze mogłoby chociaż przeznaczyć na budowę nowej hali. Bardzo podobna sytuacja jest w pobliskim Słupsku, gdzie w tym wypadku dużo większy problem jest z halą, niż z finansami klubu. Od lat władze miasta nie kwapią się do budowy nowego spełniającego wszystkie warunki obiektu, na który niewątpliwie zasługują Czarni. Hala „Gryfia”, co roku nieudolnie jest modernizowana. Moim zdaniem jest najbrzydszym obiektem w Tauron Basket Lidze, który raczej przypomina czasy PRL, niż Polskę XXI wieku. Niestety, ale w poprzednim sezonie miałem okazję na własnym ciele przetestować ten obiekt, ponieważ rozegrałem tam mecz przeciwko rezerwom Czarnych. Nie chciałbym tu za bardzo się znęcać, bo nie o to chodzi, ale miałem wrażenie jakbym przeniósł się w czasie. W lata,  których z racji wieku mojego wieku nie powinienem pamiętać. Jedyne, co w tej hali można nazwać ekstraklasowymi to (na szczęście): parkiet, kosze oraz piłki. Wszystko pozostałe wołało o pomstę do nieba.

Toruń
Jednak, są w naszym kraju miasta oraz kluby, które wiążą swoją przyszłość z PLK. W kierunku wieloletniej współpracy z naszą ligą wyszedł Zgorzelec, który po wielu perturbacjach w końcu rozpoczął budowę nowej hali. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to od przyszłego sezonu popularny Turów będzie występował w nowoczesnej 3,5 tysięcznej hali. Podobna sytuacja jest w Radomiu, gdzie buduje się znacznie większy ośrodek. W mieście ma powstać futurystyczny obiekt, który będzie mógł pomieścić nawet 5 tysięcy kibiców. Budujące jest to, że ambicje klubu, są poparte ambicjami samego miasta. Rosa z sezonu na sezon dysponuje coraz większym budżetem, co pozwala im komponować całkiem ciekawy skład. Jednakże, czy liga posiada jakąkolwiek alternatywę, która pozwalałaby na rozwój PLK? Na szczęście – tak. Bardzo interesująca sytuacja jest w Szczecinie oraz Toruniu, które już od przyszłego sezonu mogłyby zastąpić niespełniające wymogów kluby. W Szczecinie kończy się budowa nowej hali, która ma spełniać wymogi miasta. W nowym obiekcie będzie mogło zasiąść co najmniej 5 tysięcy ludzi. W mieście z nad morza jest klub, który ma równie ambitne cele. Wilki Morskie Szczecin już teraz występują w mocnym składzie na zapleczu naszej ekstraklasy. Natomiast zdecydowanym faworytem do występów w przyszłości w Tauron Basket Lidze jest Toruń. W mieście od kilku lat poważnie inwestuje się w sport. Posiadają niezwykle malowniczy stadion żużlowy, a hala lada dzień powinna być ukończona. Nowa arena będzie niezwykle nowoczesnym obiektem, który będzie mógł pomieścić nawet 9 tysięcy kibiców. Ogromnym atutem jest miejscowa drużyna – PC Siden Toruń, który już teraz jest jednym z faworytów do awansu z zaplecza ekstraklasy.
Nowa hala Rosy Radom

W jakim kierunku powinna podążać liga? Zdecydowanie w kierunku dużych aglomeracji, które posiadają wspaniałe obiekty. Za kilka miesięcy liderem w tej klasyfikacji będzie Kraków. Ponieważ powstaje tam ogromna hala mogąca pomieścić 15 tysięcy ludzi. Niestety, ale od kilku lat koszykówka męska jest tam na średnim poziomie. Aktualnie dwa kluby w drugiej lidze. Może powstanie nowego obiektu zapoczątkuje powstanie jednego dużego klubu wzorem, bądź wspólnie z Wisłą Can-Pack Karków, która od kilku lat znakomicie radzi sobie w PLKK. Kolejnym miastem, którym liga powinna się zainteresować jest Łódź. Potężna Atlas Arena widziała już PLK, jednak tylko na jeden rok, ponieważ miejscowy ŁKS rozpad się z powodu kłopotów finansowych. Niestety, ale  męska zawodowa koszykówka wymarła razem ze wspomnianym wcześniej ŁKS’em. Bardzo interesującą opcją jest Bydgoszcz, który posiada halę Łuczniczka. Miejscowa Astoria, od kilku lat występuje zamiennie w pierwszej i drugiej lidze. Jednak największym problemem, są tam finanse, które nie pozwalają im na skuteczną walkę o ekstraklasę. Jednakże pomysł Astorii w PLK nie wydaje się taki głupi, ponieważ w przeszłości występowała już na najwyższym poziomie w Polsce i na pewno w tym regionie znajduje się sporo sympatyków basketu. Moim cichym faworytem jest Lublin. Bardzo malownicze miasto, które jak na nasze warunki posiada znakomitą infrastrukturę. Hala Globus, która może pomieścić 5,5 tysiąca widzów oraz klub. Start Lublin od kilku lat występuje na zapleczu ekstraklasy i przy odpowiednim wkładzie finansowym z powodzeniem może walczyć o PLK.
Kraków Arena

Myślę, ze liga jak najszybciej powinna szukać alternatyw, dla klubów, które już teraz nie spełniają warunków kontraktowych. PZKosz nie powinien ulegać szantażom, a raczej konsekwentnie wymagać od miast i klubów rozwoju, nie tylko tego sportowego. W ten sposób PLK będzie się rozwijać, co sprawi, że będzie bardziej atrakcyjna. Wydaje mi się, że moje propozycje są całkiem interesujące, a przecież w obwodzie są jeszcze takie miasta jak: Warszawa, Częstochowa, Płock, czy Kielce.
Hala w Częstochowie jest już gotowa na przyjęcie PLK


Hale klubów PLK:

Trefl Sopot – Ergo Arena 15 000 miejsc
Stelmet Zielona Góra – Hala CRS 5 000 miejsc
Asseco Gdynia – Arena Gdynia 4 010 miejsc
Anwil Włocławek – Hala Mistrzów 3 450 miejsc
AZS Koszalin – Hala Widowiskowo-Sportowa 3 000 miejsc
WKS Śląsk Wrocław – Hala Orbita 3 000 miejsc
Polpharama Starogard Gdański – Hala 2 500 miejsc
Energa Czarni Słupsk – Hala „Gryfia” 2 454 miejsc
Rosa Radom – Hala Mosir 2 000 miejsc
Stabil Jezioro Tarnobrzeg – Hala Mosir 1 350 miejsc
Kotwica Kołobrzeg – Hala Milenium 1 300 miejsc

W tracie budowy:

Kraków – Karków Arena 15 328 miejsc
Toruń – Hala Widowiskowo-Sportowa 9 250 miejsc
Szczecin – Hala Widowiskowo-Sportowa 5 300 miejsc
Radom – Hala Widowiskowo-Sportowa 5 000 miejsc
Zgorzelec – Hala Widowiskowo-Sportowa 3 500 miejsc

Alternatywy:

Łódź – Atlas Arena 13 805 miejsc
Bydgoszcz – Łuczniczka 8 000 miejsc
Częstochowa – Wielofunkcyjna Hala Sportowa 7 100 miejsc
Lublin – Hala Globus 5 500 miejsc
Płock – Orlen Arena 5 492 miejsc
Warszawa – Torwar 4 800 miejsc
Kielce – Legionów 4 200 miejsc
Kalisz – Kalisz Arena 3 000 miejsc
Sanok – Sanok Arena 3 000 miejsc

wtorek, 8 października 2013

Najcięższy rozgrywający w historii PLK

190 cm wzrostu i 104 kg wagi – tak prezentują się gabaryty nowego rozgrywającego Trefla Sopot. Dochodziły mnie głosy, że Lence Jeter to „kawał chłopa”, ale doznałem nie małego szoku, kiedy ujrzałem go na własne oczy. Bez wątpliwości, ta cała masa to nie tylko mięśnie, ale i spora nadwaga. Amerykanin przypomina swoją posturą raczej boksera, bądź zawodnika MMA, niż zawodowego koszykarza. Lence w przeszłości uprawiał również futbol amerykański, co poniekąd tłumaczy jego „imponującą” posturę, ponieważ w tym sporcie dodatkowe kilogramy to duży atut. Jednak w koszykówce nie zawsze idzie to w parze.

Oczywiście, jeśli byłby wyższy i występowałby na pozycjach podkoszowych to nie byłoby powodów do narzekania. Kilka centymetrów więcej wzrostu sprawiłoby, że Trefl posiadałby istnie zabójczą broń, ale tak nie będzie. Jeter to rozgrywający, a szczególnie na tej pozycji nadwaga jest czymś niedopuszczalnym w zawodowej koszykówce. Prawdziwy PG powinien być: szybki, zwinny, ruchliwy, skoczny oraz nienagannie przygotowany pod względem motorycznym. Natomiast Amerykanin przybył do Trójmiasta zupełnie nieprzygotowany i z jeszcze większą, niż obecnie nadwagą . Zamiast zrzucać zbędne kilogramy, pierwsze dni w Polsce spędzał głównie w KFC, a nie nad ciężkimi przygotowaniami do sezonu.

Ekipa z nad morze jest idealnym przykładem klubu, który nie uczy się na błędach, a raczej doświadczeniach swojej konkurencji. Ponieważ Jeter już przed poprzednim sezonem przebywał w naszym kraju. Na dwutygodniowe testy zaprosił go AZS Koszalin, który również miał spore obiekcje, co do jego warunków fizycznym. Ostatecznie nikogo w Koszalinie nie przekonał i szybko się z nim pożegnano. Natomiast absolwent uczelni Nebraska podpisał kontrakt w lidze niemieckiej, gdzie reprezentował barwy Ratiopharm Ulm (7.5 pkt, 2.2 zb, 2.4 as).

Trefl Sopot podjął ogromne ryzyko kontraktując tego typu gracza. W przeszłości w Trójmieście stawiano raczej na szczupłych, szybkich, zwinnych zawodników na pozycji rozgrywającego, którzy skutecznie mieli napędzać atak zespołu. Jeter na pewno nie będzie napędzał ataków drużyny, a 25 minut w meczu to zdecydowanie jego maksimum. Mimo wszystko ogromnie mnie dziwi, że jest on nadal w składzie ekipy z Sopotu. Nie mam pojęcia, co widzą w nim trenerzy Trefl i mam nadzieję, że sam zawodnik w kolejnych spotkaniach udowodni mi, że jest prawdziwym profesjonalnym koszykarzem, który potrafi coś więcej, niż samą grę na kontakcie.   

poniedziałek, 7 października 2013

Przed sezonem TBL: Asseco Gdynia

#22 A.J. Walton rozgrywający 184 cm USA 23 lata (ostatnio Baylor – NCAA)
Całkiem możliwe, że zostanie największą gwiazdą Asseco oraz całej Tauron Basket Ligi. Rozgrywający, który również może grać na pozycji rzucającego obrońcy jest świeżo upieczonym absolwentem silnej uczelni Baylor. Znakomicie gra na koźle w akcjach pick and roll. Mimo, iż nastawiony jest głównie na zdobywanie punktów, potrafi również doskonale asystować. Bardzo dobry rzut zarówno z półdystansu jak i dystansu. Braki w obronie zdecydowanie nadrabia pod drugim koszem. Jest również duszą towarzystwa, pozytywnie wspiera swoich kolegów z drużyny. Bardzo przypomina w zachowaniu boiskowym oraz poza boiskowym Jerela Blassingame’a.


#20 Piotr Szczotka skrzydłowy 198 cm POL 32 lata
W Gdyni od 2009 roku, z biegiem kolejnych lat coraz bardziej istotna postać drużyny. Z zawodnika od zadań specjalnych, w kolejnych rozgrywkach jego rola znacznie wzrastała. Aktualnie jest kapitanem, który ma zostać jednym z liderów zespołu. Ma za zadanie wskazywać właściwą drogę swoim młodszym kolegom, będąc liderem mentalnym drużyny.   

#7 Sebastian Kowalczyk rozgrywający 188 cm POL 20 lat (ostatnio Start Gdynia)
Kowalczyk ma za sobą bardzo przyzwoity sezon TBL w barwach Startu Gdynia, gdzie również prowadził go obecny trener Asseco. Młody rozgrywający już teraz ma zostać podstawowym zawodnikiem drużyny. W grupie „młodych wilków”, bo tak można ich z pewnością nazwać to na Sebastianie będzie ciążyła największa odpowiedzialność. Jednak już poprzednimi rozgrywkami udowodnił wszystkim, że owej odpowiedzialności się nie boi i jest gotowy na kolejne wyzwania.

#24 Maksim Kovacevic obrońca 199 cm SRB 26 lata (ostatnio St. Polten – Austria)
Serb w składzie ma zastąpić Jarosława Zyskowskiego, którego na cały sezon wyeliminowała kontuzja. Mimo, iż w naszym kraju jest zupełnie anonimową postacią, to już pokazał się z bardzo dobrej strony. Może liga austriacka w CV nie jest czymś imponującym, to przykład Kovacevica pokazuje, że czasem warto obserwować słabsze ligi. Posiada on nietypowy, ale skuteczny rzut zza linii 6,75. Pomimo słabszych warunków fizycznych nie boi się również agresywnie wchodzić pod kosz. Jest typowym strzelcem, który może okazać się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę” dla zespołu z nad morza.


#33 Christopher Gatson skrzydłowy 201 cm USA 24 lata (ostatnio Ponce – Puerto Rico)
Dla przyszłej kariery Gatsona obecny sezon może być niezwykle istotny, ponieważ po raz pierwszy będzie miał okazje grać na Starym Kontynencie. Jak na zawodnika, który ma występować głównie na pozycji silnego skrzydłowego jest niezwykle szczupły. Pomimo to całkiem przyzwoicie radzi sobie w obronie. Jednakże dużo ciężej idzie mu w ataku, gdzie często jest zupełnie niewidoczny. Jest bardzo mobilnym zawodnikiem, który zbiórką w obronie potrafi szybko uruchomić atak swojej drużyny, co można uznać za duży plus. Mimo to nadal jest sporą niewiadomą drużyny Asseco.


#9 Łukasz Seweryn skrzydłowy 196 cm POL 31 lat (ostatnio Stelmet Zielona Góra)
Łukasz miał okazje już występować w barwach Asseco w latach 2009-12, ale obecnie w niczym nie przypomina zawodnika z tamtych lat. Niestety, ale fatalny poprzedni sezon znacząco odbił się na jego obecnej dyspozycji. Jak na zawodnika, który bazował głównie na swoim rzucie, gdzieś pomiędzy Włocławkiem, a Zieloną Górą zatracił swoją pewność siebie. Jednak mimo to działacze Asseco nadal w niego wierzą. W młodym zespole z Gdyni ma pełnić podobną role, co Piotr Szczotka.

#11 Filip Zekavicic center 210 cm SRB 21 lat (ostatnio BKK Radnicki – Serbia)
Filip miał był trochę młodszą i słabszą wersją Rashida Mahalbasica, ale dotychczasowe spotkania pokazują jednak, że sporo brakuje mu do swojego poprzednika. Wyróżniają go dwie cechy: siła oraz bardzo dobre warunki fizyczne. Mimo jego słabości technicznych, przy budżecie Asseco może okazać się przyzwoitym wzmocnieniem. Jednak po za obroną, w ataku raczej nie będzie dużym zagrożenie dla rywala.

#8 Filip Matczak obrońca 187 cm POL 20 lat (ostatnio Stal Ostrów Wielkopolski – 1Liga)
Wychowanek i nadal oficjalnie zawodnik Stelmetu Zielona Góra, ponieważ do zespołu z nad morza jest tylko wypożyczony, może okazać się objawieniem całego sezonu Tauron Basket Ligii. Jak dla wielu graczy Asseco, tak i dla niego obecne rozgrywki mogą okazać się niezwykle istotne. Matczak jest wieloletnim reprezentantem kraju w drużynach młodzieżowych (Wicemistrzostwo Świata U17). W swojej grze bazuje głównie na swojej motoryce oraz szybkości. Dysponuje również całkiem przyzwoitym rzutem za linii 6,75. Jednak  poczynił także niesamowity postęp, jeśli chodzi o grę w obronie, co może stać się jego głównym atutem.

#19 Roman Szymański center 211 cm POL 22 lata (ostatnio Siden Toruń – 1Liga)
Po fatalnym sezonie na zapleczu ekstraklasy dla młodego centra, występy w Tauron Basket Lidze mogą okazać się szansą, która może się już nie powtórzyć. Dlatego były zawodnik m.in. Trefla Sopot i Polonii 2011 Warszawa do nadchodzących rozgrywek powinien przystąpić podwójnie zmobilizowany. Mimo ostatnio gorszego okresu w swojej karierze, widać, że nie jest już tym samym szczupłym podkoszowym, co kilka lat temu. Znacznie przybrał na masie mięśniowej, co powinno ułatwić mu walkę pod koszem. Bardzo dobrze jest przygotowany również pod względem motorycznym. Jednak nadal ma spore problemy z rzutem.

#10 Przemysław Żołnierewicz obrońca 194 cm POL 18 lat (ostatnio GTK Gdynia – 2Liga)
Przemek jest jednym z czterech reprezentantów naszego kraju w kategorii U 18, który w tym sezonie zadebiutuje na parkietach Tauron Basket Ligii. Bez wątpienia tkwią w nim ogromne możliwości i niezwykły potencjał. W swojej grze bazuje głównie na motoryce. Posiada znakomity instynkt na atakowanej jak i bronionej tablicy. Zdecydowanie musi popracować nad rzutem i panowaniem nad piłką. Jednakże przyszłe występy w TBL mogą okazać się przełomowe, dla rozwoju jego kariery.

#18 Daniel Grujić skrzydłowy 201 cm POL 23 lata (ostatnio GKS Korsarz Gdańsk – 2Liga)
Cechują go znakomite warunki fizyczne. Może grać zarówno pod koszem jak i na obwodzie, co sprawia, że jest niezwykle wszechstronnym zawodnikiem. W przeszłości występował w niższych klasach rozgrywkowych, ale okazja gry w barwach Asseco jest jego szansą na dłuższe zaistnienie na wyższym poziomie.

#17 Rafał Stefanik skrzydłowy 197 cm POL 19 lat (SMS Władysławowo – 2Liga)
Jeszcze kilka lat temu uznawany za jeden z większych talentów w swoim roczniku w naszym kraju. Jednak w znaczy sposób jego rozwój przystopowały kontuzje. Aktualnie ponownie jest kontuzjowany. Jeśli opuści go pech może okazać się istotnym elementem układanki trenera Dedka.

#21 Chris Paredes skrzydłowy 196 cm POL/CAN
Zakontraktowanie tego zawodnika jest moim zadaniem wielkim nieporozumieniem i im mniej o nim napiszę, tym będzie lepiej…

Trener: Dawid Dedek SLO (ostatnio Start Gdynia)

Słoweniec od kilku lat był asystentem w różnych klubach w naszej ekstraklasie, aż do poprzedniego sezonu, kiedy otrzymał szansę samodzielnej pracy w Starcie Gdynia. Trener Dedek znakomitą pracą z beniaminkiem TBL zaskarbił sobie wielu fanów. Szczególnie dobrze radził sobie z młodymi zawodnikami, co sprawia, że zespół Asseco Gdynia jest idealnym dla niego i dla klubu rozwiązaniem.  


środa, 2 października 2013

Akademia Trenera: Zeljko Obradovic


Obradovic jest jednym z moich ulubionych trenerów, którego szczególnie szanuję za pracę w Panathinaikosie Ateny. Gdzie w pewnym momencie wygrywał wszystko, co się dało. Dzięki jego niezwykłym osiągnięciom miał status króla w Atenach. Przed poprzednim sezonem blisko był NBA. Jednak zza oceanem nadal nie doceniają trenerów z Europy. W nadchodzących rozgrywkach ma poprowadzić Fenerbahce Stambuł. W poniższym filmie zajmuje się niezwykle istotnym zagadnieniem jakim w koszykówce jest Pick and Roll. Serdecznie polecam! 


wtorek, 1 października 2013

Piżama party w NBA

Liga NBA nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Jednak, tym razem w ten negatywny sposób. Oglądając wczoraj tzn. Media Day Los Angeles Clippers doznałem małego szoku, a mianowicie ekipa z L. A. postanowiła zaprezentować nowe alternatywne stroje specjalnie przygotowane dla nich przez Adidasa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie przypominały łudząco…piżam.


Adidas od poprzedniego sezonu lobbują nad koszulkami meczowymi z RĘKAWKAMI. Niestety, ale NBA również się to podoba. W kilku spotkaniach w poprzednich rozgrywkach wystąpili w takich strojach zawodnicy Golden State Warriors. Dla mnie osobiście jest to bezczeszczenie historii koszykówki. Oczywiście rozumiem, ze tzn. odzież termioaktywana jest niezwykle wygodna i znakomicie spełnia swoją rolę, ponieważ sam w niej bardzo często trenuję. Jednak rękawki w koszykarskich koszulkach to zdecydowanie za dużo. W lidze NCAA wielu zawodników grywa w takich koszulkach, ale są one pod trykotami meczowymi. Niestety przepisy NBA zabraniają uczestniczyć w odzieży, która wychodzi poza strój (nie licząc frotek, ściągaczy itp.). Jeśli najlepsza liga na świecie chce być tak nowoczesna, to dlaczego po prostu nie zmienią tego zakazu?



Koszulki bez rękawków zostały przyjęte kilkanaście lat temu nie bez powodu. Ponieważ owe rękawki mogą krępować ruchy, chociażby podczas oddawania rzutu. Moim zdaniem jest to zdecydowane lekceważenie wieloletniej historii. Wyobrażacie sobie w owej koszulce chociażby SHAQ’a? Po pierwsze, czy w następującą koszulkę by się zmieścił? Natomiast po drugie, czy nie musiałby jej zmienić po kilku wsadach, ponieważ zostałyby po niej same strzępy?

Spójrzmy na inne dyscypliny. Wyobrażacie sobie np. piłkarski Real Madryt w koszulkach bez rękawków? Myślę, że nie tylko Cristiano Ronaldo by się oburzył, ale i cały piłkarski świat. Tymczasem środowisko koszykarskie średnio się tym przejmuje.


Marcin Gortat i jego Suns, również będą mieli przyjemność w nich grać.
Wydaje mi się, że Adidas i NBA posunęły się zbyt daleko. Mam nadzieję, że zbiegiem kolejny miesięcy z tej decyzji się wycofają. Ciekawe jak na taki pomysł zapatrują się legendy NBA jak: Bill Russell, Magic Johnson, czy Lary Bird?
Wilt Chamberlain i Bill Russell