wtorek, 8 października 2013

Najcięższy rozgrywający w historii PLK

190 cm wzrostu i 104 kg wagi – tak prezentują się gabaryty nowego rozgrywającego Trefla Sopot. Dochodziły mnie głosy, że Lence Jeter to „kawał chłopa”, ale doznałem nie małego szoku, kiedy ujrzałem go na własne oczy. Bez wątpliwości, ta cała masa to nie tylko mięśnie, ale i spora nadwaga. Amerykanin przypomina swoją posturą raczej boksera, bądź zawodnika MMA, niż zawodowego koszykarza. Lence w przeszłości uprawiał również futbol amerykański, co poniekąd tłumaczy jego „imponującą” posturę, ponieważ w tym sporcie dodatkowe kilogramy to duży atut. Jednak w koszykówce nie zawsze idzie to w parze.

Oczywiście, jeśli byłby wyższy i występowałby na pozycjach podkoszowych to nie byłoby powodów do narzekania. Kilka centymetrów więcej wzrostu sprawiłoby, że Trefl posiadałby istnie zabójczą broń, ale tak nie będzie. Jeter to rozgrywający, a szczególnie na tej pozycji nadwaga jest czymś niedopuszczalnym w zawodowej koszykówce. Prawdziwy PG powinien być: szybki, zwinny, ruchliwy, skoczny oraz nienagannie przygotowany pod względem motorycznym. Natomiast Amerykanin przybył do Trójmiasta zupełnie nieprzygotowany i z jeszcze większą, niż obecnie nadwagą . Zamiast zrzucać zbędne kilogramy, pierwsze dni w Polsce spędzał głównie w KFC, a nie nad ciężkimi przygotowaniami do sezonu.

Ekipa z nad morze jest idealnym przykładem klubu, który nie uczy się na błędach, a raczej doświadczeniach swojej konkurencji. Ponieważ Jeter już przed poprzednim sezonem przebywał w naszym kraju. Na dwutygodniowe testy zaprosił go AZS Koszalin, który również miał spore obiekcje, co do jego warunków fizycznym. Ostatecznie nikogo w Koszalinie nie przekonał i szybko się z nim pożegnano. Natomiast absolwent uczelni Nebraska podpisał kontrakt w lidze niemieckiej, gdzie reprezentował barwy Ratiopharm Ulm (7.5 pkt, 2.2 zb, 2.4 as).

Trefl Sopot podjął ogromne ryzyko kontraktując tego typu gracza. W przeszłości w Trójmieście stawiano raczej na szczupłych, szybkich, zwinnych zawodników na pozycji rozgrywającego, którzy skutecznie mieli napędzać atak zespołu. Jeter na pewno nie będzie napędzał ataków drużyny, a 25 minut w meczu to zdecydowanie jego maksimum. Mimo wszystko ogromnie mnie dziwi, że jest on nadal w składzie ekipy z Sopotu. Nie mam pojęcia, co widzą w nim trenerzy Trefl i mam nadzieję, że sam zawodnik w kolejnych spotkaniach udowodni mi, że jest prawdziwym profesjonalnym koszykarzem, który potrafi coś więcej, niż samą grę na kontakcie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz