190 cm wzrostu i 104 kg wagi –
tak prezentują się gabaryty nowego rozgrywającego Trefla Sopot. Dochodziły mnie
głosy, że Lence Jeter to „kawał chłopa”, ale doznałem nie małego szoku, kiedy
ujrzałem go na własne oczy. Bez wątpliwości, ta cała masa to nie tylko mięśnie,
ale i spora nadwaga. Amerykanin przypomina swoją posturą raczej boksera, bądź
zawodnika MMA, niż zawodowego koszykarza. Lence w przeszłości uprawiał również
futbol amerykański, co poniekąd tłumaczy jego „imponującą” posturę, ponieważ w
tym sporcie dodatkowe kilogramy to duży atut. Jednak w koszykówce nie zawsze
idzie to w parze.
Oczywiście, jeśli byłby wyższy i
występowałby na pozycjach podkoszowych to nie byłoby powodów do narzekania.
Kilka centymetrów więcej wzrostu sprawiłoby, że Trefl posiadałby istnie zabójczą broń, ale tak nie będzie. Jeter to rozgrywający, a szczególnie na tej
pozycji nadwaga jest czymś niedopuszczalnym w zawodowej koszykówce. Prawdziwy
PG powinien być: szybki, zwinny, ruchliwy, skoczny oraz nienagannie
przygotowany pod względem motorycznym. Natomiast Amerykanin przybył do
Trójmiasta zupełnie nieprzygotowany i z jeszcze większą, niż obecnie nadwagą .
Zamiast zrzucać zbędne kilogramy, pierwsze dni w Polsce spędzał głównie w KFC,
a nie nad ciężkimi przygotowaniami do sezonu.
Ekipa z nad morze jest idealnym
przykładem klubu, który nie uczy się na błędach, a raczej doświadczeniach swojej
konkurencji. Ponieważ Jeter już przed poprzednim sezonem przebywał w naszym
kraju. Na dwutygodniowe testy zaprosił go AZS Koszalin, który również miał
spore obiekcje, co do jego warunków fizycznym. Ostatecznie nikogo w Koszalinie
nie przekonał i szybko się z nim pożegnano. Natomiast absolwent uczelni
Nebraska podpisał kontrakt w lidze niemieckiej, gdzie reprezentował barwy Ratiopharm
Ulm (7.5 pkt, 2.2 zb, 2.4 as).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz