wtorek, 22 października 2013

Pelicans mogą poszybować naprawdę wysoko


New Orleans Pelicans to najnowszy twór z pod znaku NBA. Nowa nazwa oraz całkowita zmiana graficzna ma za zadanie tknąć nowe życie w klub z Luizjany. Dni kiedy można było podziwiać tam takie gwiazdy jak Chris Paul, czy David West już dawno minęły. Wraz z nimi upadek sportowy oraz sława dawnych Hornets. Klub dość brutalnie został zepchnięty na margines NBA, z którego trudno było mu się wykaraskać. Na szczęście przełomem okazał się początek poprzedniego sezonu. Wylosowanie pierwszego numeru w drafcie, sprawiło, że nadzieje w tym regionie odżyły z dnia na dzień. Wzorem Oklahomy City Thunder postanowili w znaczący sposób odciąć się od przeszłości. Efektem tego była nowa nazwa – Pelicans oraz oczywiście Anthony Davis, który ma być przyszłością nowej drużyny.

Głównym architektem i twórcom nowych Pelicans jest generalny menadżer – Dell Demps, który wykonał znakomitą pracę przed obecnym sezonem. Niedoceniany w środowisku GM Demps pokazał na co go stać! Pierwszym zawodnikiem, na którego się zdecydował okazał się równie jak on niedoceniany – Tyreke Evans. Evans po fenomenalnym wejściu do NBA zwieńczonym nagrodą Rooke Of The Year, w kolejnych latach radził sobie już dużo słabiej, co sprawiło, że Sacramento Kings nie kwapili się, by podpisać z nim wieloletni kontrakt. Z takiej okazji szybko skorzystali Pelicnas, którzy zapewnili mu odpowiednie warunki do dalszego rozwoju. Absolwent uczelni Memphis to wbrew pozorom bardzo duże wzmocnienie. Tyreke to niezwykle wszechstronny zawodnik, który potrafi grać na każdej pozycji na obwodzie. Swoja karierę w NBA zaczynał na pozycji rozgrywającego, ale z czasem przesuwany był coraz bliżej kosza. Dysponuje on znakomitym rzutem, który wsparty jest równie znakomitymi warunkami fizycznymi. A co najważniejsze – w Nowym Orleanie bez wątpienia poczuje, że jest potrzebny oraz że klub wiąże z nim przyszłość, co na pewno przełoży się na jego dyspozycje.

Jednakże to kolejny ruch kadrowy Dempsa uważany jest za dużo bardziej spektakularny, niż pozyskanie Evansa. A mianowicie wymiana draftowa z Sixers. Pelicans oddali piąty numer tegorocznego draftu, którym okazał się Nerlens Noel, czyli słabsza wersja Anthony Davisa za rozgrywającego 76ers Jrue Holiday’a. Moim zadaniem jest to najlepsza wymiana nowego sezonu NBA. Holiday pomimo młodego wieku jest już uznaną marką na rynku. Jednak nadal tkwi w nim ogromny potencjał. 23-letni zawodnik od pięciu lat sprawował pozycję pierwszego rozgrywającego swojego poprzedniego klubu, co doskonale pokazuje jak wielkim talentem dysponuje. Jrue ma sprawić, że w Luizjanie szybko zapomni się o czasach Chrisa Paula. Zadanie przed nim postawione jest sporym wyzwaniem. Ale jak nie on, to kto? Jest szybki, zwinny, przebojowy oraz niesamowicie wszechstronny. Dysponuje bardzo dobrym rzutem oraz doskonałym przeglądem pola. A co najważniejsze potrafi brać odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Bez wątpienia jest zawodnikiem klasy All-Stars, który szybko powinien zaskarbić sobie miłość fanów Pelicans.

Nowe transfery miały przekonać nie tylko kibiców i opinię publiczną, ale także, dotychczas największą gwiazdę Hornets – Erica Gordona. Rzucający obrońca trafił do Nowego Orleanu po wymianie za Chrisa Paula. Były zawodnik Los Angeles Cippers, od samego początku był negatywnie nastawiony do swojej nowej drużyny. Nie mógł pogodzić się z tym, że trafił do jednej z najsłabszych drużyn w lidze, gdzie częściej będzie przegrywał, niż wygrywał. Od samego początku naciskał na władze klubu, by go jak najszybciej wytransferowały. Działacze Hornets wykazali się sporą dozą cierpliwości czekając, aż sytuacja sama się rozwiąże. Gordon złapał kontuzję, która wyeliminowała go na kilka następnych miesięcy, co dało klubowi niezbędny czas na przebudowę. Sytuacja kadrowa uległa zmianie, a niezadowolony Eric Gordon wraca do całkiem innej drużyny, której aspiracje są znacznie wyższe, niż jak przyjeżdżał do Luizjany.

Jednak postaci:  Evansa, Holiday’a oraz Gordona to zdecydowanie za mało, by myśleć o fazie play-off i Dell Demps doskonale o tym wie. Zakontraktowanie jednego z lepszych trenerów młodego pokolenia, jakim jest Monty Williams może okazać się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Natomiast pod koszem młodego, ale niezwykle utalentowanego Anthony Davisa wspierać ma posiadający doświadczenie z finałów NBA znakomity strzelec za trzy punkty – Ryan Anderson. Warto wspomnieć również o młodych talentach. Dla Al-Faroug Aminu oraz Austin Rivers nadchodzące rozgrywki mogą okazać się przełomowymi. Szczególnie dla Riversa, który po trudnym debiutanckim sezonie będzie chciał udowodnić wszystkim, że nie trafił do NBA bez przyczyny. Ciekawymi ruchami kadrowymi było również zakontraktowanie centra – Grega Stiemsma oraz strzelca – Antony Morrowa, którzy  w znaczący sposób wzbogacą rotację Pelicans.

Kiedy doszły mnie pierwsze plotki na temat zmiany nazwy z Hornets na Pelicans szczerze byłem zniesmaczony, ponieważ jestem tradycjonalistą. Jednak pierwsze ruchy na rynku transferowym przekonały mnie, że nie chodzi tylko o barwy i zmianę nazwy. Chodzi tu o coś więcej. O stworzenie nowego, lepszego produktu, z którym będą mogli się utożsamiać mieszkańcy Nowego Orleanu oraz całej Luizjany. Mimo moich wcześniejszych uprzedzeń, szczerze będę im kibicował.





  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz