Na Święta Bożego Narodzenia jak
większość z was otrzymuję (może zasłużone, a może nie) prezenty od
najbliższych, które w większości są bardzo udane i trafiają w mój gust. Ale od
kilku ładnych lat obdarowuje mnie również moja ukochana liga NBA. Oczywiście
David Stern nie przysyła mi wyjątkowego upominku pod choinkę w moim domu. A
mianowicie obdarowuje mnie wyjątkowymi pojedynkami najlepszych obecne zespołów
w NBA i to jeszcze w bardzo przystępnych godzinach czasu Polskiego, co sprawia,
że w tak wyjątkowy wieczór nie muszę zarywać nocy.
Jednak wszystko wskazuje na to,
że tegoroczne święta nie będą tak udane. I to mnie niezwykle dziwi, ponieważ
byłem bardzo grzeczny i starałem się systematycznie zarywać kolejne noce
oglądając zmagania najlepszej ligi na Świecie. Wszystko wskazuje na to, że w
tym roku dostanę przysłowiowego „pstryczka w nos”, który może okazać się
niezwykle bolesny dla mojej bezgranicznej miłości do koszykówki. Oczywiście
mecze z najwyższej półki się odbędą, ale w jaki sposób… Liga od kilku lat usilnie
stara się na siłę zmieniać swój wizerunek, po przez stroje. Moim zdaniem usilna
zmiana produktu, który i tak jest już znakomity powoduje zupełnie odwrotny
skutek, ponieważ zraża do siebie sympatyków NBA. Już w zeszłym roku przy okazji
meczów świątecznych zespoły występowały w jednolitych strojach, które były
średnio udane. Jednak w tym roku NBA zupełnie oszalała.
W piątek do sieci wypłynęło
zdjęcie pokazujące w jakich strojach wystąpią zespoły podczas świąt Bożego
Narodzenia. Ja osobiście jestem ogromnym tradycjonalistą i uważam, że NBA
takimi zmianami pokazuje brak szacunku, dla swojej wieloletnie prawie 70
letniej historii. Tuż przed sezonem pisałem o modzie koszulek z rękawkami - Piżama party w NBA, co
niezwykle mnie irytuje. Jednakże tym razem liga zupełnie nadszarpnęła moje
nerwy.
Owe koszulki nie dosyć, że mają
rękawki, z którymi nieskutecznie walczę, to jeszcze przypominają bardziej stroje
hokeistów, czy bejsbolistów. Już nie wspominając o ich wykonaniu, któremu bliżej
do standardu nieistniejącego stadionu dziesięciolecia, który był zalewany tzn.
chińszczyzną. Niż do zawodowej koszykówki.
Obawiam się, że zbliżające się
święta nie będą już tak udane dla mnie, a David Stern tym razem da mi pod
choinkę rózgę, a nie emocje i produkt z najwyższej światowej półki. No ale, cóż
- takie życie w dobie kryzysu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz