poniedziałek, 11 listopada 2013

To nie będą udane Święta Bożego Narodzenia

Na Święta Bożego Narodzenia jak większość z was otrzymuję (może zasłużone, a może nie)  prezenty od najbliższych, które w większości są bardzo udane i trafiają w mój gust. Ale od kilku ładnych lat obdarowuje mnie również moja ukochana liga NBA. Oczywiście David Stern nie przysyła mi wyjątkowego upominku pod choinkę w moim domu. A mianowicie obdarowuje mnie wyjątkowymi pojedynkami najlepszych obecne zespołów w NBA i to jeszcze w bardzo przystępnych godzinach czasu Polskiego, co sprawia, że w tak wyjątkowy wieczór nie muszę zarywać nocy.

Jednak wszystko wskazuje na to, że tegoroczne święta nie będą tak udane. I to mnie niezwykle dziwi, ponieważ byłem bardzo grzeczny i starałem się systematycznie zarywać kolejne noce oglądając zmagania najlepszej ligi na Świecie. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku dostanę przysłowiowego „pstryczka w nos”, który może okazać się niezwykle bolesny dla mojej bezgranicznej miłości do koszykówki. Oczywiście mecze z najwyższej półki się odbędą, ale w jaki sposób… Liga od kilku lat usilnie stara się na siłę zmieniać swój wizerunek, po przez stroje. Moim zdaniem usilna zmiana produktu, który i tak jest już znakomity powoduje zupełnie odwrotny skutek, ponieważ zraża do siebie sympatyków NBA. Już w zeszłym roku przy okazji meczów świątecznych zespoły występowały w jednolitych strojach, które były średnio udane. Jednak w tym roku NBA zupełnie oszalała.


W piątek do sieci wypłynęło zdjęcie pokazujące w jakich strojach wystąpią zespoły podczas świąt Bożego Narodzenia. Ja osobiście jestem ogromnym tradycjonalistą i uważam, że NBA takimi zmianami pokazuje brak szacunku, dla swojej wieloletnie prawie 70 letniej historii. Tuż przed sezonem pisałem o modzie koszulek z rękawkami - Piżama party w NBA, co niezwykle mnie irytuje. Jednakże tym razem liga zupełnie nadszarpnęła moje nerwy.


Owe koszulki nie dosyć, że mają rękawki, z którymi nieskutecznie walczę, to jeszcze przypominają bardziej stroje hokeistów, czy bejsbolistów. Już nie wspominając o ich wykonaniu, któremu bliżej do standardu nieistniejącego stadionu dziesięciolecia, który był zalewany tzn. chińszczyzną. Niż do zawodowej koszykówki.  


Obawiam się, że zbliżające się święta nie będą już tak udane dla mnie, a David Stern tym razem da mi pod choinkę rózgę, a nie emocje i produkt z najwyższej światowej półki. No ale, cóż - takie życie w dobie kryzysu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz