piątek, 27 czerwca 2014

Zwycięzcy i przegrani Draftu NBA 2014

ZWYCIĘZCY:

Orlando Magic – Dostali to co chcieli, czyli ekspresywnego i efektownego podkoszowego #3 Aaron Gordon oraz wszechstronnego rozgrywającego #10 Elfird Payton. Nowe trio Magic: Payton – Oladipo – Gordon zapowiada się niesamowicie ekscytująco.

Charlotte Hornets – Świetnie wykorzystali tegoroczny draft, by uzupełnić swoje braki kadrowe. #9 Noah Vonleh to bardzo wszechstronny silny skrzydłowy, który równie dobrze prezentuje się zarówno w ataku, jak i w obronie. A wspólna gra z Al Jeffersonem może mu pozwolić błyskawicznie nabrać niezbędnej parkietowej ogłady. Kolejnym wyborem Hornets był #26 P.J. Hairston, który jest prawdziwą maszynką do zdobywania punktów, jakiej bez wątpienia potrzebowali na obwodzie Szerszenie. W kolejnych pickach włodarze drużyny z Charlotte również nie próżnowali. #44 Dwight Powell oraz #55 Semaj Chirston mogą okazać się bardzo solidnymi rezerwowymi. Szczególnie Powell, który jest świetnie wyszkolonym technicznie silnym skrzydłowym.

Los Angeles Lakers – Lakers są już gotowi na spodziewane odejście Paul Gasola oraz Steve’a Nash’a, dobrze wykorzystując do tego silnie obsadzony draft. Pierwszy ich łupem padł #7 Julius Randle, który swoją grą łudząco przypomina mniejszą wersję samego Shaq’a, a przy tym jest nienagannie wyszkolony technicznie. Natomiast z odległym #46 numerem wybrali Jordana Clarksona, który jeszcze przed samym draftem prognozowany był na przełom pierwsze i drugiej rundy. Pomimo odległej pozycji, Clarkson może okazać się bardzo solidnym wzmocnieniem Lakers na pozycji rozgrywającego oraz rzucającego obrońcy.

Minnesota Timberwolvers- Pomimo niezbyt sympatycznej reakcji ich #13 Zach LaVine, to działacze Wolvers bardzo dobrze wykorzystali tegoroczny draft. Ponieważ wybrali niezwykle wszechstronnego LaVine’a, solidnego obrońcę #40 Glen Robinson III oraz rewelacyjnego strzelca #53 Alessandro Gentile.

Miami Heat – Lebron chce – Lebron ma! Tymi słowami można idealnie określić tegoroczny wybór w drafcie byłych mistrzów NBA. Ponieważ lider Heat wszem i wobec przyznawał, że działacze drużyny Żaru muszą zrobić absolutnie wszystko, by wybrać w drafcie Shabazza Napiera. I tak więc się stało. Ale trzeba przyznać, że James naprawdę zna się na rzeczy, bowiem były dwukrotny mistrz NCAA z uczelnią UConn to – pomimo słabszych warunków fizycznych – świetny rozgrywający. I jest jeszcze ktoś, kto nie wierzy, że Lebron James nie wróci do Miami?

San Antonio Spurs – Spurs tuż przed draftem nastawiali się na pozyskanie solidnego rezerwowego dla ich MVP Finałów – Kawhi Leonarda. #30 Kyle Anderson wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla mistrzów NBA. Ponieważ jest to bardzo solidy strzelec, którego główną broną jest atak – a tego właśnie szukali Spurs.

Chicago Bulls – Byki zrobiły rewelacyjny ruch oddając swoje picki #16 Jusuf Nurkić i #19 Gary Harris w zamian za #11 Doug McDermott. Ponieważ tym ruchem zyskali najlepszego strzelca z pozycji niskiego i silnego skrzydłowego w całym zestawieniu oraz otworzyli sobie furtkę do pozyskania Carmelo Anthony’ego.

Adam Silver – Za świetne prowadzenie całego draftu i piękny gest w kierunku Isaiah Austin’a – SZAPOBA!


PRZEGRANI:

Toronto Raptors – Raptors zupełnie zaprzepaścili swój pierwszy pick - #20 Bruno Caboclo. Ponieważ wybrali zupełnie nieznanego Brazylijczyka, którego sami określili brazylijskim Kevinem Durantem, co chyba jest zbytnio optymistyczną opinią.

Los Angeles Clippers – Pomimo ogromnego natłoku na pozycji rzucającego obrońcy Clippers postanowili pozyskać kolejnego strzelca #28 C.J. Wilcox. Mimo, iż mogli wybrać solidnego zmiennika dla DeAndre Jordana. I gdzie tu logika?

Tyler Ennis – Gra jako – tylko – rezerwowy Gorana Dragića może w znaczący sposób przyhamować rozwój tego niezwykle uzdolnionego absolwenta uczelni Syracuse. Jednakże mam nadzieję, że nie skończy on podobnie jak Kendall Marshall, który odzyskał chęci do gry dopiero kiedy uwolnił się od szpon Phoenix Suns.

Patric Young i James McAdoo – Obaj podkoszowi, którzy jeszcze do niedawna byli murowanymi kandydatami do wyboru w tegorocznym drafcie, lecz o dziwo nie zmieścili się w szczęśliwej „60”. Co najciekawsze McAdoo jeszcze kilka lat temu uznawany był za największy talent podkoszowy USA i typowany na Top5 tego draftu. Jednakże nie najlepsze występy na renomowanej uczelni North Carolina mocno osłabiły jego notowania. Natomiast Young ma za sobą rewelacyjny sezon w barwach uczelni Floryda Gators i to, że nie znalazł dla siebie klubu w NBA może uznać za ogromną osobistą porażkę.


Zach LaVine – Nie najlepiej zareagował na to, że słoneczne Los Angeles będzie musiał zamienić na mroźną i kapryśną Minnesotę. Ale wydaje się, że LaVine jest równie kapryśny, co pogoda w jego nowym miejscu zamieszkania. Dlatego trafia do grona przegranych tego draftu, za swoje dziecinne zachowanie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz