środa, 4 lutego 2015

Ranking Debiutantów NBA - Styczeń






1. Andrew Wiggins (Minnesota Timberwolvers)

Całkowity pan i władca tego rankingu, którego tylko kontuzja – czego mu nie życzę – mogłaby pozbawić fotela lidera w tej klasyfikacji do końca sezonu. Kanadyjczyk zaliczył zdecydowanie najlepszy miesiąc w swoim pierwszym sezonie na parkietach NBA, notując średnio prawie 20 punktów na mecz. Natomiast spotkaniem przeciwko Cleveland Cavaliers oraz Lebronowi Jamesowi podkreślił swój olbrzymi talent. W tamtym pojedynku Wiggins uzbierał na swoim koncie aż 33 punkty, nieznacznie ustępując gwieździe Cavs.



Statystyki: 19.8 punktu, 4.6 zbiórki, 3.5 asysty

2. Elfird Payton (Orlando Magic)

Wszechstronny rozgrywający Magic coraz lepiej czuje się na słonecznej Florydzie. Payton wraz z Victorem Oladipo stworzył iście zabójczy obwodowy duet. Nowa nadzieja ekipy z Orlando świetnie spłaca kredyt zaufania u włodarzy i trenerów klubu, notorycznie odnotowując podwójne zdobycze. W spotkaniu z Memphis Grizzlies popisał się on nawet bardzo efektownym double-double w postaci 22 punktów oraz 12 asyst. Payton, to z pewnością przyszłość Magic i warto obserwować jak ten zawodnik się rozwija.



Statystyki: 10.7 punktu, 6.9 asysty, 4.3 zbiórki

3. Langston Galloway (New York Knicks)

Jeszcze dwa miesiące temu sama obecność Galloway’a w tym rankingu byłaby ogromnym zaskoczeniem. Zawodnik nie wybrany w drafice, na parkiety NBA dostał się kuchennymi drzwiami poprzez D-League. I już od pierwszego meczu swoją grą udowadniał, że w legendarnych Knicks nie ma zamiaru „grzać ławy”. Filigranowy rozgrywający nowojorczyków zaliczył jeden z najlepszych debiutów w historii klubu w Madison Square Garden zdobywając aż 18 punktów. Ale to wcale nie był koniec jego strzeleckich popisów.



Statystyki: 11.9 punktu, 3.9 zbiórki, 3.0 asysty

4. Nerlens Noel (Philadelphia 76ers)

W ostatnim notowaniu Noel zajmował 6. miejsce, ale jego wzrost o dwie lokaty wcale nie znaczy, że podkoszowy Sixers był w styczniu prawdziwą gwiazdą całej ligi. Na tle swoich kolegów z zespołu wciąż się wyróżnia. Jednak w jego grze nadal czegoś brakuje. W obronie w dalszym ciągu jest jednym z najlepszych defensorów ligi, ale jego ofensywne starania momentami wyglądają na dość anemiczne.

Statystyki: 8.7 punktu, 7.5 zbiórki, 2.2 bloku

5. Jordan Clarkson (Los Angeles Lakers)

Trzeba przyznać, że Clarkson wykazał się ogromną cierpliwością. 46. numer tegorocznego draftu bardzo długo czekał na swoją szansę w zespole Lakers, aż w końcu się doczekał. Znacznie przyczyniła się do tego kontuzja Kobe Bryanta, ale trzeba przyznać że Clarskson świetnie ją wykorzystał i w końcu zameldował się pierwszej piątce Jeziorowców. Pierwszoroczniak ekipy ze słonecznego Los Angeles z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, ostatnio nawet zdobywając w dwóch kolejnych meczach łącznie aż 36 punktów.


Statystyki: 9.8 punktu, 2.3 zbiórki, 2.0 asysty

6. K.J. McDaniels (Philadelphia 76ers)

K.J. wypadł z pierwszej piątki Sixers, to i automatycznie wydał z Top 5 tego rankingu. Ale tak na poważnie. Rzucający obrońca ekipy z Filadelfii w ostatnich tygodniach znacznie spuścił z tonu, lecz wiąż utrzymuje się w czołówce najlepszych debiutantów. Mimo, że – chyba nie słusznie – nie znalazł się w gronie nominowanych do udziału w meczu USA – Reszta Świata podczas Weekendu Gwiazd.

Statystyki: 9.1 punktu, 3.9 zbiórki, 1.8 asysty

7. Jusuf Nurkic (Denver Nuggets)

Nurkić miał znacznie zyskać po odejściu Mozgova i stać się pierwszą siłą podkoszową Nuggets. Tymczasem Bośniak notuje kolejne przeciętne mecze. Oczywiście wciąż jest znaczącą siłą swojego zespołu na tablicach. Ale w ataku nie zrobił praktycznie żadnego postępu. Jeszcze kilka tygodni temu byłby jednym z murowanych kandydatów do udziału w meczu młodych talentów NBA. Jednak teraz dużo bardziej na tą nominacje zasługuje Rudy Gobert, który również nie jest specjalistą od zdobywania punktów.

Statystyki: 7.7 punktu, 8.0 zbiórki, 1.8 bloku

8. Nikola Mirotić (Chicago Bulls)

Takiego spadku chyba nikt się nie spodziewał. Z pozycji wicelidera na odległe 8. miejsce. Jednak trzeba obiektywnie przyznać, że Hiszpan w minionym miesiącu nie zadziwiał. Jego najlepszy występ z początku stycznia, to 17 punktów i osiem zbiórek w zwycięskim meczu przeciwko Houston Rockets. Później było już tylko gorzej. Mimo, że wiąż jest podstawowym zawodnikiem Byków, spędzając średnio na parkiecie 17 minut, to jego skuteczność woła o „pomstę do nieba” – ledwie 33% z gry oraz tragiczna praca na tablicach – 2.9 zbiórki na mecz. Miejmy nadzieje, że Mirotić szybko się otrząśnie i wróci na szczyty tego rankingi, bo to naprawdę świetny gracz.

Statystyki: 6.4 punktu, 2.9 zbiórki, 0.9 asysty

9. Marcus Smart (Boston Celtics)

Marcus Smart nawet po odejściu Rajona Rondo ma ogromne problemy z ustabilizowaniem swojej formy. Jednego dnia potrafi zdobyć dwucyfrową liczbę punktów i dołożyć do tego kilka asyst, by kilka dni później zupełnie przejść koło meczu nie zdobywając nawet punktu. Brak odpowiedniej stabilizacji wpływa również na jego pozycję w drużynie. Jeśli nadal będzie się tak prezentował, to wyleci nie tylko z tego rankingu, ale i również z rotacji Celtów.

Statystyki: 7.5 punktu, 4.3 asysty, 2.4 zbiórki

10. Bojan Bogdanovic (Brooklyn Nets) 

No nie ma co, Chorwacki obwodowy znowu mi zaimponował. Gdy wydawało się, że na dobre wyleciał z rotacji Nets, ten odrodził się niczym jak „feniks z popiołu”. Bogdanovic, to znowu ten sam zawodnik jakiego pamiętam z europejskich parkietów. Styczeń zaczął dość niemrawo, ale później było już tylko lepiej – notując aż sześć spotkań z dwucyfrową zdobyczą punktową.

Statystyki: 7.1 punktu, 3.0 zbiórki, 1.0 asysty 


Zobacz także pozostałe rankingi: 

Grudzień

Listopad  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz